Rozdział 1

15 1 0
                                    

2024r.

SAMANTHA'S POV

- Nie wierzę! Normalnie przełom! - krzyknęłam rozemocjonowana.

- Co jest? I czemu się drzesz? - zapytała Lily.

- Ja pierdole! W końcu! Od 7 miesięcy nareszcie mnie zatrudnili! - odpowiedziałam jej.

- CO?! Gdzie? - spytała zszokowana przyjaciółka.

- W New York's Musicians!!!! - powiedziałam.

- Na jakie stanowisko? - zapytała z ciekawością wymalowaną na twarzy.

- Jako asystentka jakiegoś tam muzyka, nie dokońca wiem kim on będzie, ale i tak mega się jaram! - odpowiedziałam jej.

Weszłyśmy na kanapę i z piskami radości zaczęłyśmy po niej skakać.

- Ale czekaj! Przecież my musimy to uczcić! Napiszę do Willa i Liama żeby przyjechali po nas o 20:00 czyli mamy 4 godziny na uszykowanie się - powiedziała biorąc telefon do ręki.

- Ale gdzie ty chcesz iść? - zapytałam.

- Jak to gdzie? Do Spirit's ! - odpowiedziała.

- Ooooo nie! Znam ten uśmiech! Jak macie zamiar tam wejść przepraszam bardzo? Przecież wejściówki kosztują po 200 dolców?! - powiedziałam zdenerwowana.

- Znam kogoś na bramce, wpuści nas bez problemu! - odparła ze spokojem - Dobra lecę się szykować! - opwiedziała biegnąc do swojego pokoju.

Cała Lily, i powiedzieć, że jeszcze 10 lat temu byłyśmy największymi wrogami. No kto by pomyślał, że przez ten czas zamieszkamy razem i zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami.

Wsumie to naprawdę się różnimy (wyglądem oczywiście bo charakter normalnie jak bliźniaki). Ja jestem wysoką brunetką o zielonych oczach i "latynoskiej" karnacji, a Lily to z koleji niższa blondynka o błękitnych oczach i bladej, ale uroczej cerze. Jestem trochę szczupła i nie mam za wielę atautów, które rzucałyby się w oczy. Lily natomiast wręcz przeciwnie.

***

4 godziny później stanęłam przed lustrem. Założyłam obcisłą i krótką, czarną sukienkę bez ramiączek, do tego czarne wysokie szpilki. Włosy spięłam w wysoki kucyk a makijaż zrobiłam w ciemnych odcieniach z czerwoną szminką.

Lily ubrała taką samą sukienkę jak ja tyleże srebrną. Buty też ma czarne a makijaż podobny do mojego, włosy z kolei zostawiła rozpuszczone.

- Liam napisał, że już są! - powiedziała przyjaciółka. Po usłyszeniu tych słów od razu wyszłyśmy z mieszkania.

- No heloł laski! Wyglądacie mega seksi! - powiedział Will. Wspominałam już, że jest gejem?

- Hola hola! O Sam mów co chcesz, ale Lili zostaw w spokoju. Okej kumam, że jesteś gejem itp, ale bez przesady. - powiedział Liam.

- Wyluzuj skarbie! Wiesz, że tylko ciebie kocham. - powiedziała przyjaciółka i złożyła szybki pocałunek na jego ustach. Są przesłodką parą. Pasują do siebie idealnie. Oboje są blond i świetnie się dogadują. Chodzą ze sobą od 2 lat i kochają się nad życie.

Will z koleji to chłopak szukający swojej wiecznej miłości. Wszyscy mu kibicujemy, ale chyba on sam nie wierzy, że kiedykolwiek do tego dojdzie.

- Jesteśmy! - wykrzyknęła nabuzowana Lily.

Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wejścia do klubu. Lily zamieniła kilka słów z bramkarzem po czym machnęła do nas ręką. Weszliśmy do luksusowego "pomieszczenia" urządzonego w ciemnych odcieniach.

Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy po driku. Liam z Lily poszli tańczyć i zniknęli w tłumie a Will poszedł na podboje. Dokończyłam swój napój i poszłam na parkiet. Powoli zaczęłam czuć jak alkohol uderza mi do głowy (wato zaznaczyć, że mam bardzo słabą głowę).

Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i tańczy ze mną w rytm muzyki. Jego ręka zaczęła powoji zjeżdżać poniżej moich pleców, ale od razu strzepnęłam jego rękę. Spróbował znowu tylko tym razem nie chciał odpuścić.

- Hej mała! Chcesz się zabawić?!! - zapytał ciągnąc mnię w stronę toalet.

- Zostaw mnie!! - krzyknęłam próbując się wyrwać, ale zbyt mocno trzymał mój nadgarstek. Był pijany. Oparł moje plecy o ścianę i zaczął całować mnie po szyji. Nie zarejestrowałam momentu, w którym łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.

Nagle poczułam jak ktoś odciąga mężczyznę od mnie.

- Nie rozumiesz słowa "nie" debilu?! - zapytał chłopak.

- Ale ja tylko... - zaczął pijany mężczyzna, ale chłopak mu przerwał.

- Nie ma "ale"! Nie to nie! Nie chciała z tobą iść to masz to uszanować jasne?!! - wykrzyczał chłopak. Mężczyzna kiwnął głową i odszedł mamrocząc coś pod nosem.

- Nic ci nie jest? - dopiero po chwili zrozumiałam, że mówi do mnie.

- Nie, wszystko okej - odpowiedziałam z zaciśniętym gardłem, wycierając łzy z twarzy.

- Odwieźć cię do domu? I tak nie piłem - zapytał.

Nie byłam w stanie wydusić chćby słowa więc po prostu kiwnęłam głową. Wyszliśmy z klubu a po drodze pisałam Lily, że zwinęłam się do domu. Wsiedliśmy do czerwonej Corvetty C8 i ruszyliśmy.

- Podasz mi adres?- spytał.

- Crosswall Street 3B/67 - odpowiedziałam.

Mogłam mu się teraz lepiej przyjrzeć. Miał kasztanowe miękkie włosy i zarysowaną szczękę. Ubrany był w czarny T - shirt opinający jego mięśnie i jeansowe spodnie w tym samym kolorze.

- Może chcesz zdjęcie? Zostanie na dłużej. - powiedział z cwaniackim uśmiechem. Natychmiast zawstydzona odwróciłam wzrok.

Zatrzymaliśmy się przed "kamienicą" i wyłączył silnik. W tym samym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy. Miał ciemno - brązowe prawie że czarne, hipnotyzujące tęczówki.

- Odwozisz mnie do domu a ja dalej nie znam twojego imienia - zauważyłam.

- Marcus... Marcus Evans - odpowiedział.










To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Do you belive?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz