{3}

215 9 10
                                    

Kolejny dzień. Jeszcze wczoraj wstając z łóżka nie byłam zadowolona z faktu, że muszę iść do szkoły, jednak dzisiaj czuję się jakoś tak lepiej. Może to dlatego, że wiem, że poznałam super osobę, dzięki której o wiele lepiej spędza mi sie czas? Być może.

Wstaję z łóżka i szybko się ogarniam. Dziś postawiłam na jasne jeansy i granatową bluzę. Staję szybko przed lustrem i stwierdzam, że nawet ładnie wyglądam. Jem śniadanie i jestem już gotowa do wyjścia, gdy właśnie przypomina mi się jedna rzecz. Muszę jechać metrem.

Zrezygnowana i już z trochę gorszym humorem udaję się na przystanek, na który po jakimś czasie docieram, siadam na ławce i czekam na mój dzisiejszy transport.

Siedząc, i nie wiedząc za bardzo co ze sobą teraz zrobić, słyszę za sobą znajomy głos.

-Hej Madison!

Natychmiast się obracam i widzę Neda. Wczoraj go bardzo polubiłam, choć nie przeprowadziliśmy żadnej dłuższej rozmowy, uważam, że naprawdę fajny z niego chłopak. Mógłby być moim bratem, myślę żebyśmy się dogadali.

-O hej Ned- witam się z chłopakiem szeroko się uśmiechając.

Rozmawiamy chwilę, jednak przerywamy na moment naszą konwersację, by bezpiecznie wsiąść do metra. Kiedy już udaję zająć nam się nasze miejsca znów nasuwa nam sie bardzo dużo tematów do rozmów.

***

Wchodzimy razem z Nedem do szkoły, jednak okazuje się, że akurat pierwszą lekcję mamy osobno, więc chłopak musi iść w przeciwną stronę. Rozstaje się z nim na środku korytarza i rozglądam się za wczoraj poznaną szatynką.

Nigdzie jej nie widzę, więc samotnie  kieruję się w stronę swojej szafki żeby odłożyć książki. Nie chce mi się dźwigać takiego ciężaru przez cały dzień.

W pewnym momencie słyszę za sobą nieznajomy głos, odwracam się w jego stronę i widzę średniego wzrostu bruneta. Nie żebym była wybredna czy coś, ale buźki to on nie ma zbyt pięknej.

-Hej mała, słyszałem, że jesteś nowa, chcesz się umówić dzisiaj po szkole?- pyta pewny siebie chłopak, na co krzywię się delikatnie mrużąc przy tym oczy i marszcząc brwi.

-Nawet się nie znamy- staram odpowiedzieć się dość spokojnie, jednak już czuję, że z tym chłopakiem jest coś nie tak. Boże już chcę do domu.

-Możemy sie poznać- robi krok w moją stronę i przybliża się do mnie- jestem Flash.

-Madison- odsuwam sie do tyłu.

-To co widzimy się po szkole?

-Jeszcze się nad tym zastanowię- mówię szybko odchodząc od chłopaka i zostawiając go gdzieś w tyle.

Szczerze, to nawet nie mam zamiaru sie zastanawiać.

Rozumiem kogoś normalnie zaprosić na jakieś spotkanie, żeby sie lepiej poznać czy coś, ale od razu "hej mała" NO BŁAGAM.

Szybkim krokiem idę pod klasę, w której mam mieć właśnie moją pierwszą lekcję. Nawet nie wiecie jak się cieszę, gdy odnajduję wzrokiem opartą o ścianę Michelle. Natychmiast do niej podbiegam i sie witam.

Nagle dzwoni dzwonek, więc udajemy się do środka klasy, czekając na przyjście nauczyciela.

***

Większość lekcji minęła dość szybko. Właśnie mamy mieć chemię, jednak okazało się, że Michelle ma teraz lekcję w innej klasie. Super. Czyli zostałam sama.

Ale może to nawet i lepiej?

Nie mówiłam tego jeszcze, ale po wczorajszych rozmyślaniach przed snem, stwierdziłam, że nie chcę rezygnować z "nocnego życia" i w dalszym ciągu będę wymykała sie w nocy z mieszkania. Muszę tylko skądś ogarnąć odpowiednie "składniki", by zrobić moją sieć. Przecież nie będzie mi sie chciało całe noce skakać i biegać po budynkach no nie? Obmyśliłam więc plan, że spróbuję wykonać sieć, tak jak robiłam to w mojej poprzedniej szkole. Czyli właśnie na lekcji chemii.

Wszystko jest idealnie. Siadam sama w ostatniej ławce i już mam zamiar wyciągać kartkę z rozpisanymi potrzebnymi rzeczami (to nie tak, że dokładnie pamiętam co mam dodawać) (wolę mieć pewność okej?)
gdy nagle do moich uszu dociera nieznajomy głos. Odwracam się i zauważam szatyna, średniego wzrostu z czekoladowymi oczami, którymi mi się przygląda.

-Hej, mogę się przysiąść?- pyta chłopak.

-Tak pewnie, siadaj- odpowiadam uśmiechając się. Chcę być miła okej? Nie chcę już na starcie wyrabiać sobie negatywnej opinii wśród ludzi. Widać jednak, że chłopak jest totalnie obojętny i po prostu chyba nie było innych miejsc w klasie.

-Jestem Peter. Peter Parker- odzywa się w pewnej chwili chłopak i wystawia dłoń w moją stronę.

-Madison Evans- ściskam jego dłoń trochę zdziwiona, że chłopak postanowił się przedstawić.

Czekaj, Peter?
To czasami nie ten Peter, o którym wczoraj mówił coś Leeds? Może sie spytam? Nie no nie będę sie pytać, jeszcze wyjdę na jakąś głupią. No kurde wyobraźcie sobie to, siadacie w ławce z jakąś nową laską, a ta od razu "hej to ty kumplujesz sie z NedemNIE.

Moje rozmyślania przerywa dzwonek na lekcję, a nauczyciel wchodzi do klasy. Tak naprawdę mówi nam tylko temat dzisiejszych zajęć i siada na swoim krześle gdzieś w rogu sali, czytając jakąś gazete i nawet się na nas nie patrząc.

Idealny moment żeby zacząć robić sieć.

A no tak.
Zapomniałam.
Peter.

Nie chcę wydawać się dziwna już na początku naszej znajomości, grzebiąc gdzieś po szufladach przy okazji coś w nich chowając. Stwierdzam, że dzisiaj sobie odpuszczę. Może jeszcze zostało mi trochę sieci w wyrzutniach?

Chciałabym już huśtać się nocą pomiędzy blokami i nie myśleć o żadnych problemach. Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam, że będę aż tak bardzo za tym tęsknić. Chociaż w sumie kiedy mieszkałam jeszcze w Chicago tak właśnie wyglądała moja typowa rutyna.

Wracałam ze szkoły, odrabiałam szybko wszystkie zadania domowe, coś tam poduczyłam się na kartkówki lub sprawdziany i tylko czekałam aż zacznie się ściemniać, by wyjść już z domu.

Specjalnie robiłam to, kiedy było ciemno, bo tak jak już kiedyś wspominałam, nikomu nigdy nie mówiłam, o tym, że ugryzł mnie jakiś dziwny, radioaktywny pająk, przez którego zyskałam nowe zdolności.

Dlatego też nie chciałam, żeby ktoś mnie zauważył, bo gdyby internet zaczęły zasypywać artykuły na mój temat, to pewnie rodziców bardzo by zainteresowało kim jest ta tajemnicza dziewczyna (to nie tak, że mieszka z nimi pod jednym dachem). Zapewne myśleliby, że jest ona bardzo niebezpieczna i zaczęliby zamykać mi okna na noc, żeby mieć pewność, że nikt mnie nie napadnie.

Kiedyś jak zobaczyłam jeden artykuł o mnie, byłam załamana na samą myśl, że moi rodzice mogą sie dowiedzieć, co tak naprawdę robie w nocy i zakazaliby mi już wychodzić z domu. Dlatego też musiałam się bardziej pilnować.

***

Wreszcie w domu. Jak dobrze.

Biorę plecak i podchodzę do biurka wykładając na nie książki i robiąc szybko zadania. Idę do kuchni coś zjeść i z powrotem udaję się do mojego pokoju. Postanawiam się chwilę zdrzemnąć, jednak zaplanowana "chwila" jak zawsze zamienia się w 3 godzinki. Ale to może i lepiej, w końcu muszę mieć energię na noc.

Jest już dwudziesta trzecia. Moi rodzice już dawno śpią, więc postanowiam przebrać się w swój strój i wyjść z domu balkonem, który mam w pokoju.

Wspinam się na dach mojej kamienicy i siadam na krawędzi dachu, tak, że moje nogi bezwładnie zwisają z budynku. Zakładam wcześniej zabrane ze sobą wyrzutnie sieci na swoje nadgarstki, bo właśnie mam zamiar sprawdzić poziom płynu sieciowego. Cieszę się, gdy zauważyłam, że jest go nawet więcej niż połowa.

-No to zaczynamy zabawę- mówię cicho sama do siebie.


Oczami Pająka || 𝐏𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐏𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz