PETER
Ostatni raz spoglądam na nowo kupioną bransoletkę, po czym wychodzę z jubilera. Idę zaśnieżonymi drogami Nowego Jorku myśląc tylko o jednej szatynce, która już od dwóch tygodni nie pojawia się w szkole.
"Zależy mi na tobie bardziej niż na zwykłym przyjacielu"
Kącik moich ust mimowolnie wędruje ku górze, gdy przypominam sobie słowa Madison. Muszę przyznać, że ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie. I choć na początku za bardzo się nie lubiliśmy, to mam wrażenie, że ostatnio zbliżyliśmy się do siebie. Po jakimś czasie zauważyłem, że szatynka zaczęła znaczyć dla mnie coś więcej, niż tylko zwykła przyjaciółka. Nigdy nie byłem w związku, nie wiem jak to jest, jednak muszę po prostu przyznać, że przy tej dziewczynie czuję się inaczej. Lepiej.
-Cześć młody, idziesz do wieży?- słyszę znajomy mi głos i odwracam się w stronę Happy'ego siedzącego w swoim czarnym samochodzie.
-Hej Happy, tak się składa, że właśnie tam idę- drapię się w kark i chowam pudełko z bransoletką do kieszeni kurtki.
-Wsiadaj, przecież nie będziesz szedł na takim mrozie- rozkazuje, a ja robię to co mówi. Otwieram drzwi, wsiadam do środka auta i zapinam pasy- wybierasz się do Tonego czy raczej do Madison?- pyta po jakimś czasie uśmiechając się.
-Do Madison- odpowiadam niewinnie.
-Myślę, że się ucieszy- rzuca, gdy wjeżdżamy na podjazd Avengers Tower. Uśmiecham się krótko do mężczyzny i oboje wychodzimy z samochodu.
Podążam długim korytarzem, po czym jadę windą na odpowiednie piętro. Staję przed białymi drzwiami, w które po chwili delikatnie pukam. Czekam kilka sekund, myśląc jeszcze czy dobrze robię, czy nie powinienem się wrócić, zrezygnować, jednak drzwi otwierają się, przez co zaczynam jeszcze bardziej się stresować. Przedemną staje szatynka, która jest ewidentnie zaskoczona moim widokiem.
-Cześć Pete- odzywa się pierwsza, a na jej ustach pojawia się uśmiech, którego przez ostatnie kilka dni mi bardzo brakowało.
-Hej, Jak się czujesz?- pytam wchodząc do pokoju, a w tym samym czasie ona zamyka za mną drzwi.
-W miarę dobrze- odpowiada, wzrusza ramionami i siada na łóżku.
-Mj przyniosła ci sukienkę?- pytam i siadam obok szatynki tak, że siedzimy teraz na przeciwko siebie. Wiem, że to pytanie może brzmieć trochę głupio i nie na temat, lecz jestem tak zestresowany, że sam do końca nie wiem co mówię.
-Tak- kiwa głową- szkoda, że musiało się to tak skończyć- wzdycha- myślałam, że to będzie idealny dzień- prycha i kręci głową.
-Jak według ciebie wyglądałby ten idealny dzień?- przełamuję się i pytam nieśmiało, po czym patrzę prosto w oczy Madison, która odwzajemnia spojrzenie. Widzę, że dziewczyna przygryza policzek, zapewne nie do końca pewna czy chce się podzielić ze mną swoją wizją. Po chwili wzdycha i odwraca wzrok, zaczynając opowiadać.
-Wchodzimy razem na salę- mówi i patrzy w okno- zaczyna grać muzyka, a my... stajemy na środku sali i tańczymy przytulając się do siebie- na moich ustach pojawia się coraz szerszy uśmiech- a potem..
-A potem?- patrzę na nią pytającym spojrzeniem, nie mogąc się już doczekać dalszego ciągu opowiadania.
-Potem cały świat wokół nas znika, a my przybliżamy się do siebie i..- nie kończy, lecz jestem w stanie zauważyć, że się rumieni i chyba domyślam się o co jej chodzi.
-Słuchaj Madison- odzywam się w pewnym momencie, a spojrzenie dziewczyny ląduje z powrotem na mnie- nie wiem czy to jest odpowiedni moment, ale już od dawna chciałem ci to powiedzieć- sięgam do kieszeni kurtki i wyciągam z niej małe pudełko- jakiś czas temu zrozumiałem, że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką- mówię, nie urywając z nią kontaktu wzrokowego- i z tego co powiedziałaś mi w szkole wywnioskowałem, że też nie jestem dla ciebie jedynie przyjacielem- biorę się wreszcie na odwagę- chciałbym się spytać czy.. czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- pytam niepewnie, wciąż patrząc w oczy szatynki.
CZYTASZ
Oczami Pająka || 𝐏𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐏𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫
Fanfiction𝑴𝒂𝒅𝒊𝒔𝒐𝒏 𝑬𝒗𝒂𝒏𝒔 16-letnia dziewczyna, która prowadzi podwójne życie, zostaje zmuszona do przeprowadzki. W nowym mieście poznaje przyjaciół, przed którymi musi ukrywać swoją drugą tożsamość, o której właściwie wie tylko ona. Wśród jej znajo...