{29}

53 8 5
                                    

Patrzę w lustro i po raz kolejny poprawiam ułożenie swoich włosów. Dziś jest szósty grudnia, mikołajki, a ja wybieram się na szkolny bal, na który jeszcze jakiś czas temu nawet nie miałam zamiaru iść.

Mam na sobie ciemno czerwoną sukienkę, na delikatnie grubszych ramiączkach, sięgającą trochę nad kolano, którą kupiłam, gdy byłam na zakupach z Mj. Tak, udało mi się wyciągnąć Michelle na zakupy, co uznaję za moje największe osiągnięcie życiowe. Wykonałam również makijaż, który jest trochę mocniejszy od tego codziennego. Włosy mam lekko pokręcone, na szyi widnieje złoty naszyjnik, który kiedyś dostałam od mojego taty, tak samo jak kolczyki, a na nogach mam założone piękne czarne buty na wyższym obcasie.

Gorzej jak się w nich gdzieś wywrócę, bo do szpilek za bardzo przyzwyczajona nie jestem, ale mniejsza z tym.

Ostatni raz spoglądam w lustro, a następnie biorę do ręki czarną torebkę i wychodzę z mojego pokoju.

-Wow- słyszę w pewnym momencie. Odwracam się w stronę wujka, który mi się przypatruje, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech- wyglądasz świetnie.

-Dziękuję- uśmiecham się jeszcze szerzej.

-O której ma być tu Peter?- pyta, a sekundę później możemy usłyszeć dzwonek. Spoglądam trochę zestresowana na wujka, po czym udaję się w stronę drzwi. Biorę głęboki wdech, chwytam za klamkę i otwieram drzwi. Patrzę się na Petera, a kącik moich ust mimowolnie wędruje ku górze. Muszę przyznać, że chłopak naprawdę nieźle prezentuje się w garniturze.

-W-wyglądasz cudownie- odzywa się, a mi robi się coraz cieplej. Założę się, że wyglądam teraz jak burak.

-Dziękuję- mówię i zakładam kosmyk włosów za ucho.

-Ciocia czeka już na dole- kręci głową, jakby właśnie wyrwał się z jakiegoś transu i uśmiecha się uroczo.

-W takim razie chodźmy- śmieję się cicho, zakładam na siebie płaszcz, nie zapominając, że na dworze nadal jest okropnie zimno i wychodzę z mieszkania, chłopak przepuszcza mnie przodem, schodzimy po schodach i wychodzimy z kamienicy- Dzień dobry, pani May- witam się z ciocią Parkera, gdy wchodzimy do samochodu.

-May, słonko- odwraca głowę z moją stronę- wystarczy May- uśmiecha się, po czym chwyta za kierownicę- to co, jedziemy?

-Jedziemy- odzywa się Pete i ruszamy w drogę.

***

Wchodzę na salę gimnastyczną, która dzisiaj wyjątkowo wygląda naprawdę przepięknie. Samorząd szkolny ewidentnie zadbał o idealny wystrój wnętrza.

Idę, trzymając się ramienia Petera i czując się conajmniej jak jakaś księżniczka. Nie wiem, czy będę dzisiaj tańczyć, nie wiem czy będę się dzisiaj wspaniale bawić, ale ważne, że to właśnie on jest obok mnie. Tyle w zupełności mi wystarczy.

W pewnym momencie, wśród tłumu uczniów, jestem w stanie zauważyć Mj, która macha w naszą stronę. Szturcham Parkera delikatnie w ramię, po czym wzrokiem pokazuje mu Michelle. Chłopak najwyraźniej wie o co mi chodzi, więc oboje kierujemy się w stronę mojej przyjaciółki.

-No witam- mówi Mj i przytula mnie na powitanie- takiej wersji Madison jeszcze nie widziałam- prycha- i szczerze mówiąc nawet nie sądziłam, że zobaczę.

-Uwierz mi, że ja też- śmieję się, a po chwili podchodzi do nas Ned, który idzie za rękę z Betty. Otwieram szeroko oczy na ich widok, jednak na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Słodko razem wyglądają.

-Cześć- rzuca Ned, na co wszyscy również się z nim witamy. Widzę jak blondynka nieśmiało macha w naszą stronę. Odmachuję dziewczynie, na co ta posyła mi uroczy uśmiech. Nigdy za bardzo nie rozmawiałam z Betty, chociaż chodzimy razem na niektóre lekcje, ale zawsze wydawała mi się być miłą osobą.

Oczami Pająka || 𝐏𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐏𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz