{27}

74 7 0
                                    

Minęło już kilka tygodni, odkąd polecieliśmy do Chicago w poszukiwaniu naszego wroga, a cała sprawa kompletnie ucichła. Wszystkie dane, które mieliśmy na temat tych ludzi okazują się być praktycznie w ogóle nie przydatne.

Jest już grudzień, a ja siedzę właśnie na środku salonu Avengers Tower i przyglądam się widokom zza okna. Na zewnątrz widać pięknie ośnieżone miasto. Naprawdę pięknie. Obok mnie siedzi Peter, a na przeciwko nas, nie kto inny jak Iron Man. Jesteśmy w kropce, próbujemy wymyślić jakiś plan, który mógłby pomóc nam odnaleźć naszych wrogów, jednak ciężko jest nam cokolwiek o tym powiedzieć, ponieważ kilka tygodni temu, Faltrom oraz jego wspólnicy jakby zapadli sie pod ziemię, No i jak zniknęli tak ich nie ma. Peter brał pod uwagę opcję, że może odpuścili, najzwyczajniej w świecie się poddali, jednak według mnie to jeszcze nie koniec. Możliwe, że to po prostu cisza przed burzą i prędzej czy później i tak powrócą z gorszymi zamiarami.

Od ostatniego incydentu z gościem grożącym mi nożem, po którym nieoczekiwanie skończyłam w mieszkaniu Parkera, staram się być jeszcze bardziej uważana. Przyglądam się dosłownie każdej twarzy, którą mijam na ulicy, przez co możliwe, że ludzie biorą mnie za jakąś idiotkę i psychopatkę.

Bardzo dużo rzeczy dzieje się w moim życiu, o których kompletnie bym nie pomyślała kilka miesięcy temu, gdy jeszcze nie mieszkałam w Queens.  Wychodząc z domu czuję się obserwowana, żyję w ciągłym strachu, a świadomość tego, że siedzę właśnie obok chłopaka, który, oficjalnie stwierdzam, że zwrócił mi w głowie, lecz ewidentnie żaden z nas nie potrafi rozmawiać o uczuciach, wcale nie poprawia mi humoru. Przez to, że zostałam superbohaterką, mam również coraz mniej czasu dla moich przyjaciół, co w żadnym stopniu nie wychodzi mi na dobre i wcale nie jestem z tego faktu zadowolona. Dzisiaj umówiliśmy się na noc filmową. Oczywiście, ja wyszłam z tą propozycją, bo zależy mi na nich najbardziej na świecie i nie mam zamiaru dopuścić do tego, by nasz kontakt ucierpiał.

-No nic, będziemy czekać na kolejne znaki- odzywa się Stark, a ja odrywam swój wzrok od widoków zza okna i przekierowuję go na mężczyznę- są szanse, że sobie odpuścili.. ale według mnie marne- wzdycha- możecie wracać do domu.

-No dobrze, to dowidzenia- mówi Peter i wstaje z kanapy, robię to samo co on, biorę swój plecak i wychodzimy z pomieszczenia- coś się stało?- pyta, gdy zauważa, że się nie odzywam.

-Nie, nic- kręcę głową i uśmiecham się do Parkera.

-Na pewno?- dopytuje, a ja wzdycham cicho.

-Niepokoi mnie ta sprawa- mówię po chwili, gdy wchodzimy do windy.

-Fakt, jest to trochę dziwne- wzdycha i wzrusza ramionami.

-Trochę?- patrzę na chłopaka- Peter, oni najprawdopodobniej chcieli nas zabić, uwięzić czy coś podobnego, a teraz z dnia na dzień znikają i nie ma po nich żadnego śladu- Parker jedynie spuszcza głowę w dół, a ja odwracam się i opieram o jedną ze ścian.

Drzwi windy po jakimś czasie otwierają się, a ja bez słowa z niej wychodzę, podążając tuż za moim przyjacielem. Idziemy chwilę w ciszy, jednak nagle Peter odwraca się w moją stronę i się zatrzymuję, a ja odruchowo robię to samo.

-Polatamy po mieście?- pyta i uśmiecha się nieśmiało. No kurwa jego oczom to ja nigdy nie odmówię. Kiwam twierdząco głową, a chłopak uśmiecha się jeszcze szerzej- chodź- mówi, więc idę za nim. Po chwili pokazuje ręką na jedne z wielu drzwi- możesz się tutaj przebrać- oznajmia, a ja jedynie wzruszam delikatnie ramionami i wchodzę do środka. Wyjmuję z plecaka kostium i jak najszybciej się w niego przebieram. Chowam resztę moich ciuchów i zakładam plecak na ramię. Biorę do ręki maskę i wychodzę z pomieszczenia. Na korytarzu czeka już przebrany Peter, a na jego widok mój kącik ust wędruje ku górze. Uwielbiam go w tym stroju.

Oczami Pająka || 𝐏𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐏𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz