rozdział 4

254 11 0
                                    

Ostatnio mało się działo, chodziłam na lekcje koszykówki, Vince dał mi pograć i nawet nauczył mnie niektórych melodii na fortepianie, Czasami nawet z bliźniakami się objadaliśmy, a później przychodził Dylan i robił nam wykład, żeby nie jeść tego syfu, ale i tak w ostateczności siadał z nami na kanapie i podbierał nam trochę łakoci.

Ale hailie zamknęła się w sobie po śmierci Matki. U niej nie jest tak kolorowo. Will chodzi z nią do psychologa i czasami też przychodzi do mnie, żeby… powydzierać się na mnie. Dzisiaj akurat był jeden z takich dni.

– GADASZ Z TYMI CHŁOPAKAMI, JAKBY NIGDY NIC! – wydzierała się – TO NIE SĄ NASI BRACIA! JAKBY MAMA ZOBACZYŁA JAK SIĘ PRZEJMUJESZ JEJ ŚMIERCIĄ, TO NA PEWNO…

– co na pewno? – ona jeszcze nie widziała, że w drzwiach pokoju stoi Vince – dokończ

– A wiesz co? Pierdol się nie rozumiesz mnie i się wymądrzasz jak królowa!

– Słownictwo – powiedział lodowato Vince, a Hailie zastygła – chcesz ze mną porozmawiać o napadach agresji?

– J-ja… TO ONA MNIE ZWYZYWAŁA PIERWSZA OD ŚWIŃ! – uniosłam brwi, Vince zrobił to samo – POWIEDZIAŁA, ŻE TU NIE PASUJE I ŻEBYM SPIERDALAŁA!

– Ja? – wskazałam na siebie i uniosłam brwi – przestań zmyślać

– Obie do biblioteki – powiedział surowo Vince – złamałyście jedną z zasad, czy przypadkiem wam jej nie tłumaczyłem? Nie można się znęcać nad członkami rodziny fizycznie… – zawiesił głos – i psychicznie

– JA NIC NIE ZROBIŁAM! – wrzasnęłam – CZEMU ZAWSZE PRZEZ NIĄ MAM PROBLEMY?!

W tym momencie Hailie walnęłam mnie w policzek. Zabolało. Chyba zaszkliły mi się oczy.

– Do biblioteki!

Nie posłuchałam go i wybiegłam na dwór nie wiem, gdzie, ale bez telefonu. Biegłam tak 20 minut i znalazłam się w środku lasu. Kocham naturę. Postanowiłam się wspiąć i usiąść na jedym z drzew. Zaczęło kropić

Pov Dylan

Siedziałem sobie i robiłem prezentacje na język Angielski. Dostałem wiadomość na telefonie od Vincenta. Kazał nam natychmiast zejść, więc odsunąłem się od lekcji i zszedłem na dół powolnym krokiem. Siedziało już tam moje prawie całe rodzeństwo. Brakowało Madi, nagle głos zabrał Vince

– Wasza siostra Madison Monet uciekła z domu – przemówił – na kamerach nic nie widać, bo dzisiaj jest okropnie duży deszcz. Prosiłbym was, abyście zaczęli jej szukać.

Zlękłem się. Miałem myśli, że teraz może moknie i się boi jest wystraszona, że ktoś ją porwał, boże dziewczynko co zrobiłaś… nagle każdy mówił coś innego

– Ja jadę samochodem
– Ja motorem
– ja też!
– Ja jeszcze przejrzę kamery

I tak oto przez cały wieczór szukaliśmy Madi.

Rodzina Monet - Dwie Siostry I Pięć BraciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz