18. Tego dnia

329 52 28
                                    

Magia u młodych czarodziei budziła się w ich wczesnym dzieciństwie. Nie każde dziecko jednak od razu odkrywało swoje zdolności. Istniały przypadki, gdzie z powodu połowicznie czystej krwi odkrywanie magii trwało dłużej.

Tak było w przypadku Jisunga, choć jego magiczni dziadkowie uważali, że stłamsił pierwszy przypływ czarodziejskiej energii po traumatycznym zdarzeniu, a ojciec człowiek nie miał z tym nic wspólnego.

Inaczej było z jego starszym bratem.

– Jihyun! Jihyun! Chodźmy na plac zabaw, proszę!

Krzyki najmłodszego z rodziny Han oraz jego ucieszona twarz i świecące oczy.

Takim zapamiętał go Jihyun.

– Jest już późno. Mama się zdenerwuje – pouczył młodszego braciszka i złapał go za dłoń, gdy razem przechodzili przez pasy.

Jisung wydął dolną wargę przypominając malutkiego szczeniaczka. Prosząca mina zmiękczyła serce dorastającego nastolatka. Nie powinni byli zbaczać z trasy, zwłaszcza, że obiecali rodzicom wrócić do domu prosto po obiedzie u dziadków.

Ale jak mógł mu odmówić?

– Proszę, braciszku!

Jihyun westchnął ciężko, wiedząc, że przegrał.

– No dobrze, ale tylko na chwilę.

Ucieszony chłopczyk rzucił się biegiem w stronę placu zabaw, na którym nie było śladu po żywej duszy. Środek gorącego lata nie był zbyt łaskawy i większość dzieci z sąsiedztwa najpewniej moczyła się w domowych basenach czy też wyjeżdżała z rodzicami nad morze. Jisungowi to nie przeszkadzało – jego dziecięce oczy widziały jedynie, że miał wielki park tylko dla siebie i ukochanego brata.

Jihyun szybko do niego dołączył, czujnym okiem obserwując czy rozsądnie korzysta ze wszelkich atrakcji. Wspólnie udali się na huśtawki, gdy Jisung po raz czwarty zjechał na starej zjeżdżalni wprost do piaskownicy.

Zabawa przerodziła się w zawody kto wyżej się rozhuśta. Jihyun znacznie górował nad młodszym, ale Jisung pełen determinacji w swoim małym serduszku starał się przewyższyć brata.

A później były to jedynie sekundy.

Krzyk i wyrzucone w górę ciało chłopczyka, który zbyt pewny siebie puścił łańcuch podtrzymujący huśtawkę.

– Jisung!

I wtedy stało się coś dziwnego.

Coś magicznego.

Młodszy chłopak zawisnął w powietrzu, nie opadł boleśnie na chodnik i nie zrobił sobie krzywdy. Przerażony otworzył szeroko oczy, a następnie powoli stanął na ziemi. Cały i zdrowy.

Adrenalina szumiała mu w uszach wraz z szybko bijącym sercem.

Ramiona brata owinęły jego sylwetkę i przydusiły swoim mocnym uściskiem. Trzęsące się ciało chłopca uspokoiło się, gdy zatroskany brat pomógł mu usiąść na pobliskiej ławce.

– Co to było? – wyszeptał, chowając głowę w koszulce z uroczym kotkiem starszego brata.

Jihyun sam był zdezorientowany. Strach o Jisunga przysłonił mu widok, wymusił na nim reakcję.

Po raz pierwszy użył swojej mocy.

– Ja, ja chyba umiem czarować, Jiji – uśmiechnął się szeroko spokojny i szczęśliwy.

Przyjemne ciepło wypełniło każdy kąt jego ciała, niesamowita energia przepływała wzdłuż żył wraz z wrzącą krwią wprost do mózgu. Było to niezwykłe.

Jisung, nastoletni czarodziej || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz