Pierwszy raz w życiu przyszło mu tłumaczyć drugiej osobie na czym polegała jego magia. Nie wiedział jakich słów powinien użyć, w jaki sposób opisać swoje pochodzenie i przedstawić Minho pełny obraz swojej osoby. Nie chciał go jeszcze bardziej przestraszyć i zrazić do siebie. Nadal wierzył, że mogliby w przyszłości stworzyć cudowny związek, który opierałby się przede wszystkim na szczerości.
Nerwowo drapał mruczącego Felixa za uchem, obserwując jak chłopak próbował osuszyć swoje włosy podarowanym mu ręcznikiem. Nastolatek obejrzał się ostatni raz w lustrze i podszedł do łóżka, na którym od kilku dłużących się minut siedział milczący Jisung.
Od sytuacji na dworze nie zamienili ze sobą nawet najkrótszego słowa. Minho uspokoił się dzięki delikatnej herbacie, którą wypił z pewnymi wątpliwościami i nieufnością. Powoli przyswajał do siebie wydarzenie, którym był świadkiem.
– Nie wiem od czego zacząć – Jisung powoli przełknął ślinę i w końcu postanowił przerwać ciszę.
– Od początku. Jak to w ogóle możliwe? Czarodziej?
Minho przysiadł na drugim końcu łóżka, budując między sobą a Jisungiem niewidzialny mur. Odległość bolała ich obu, ale żaden z nich nie ośmielił się powiedzieć tego na głos.
Potrzebował odpowiedzi by w pełni mu zaufać i zrozumieć co się wokół niego działo.
– Moja mama jest czarownicą, tak jak mówiłem – zaczął, przyciskając do siebie drzemiącego kota. – Tata to człowiek jak ty. My... my nie jesteśmy potworami, Minho. Moja mama pochodzi z rodu czarownic, który od lat praktykował czystą magię.
Minho westchnął ciężko i przetarł sobie twarz dłońmi.
– A czy wasze moce nie pochodzą przypadkiem od Diabła?
Jisung zaskoczony otworzył szerzej oczy i szybko zaczął kręcić głową na boki.
– Nie jesteśmy związani z żadnym Diabłem! Rogaty Bóg to bóstwo neopogańskie, które chrześcijanie powiązali z Szatanem przez symboliczny wygląd, ale to nie ma nic wspólnego z tą religią. On i Potrójna Bogini to bóstwa natury, to dobre stworzenia, które podarowały nam swoją magię. Wiedźmy nie są tym co wydaje się katolikom... – odwrócił wzrok, obserwując chrapiącego słodko Felixa. – Być może jesteśmy grzechem, bo paramy się magią i Bogu wydaje się, że przez to jesteśmy mu równiejsi czy coś, ale nie robimy nic złego. Moja prababka leczyła żołnierzy podczas wojny, zawsze starała się nieść dobro. Moja mama również.
– Co mam ci powiedzieć jako chrześcijanin?
Spojrzeli sobie nawzajem w oczy. Minho ze smutkiem odnalazł w nich przygaszenie i lęk. Sam czuł się o wiele lepiej niż niecałe pół godziny wcześniej. Magiczna herbatka według przepisu pani Han dawała świetne efekty.
– Nie wiem. Nie chciałem cię przestraszyć, naprawdę...
Minho powoli zmniejszył dzielący ich dystans i przyłączył się do głaskania mruczącego kocura. Jak mógł się nie domyślić, że Jisung choćby interesował się magią? Jego pokój wypełniony zestawem uroczych figurek czarnych kotków, suszonymi kwiatami, własnoręcznie robionymi świecami, kalendarzem astrologicznym na ścianie i zbiorem kolorowych kamieni szlachetnych wręcz wołał, że jego właściciela fascynowały rzeczy związane ze współczesnymi wiedźmami.
– Jak wygląda ta cała magia? – spytał z zainteresowaniem.
Jisung słysząc nutkę pasji w jego głosie po raz pierwszy się uśmiechnął i odłożył kota na pobliską poduszkę w kształcie dyni.
– Mogę zaprezentować?
Odpowiedziało mu pewne kiwnięcie głową. Han wymówił pod nosem jakieś słowa, zerkając przelotnie na włosy Minho, które natychmiast zyskały z powrotem swoją puszystość. Zaskoczony dotknął swojej głowy, orientując się, że Jisung jednym zaklęciem wysuszył mu włosy.
CZYTASZ
Jisung, nastoletni czarodziej || minsung
FanficRodzice Jisunga wprowadzają się na spokojne przedmieścia, by ukryć swoje magiczne pochodzenie i zwolnić tempo życia. Jisung jest tym oburzony i niezwykle znudzony, więc w szkole często bawi się, robiąc innym magiczne psikusy. Nie integruje się z now...