6. Dział wierszy

580 67 40
                                    

Dzień po ich pierwszym pocałunku Jisung doszedł do siebie i zrozumiał, jak poważna stawała się jego relacja z Minho. Powoli przestawali być dla siebie jedynie znajomymi czy też przyjaciółmi.

Ani śmiał mówić o czymkolwiek rodzicom nie z powodu odmiennej orientacji seksualnej, która w świecie czarownic nie miała znaczenia, a czysto z braku jakiejkolwiek potrzeby dzielenia się z nimi swoim życiem osobistym. Jego kontakt z mamą znacznie osłabł po niezadowalającej go przeprowadzce do nowego miasta, a o swoim ojcu nawet nie chciał myśleć. Być może był hipokrytą spotykając się z człowiekiem, jednocześnie gardząc jego gatunkiem, lecz nadal nie potrafił przekonać się do ludzkiego rodzica.

W dzieciństwie dziadkowie kochali go całym sercem, jednak mimo to wielokrotnie dawali mu do zrozumienia, że jego "człowiecze geny" nie były powodem do dumy. Sam więc zaczął nienawidzić tę część siebie, która nie miała nic wspólnego z magią. I stan ten utrzymywał się do dnia dzisiejszego, gdzie jedynym człowiekiem wzbudzającym jego szacunek był Minho.

– Wiesz, że to pluszowa zabawka, o Wielki Krwiożerczy Demonie? – wyśmiał kocura, podnosząc wzrok znad czytanej książki.

Felix biegał po całym pokoju, turlając się i skacząc dookoła wymemłanej, pluszowej myszki z kocimiętką. Jisung nie potrafił się nie zaśmiać, kiedy pochwycił zabawkę w koci pyszczek i próbował ją sobie wykopać tylnymi łapkami.

Zwierzę nawet mu nie odpowiedziało, zbyt zajęte nową zabawką od pani Han. Jisung był pewien, że do końca dnia niewiele miało pozostać z biednego pluszaka. Oderwał wzrok od chowańca i wrócił do pochłaniania powieści, przerzucając kolejną tego dnia stronę. Spędzał nad książką prawie połowę dnia, nie potrafiąc skupić swoich myśli na toczącej się fabule. Jego głowa wciąż bujała w obłokach, wracając wspomnieniami do niedawnego pocałunku. Na samą myśl o miękkich ustach Minho tracił jakiekolwiek zainteresowanie lekturą. Brzmiało to zachłannie, ale skrycie pragnął ponownie się z nim spotkać i przeznaczyć nawet i całą dobę swojego życia na słodkie pocałunki z korepetytorem.

Zamknął książkę z głośnym trzaskiem, odrzucając ją na drugą stronę łóżka. Nie potrafił czytać w takich warunkach.

Powoli wyciągnął nogi na puchaty dywan, chcąc zejść do kuchni po coś do picia, kiedy nagły i nienaturalny podmuch powietrza uderzył prosto w jego twarz. Zdezorientowany spojrzał w stronę wciąż zamkniętego okna, za którym miała miejsce całodniowa ulewa. W panice rozejrzał się po pokoju, wyczuwając cudzą obecność.

Kompletnie obca mu sylwetka na drugim końcu pomieszczenia znajdowała się do niego tyłem, trzymając w dłoniach jedną z wielu magicznych ksiąg jego matki.

– Wiedziałem, że to ty maczałeś w tym palce! – krzyknął zdenerwowany, gwałtownie się odwracając i tym samym odsłaniając swoją twarz.

W pierwszej chwili Jisung zaniemówił, ściskając z całej siły palce w przypływie strachu, w następnej jednak rozpoznał stojącą przed nim postać.

– Jesteś przyjacielem Minho.

Hyunjin, bo tak miał na imię nieproszony, odłożył księgę i w kilku krokach znalazł się tuż przed łóżkiem chłopaka. Jisung w przerażeniu docisnął plecy do ściany, czując wszechogarniające go przytłoczenie.

Przeraźliwie zimna i smukła dłoń zacisnęła swoje palce na jego szyi. Nie dusił go, a jedynie ostrzegawczo przyduszał, stojąc nad nim z dumnie wyprostowaną sylwetką. W każdym swoim czynie budził olbrzymi respekt, doskonale znając swoją wartość i znaczenie. Przydługie czarne włosy, śnieżny odcień lodowatej skóry i przeszywające spojrzenie ciemnobrązowych oczu sprawiały wrażenie, iż mężczyzna był uosobienie samej śmierci.

Jisung, nastoletni czarodziej || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz