Reakcja Minho na magiczne pochodzenie Hyunjina była dość spokojna i nie skończyła się wielką kłótnią, jak spodziewał się Hwang. Minho uznał, że nic nie było go w stanie już zdziwić. Chłopak wytłumaczył mu, że sam przez wiele lat nie zdawał sobie sprawy z tego kim był aż do okresu dojrzewania, kiedy jego magia zaczęła niebezpiecznie w nim wrzeć. Właśnie wtedy odnalazł go Sabat Szalonych Czarownic. Madame Azara wyczuła uwalniające się z niego olbrzymie pokłady energii i wytłumaczyła mu działanie ich magicznego świata. Jego rodzice o niczym nie wiedzieli. Byli zwykłymi ludźmi, nieznającymi się na czarach. W ten oto sposób Hyunjin okłamywał przybranych rodziców, a nocą uciekał do lasu, w którym uczył się panowania nad swoimi zdolnościami wraz z innymi dziećmi pod opieką Azary.
– Więc teraz jesteście razem? Nie spodziewałem się tego po tobie, Minho – Hyunjin oparł się o szafkę między przyjacielem a jego chłopakiem. – Co na to twój Bóg?
Lee nieśmiało spuścił wzrok. Jego serce wykłócało się z rozumem. Pragnienie bycia blisko Jisunga zwyciężało nad strachem o tym co uważał sam stworzyciel. Nadal czuł się tak jakby robił coś złego, jakby zdradzał własne przekonania i swoich rodziców. Mimo to starał się o tym nie myśleć. To było jego życie i miał prawo kochać kogo mu się żywnie podobało. Był szczęśliwy i nikogo tym nie krzywdził, więc nie był złym człowiekiem.
Przynajmniej w oczach Jisunga.
– Zostaw go, Hyunjin. Nie powinieneś iść na lekcje?
Han zamknął szafkę i wyminął chłopaka by dostać się do Minho. Posłał mu swój słodki uśmiech zarezerwowany jedynie dla niego i niechętnie spojrzał na drugiego czarodzieja.
– Niech wam będzie. Nie chcę oglądać jak się miziacie.
Minho parsknął śmiechem i odwrócił wzrok, nie chcąc by Hyunjin zobaczył jego zaróżowione policzki. Przed oczami stanęła mu scena z wcześniejszego wieczora, kiedy wylegiwał się z Jisungiem w jego łóżku i wspólnie zasypywali się pocałunkami.
– Hyunjin – Han zatrzymał go chwilę przed odejściem i zwrócił na siebie jego uwagę. – Jeżeli chodzi o Sabat Szalonych Czarownic... Wiem, że nie chcą nas więcej widzieć, w tym ciebie i rozmawiałem już z mamą. Jeżeli chcesz to możemy zabrać cię ze sobą na kolejne spotkanie naszego sabatu.
Minho z zainteresowaniem przyglądał się obu mężczyznom. Jisung wyglądał na zażenowanego swoimi słowami i nagłą empatią w stronę Hwanga. Hyunjin z kolei nie przywykł do miłego Han Jisunga i lekko zaskoczony chował ręce do kieszeni spodni, uciekając wzrokiem.
– Dzięki. Przemyślę to.
Nastała nieprzyjemna cisza. Minho uśmiechnął się szeroko i objął ich obu ramionami.
– Obaj jesteście uroczy.
Jisung westchnął zarumieniony, a Hyunjin wydał z siebie jęk niezadowolenia i odepchnął ręce przyjaciela. Odszedł w stronę swojej klasy szybkim krokiem, nie chcąc już dłużej przebywać w towarzystwie irytującego go Minho. Tak naprawdę zrobiło mu się cieplej na sercu na słowa Jisunga. W końcu nie był sam ze swoimi tajemnicami i mógł odnaleźć w Hanie kogoś na wzór bardziej doświadczonego kolegi, z którym dzielił ciężki los osoby o podwójnym życiu.
– Myślisz, że serio to przemyśli czy uznał, że pora od nas uciec i już nigdy nie wróci do tego tematu?
Jisung odprowadził chłopaka wzrokiem i spojrzał na przeglądającego podręcznik Minho.
– Raczej wziął to sobie do serca – stwierdził, zamykając książkę na dziale, z którego miał mieć sprawdzian. – To kochane, że o nim pomyślałeś. W końcu zaczynacie się dogadywać.
CZYTASZ
Jisung, nastoletni czarodziej || minsung
FanfictionRodzice Jisunga wprowadzają się na spokojne przedmieścia, by ukryć swoje magiczne pochodzenie i zwolnić tempo życia. Jisung jest tym oburzony i niezwykle znudzony, więc w szkole często bawi się, robiąc innym magiczne psikusy. Nie integruje się z now...