Przez korki droga powrotna zajęła nam ponad pół godziny. Gdy przekroczyłam próg komendy, wiedziałam, że coś jest nie tak. Było tu zdecydowanie za cicho. Znalazłam swój zespół siedzący z ponurymi minami. Wymieniłam z Julią szybkie spojrzenia, zanim postanowiłam się odezwać.
- Co się stało?
- Komendant główny zabrał nam tę sprawę.
- Co?
- Mówił dlaczego?
- Mówił tylko, że inny zespół się tym zajmuje. - Spojrzałam na Julię. Wyciągnęła telefon z kieszeni, wychodząc po chwili z pomieszczenia. - I to już nas nie dotyczy.
- Mówiliście mu, że jestem w drodze?
- Tak. Uznał tylko, że to nawet i dobrze, że ciebie nie ma.
- I to w przeciągu pół godziny?
- Papiery ma ci dostarczyć później.
- I tak pozwoliliście mu wejść, zabrać wszystko?
- A co mogliśmy zrobić? Gdyby przysłał ten cały śmieszny zespół, byśmy to powstrzymali.
- Ale jak mieliśmy powstrzymać komendanta głównego?
- Załatwię to.
Powiedziałam po chwili, zostawiając ich samych. Wątpiłam, że cokolwiek uda mi się ogarnąć, bo już wiedziałam, kogo oni mieli na myśli, tylko nie wiedziałam, dlaczego. Odnalazłam Julię w jej gabinecie. Siedziała na krześle z telefonem przy uchu, bledsza niż jeszcze wcześniej. Pośpiesznie zamknęłam drzwi, powoli zbliżając się do niej.
- Tak. Rozumiem.
Powiedziała w końcu, odkładając telefon na biurko, nawet nie racząc na mnie spojrzeć.
- Co się stało?
- Ten mężczyzna bez głowy, to szef tego wszystkiego.
- Czego wszystkiego? - Spojrzała na mnie. Wtedy zrozumiałam. - Ale jak to? Przecież Leon potwierdził, że znaleźliśmy jego ciało po 3 godzinach od jego zamordowania. Więc... Oni działają bez niego? Powiedz, że tak.
- Tego jeszcze Igor nie wie. Nie możemy też wykluczać, że pojawił się ktoś nowy.
- Dlaczego nie wiedzieliście, że to on? Nie był wcześniej karany, nic nic? Skąd macie pewność, że to on?
- Po tatuażu. Wiedzieliśmy tylko to. Bez głowy nie mogliśmy go rozpoznać. Ale do jasnej cholery bardziej mnie wkurza Igor. To była nasza sprawa, doskonale też wie, że jestem tu na miejscu. To sobie coś ubzdurał i cholera. - Chciała się podnieść, lecz złapała się za żebra i opadła ponownie na krzesło. - Jeszcze te pieprzone żebra mnie bolą.
- Chrzanić tę głowę, zabiorę cię do lekarza.
- Nie. Muszę porozmawiać z górą. Igor chce, żebyś im nie mówiła, a zabiera nam coś, co należy do nas. A potem musimy się martwić. No debil.
Podniosła się powoli, biorąc telefon, a następnie wyszła, trzaskając drzwiami. Westchnęłam cicho. Nie podobało mi się zachowanie jej przełożonego, ale bardzo mi zaimponowała walką o naszą sprawę. A może w tym było jeszcze coś, czego nie wiedziałam, a powinnam była wiedzieć?Julii nie udało się niczego konkretnego dowiedzieć, co doprowadzało ją do czystej furii. Sprawy nie ułatwiały jej bolące żebra, a o lekarzu ponownie nie chciała słyszeć. Swojemu zespołowi powiedziałam jasno i wyraźnie, że próbuję załatwić, aby sprawa mężczyzny bez głowy do nas powróciła, lecz tak naprawdę tylko tym odwracałam uwagę od Julii, której jeszcze bardziej wolałam nie denerwować. Szczególnie, że przez pół kolejnego dnia próbowałam ją, na każdy możliwy sposób, uspokoić. Bez skutku. W końcu zrezygnowana schowałam się w swoim gabinecie, chcąc po prostu zająć się swoimi zaległościami. Praktycznie już kończyłam, gdy przyszła Julia.
- I jak...? - spytałam niepewnie, wzrok z laptopa przenosząc na nią. Ta tylko wzruszyła ramionami, siadając naprzeciw mnie, nogi kładąc na biurko. - Serio?
- Rozmawiałam z górą. Nie widzą w zachowaniu Igora niczego złego.
- Serio?
- Yhm. Igor wie, co robi, ja mam siedzieć cicho i wykonywać jego polecenia.
- Przykro mi, że to powiem, ale skoro on ma swój zespół stąd, to skoro tu jesteś...
- To chciał mnie od tego odsunąć. - Dokończyła za mnie, ciężko wzdychając. - Też o tym pomyślałam. Tylko po co ja tu siedzę, skoro on pracuje z kimś innym. I że twój komendant nie widzi w tym problemu, gdy wskazał ciebie i dodam po raz kolejny, twój zespół.
- Nie wiem, ale... - Urwałam, gdy jej telefon zaczął wydawać z siebie dzikie ryki osła. - Na dzwonek też to masz ustawione?
- Tak. I zaczynam żałować, bo to jest obraza dla wszystkich osiołków. - Uśmiechnęła się po raz pierwszy od wczoraj, odbierając telefon. - Czego? Zajęta jestem. Nie, jestem sama u siebie w gabinecie. O co chodzi?
Oparłam się łokciami o biurko, uważnie się jej przyglądając. Okłamała go, więc to mnie zaciekawiło.
- Bogna? Nie wiem. Nie widziałam jej jeszcze dzisiaj. Powiesz mi, o co chodzi? Czy chcesz mi zabierać... Co?! Jesteś pewien? - Pokazała mi, że potrzebuje czegoś do pisania. Podałam jej kartkę oraz długopis, przyglądając się jej uważnie. - Ale skąd ta pewność, że to ona
Podsunęła mi kartkę. Spojrzałam na to, co na niej napisała, wzrok przenosząc później na nią. Mina miała taką, że wolałam z nią nie dyskutować, tylko wpisałam Marcie dwutygodniowy urlop. Tak, jak chciała, żebym zrobiła. Tyle pytań cisnęło mi się na usta teraz, ale jeszcze siedziałam cicho. Skoro ona udawała, że mnie tu z nią nie ma.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. No, tak oczywiście. Oczywiście, że ty. Tak siedzę już cicho, nie słyszysz? Kiedy będziecie? Co? Ja nawet nie wiem czy ona tu jest. Jak sobie chcesz. Będę siedziała u siebie, tylko chcę zaznaczyć, że jak nie ma Bogny, to ja tu rządzę. Więc... A pieprz się.
- Co się stało?
- Pieprzony debil. Szykuj się, wychodzisz. Telefon zostaw. I czekaj tu na mnie.
Klnąc pod nosem i trzymając się za bolące żebra, wybiegła z mojego gabinetu. Im wcześniej nie rozumiałam kompletnie nic, tak teraz już w ogóle zaczęłam wątpić czy aby na pewno wiem, jak się nazywam.
Wróciła po chwili razem z zdezorientowaną Martą.
- Powiesz mi, co się dzieje?
- Nie teraz. - Zapisała na tej samej kartce jakiś adres. - Jedź tam z nią. Ale wyjdźcie tylnym wyjściem.
- Julia, do cholery powiesz...
- Nie teraz. - Wyciągnęła z kieszeni pęk kluczy. Od niego odpięła breloczek z jedynym kluczem przy nim i mi go podała, dopisując potem cztery cyfry na kartce. - Kod do domofonu. Ogarnię tu wszystko i do was przyjadę. Nie rozmawiajcie z nikim i najważniejsze. Kilometr od tego miejsca jest Biedronka. Tam się zatrzymajcie. Jak ktoś będzie was śledził, to krąż między twoim domem i moim mieszkaniem. Jak tam was nie będzie, to was znajdę. No nie ma was już tu.
- Ty wiesz, o co chodzi? - Zapytała się mnie Marta, gdy szłyśmy w stronę tylnego wyjścia z komendy. - Ona mnie przeraża.
- Nie wiem. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale jak powiedziała, że nam to wyjaśni, to nam to wyjaśni.
CZYTASZ
Podwójna gra
Fiksi PenggemarŚwiat Bogny Bugaj, doświadczonej inspektorki kryminalnej, obraca się w chaos, gdy do jej zespołu dołącza inspektor Julia Jurczyk. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Jurczyk jest mało zaangażowana w pracę, rzadko pomagając w prowadzonych śledztwach...