Następnego dnia wstałam bo czułam, że ktoś na mnie leży. Podniosłam się i zobaczyłam, że moje nogi są przygniatane przez Nate'a, Draco i Toma.
-Chłopaki! Wstawać!- krzyknęłam do nich
-Co jest? Pali się?- spytał Nate
-Nie, ale nóg przez was nie czuję- odpowiedziałam mu. Wstaliśmy, chłopcy poszli do siebie się ogarnąć a ja założyłam czarne spodnie garniturowe, czarną koszulę którą ukradłam Filipowi, zawiązałam krawat, założyłam czarny żakiet z doszytym godłem Slytherinu i ubrałam swoje czarne trampki na wysokiej podeszwie. Włosy spięłam tak:Przy wyjściu z pokoju spotkałam chłopaków. Zapomniałam wspomnieć o tym, że mam kilka kolczyków więc kolczyki miałam takie:
(Lewe ucho)
(Prawe)
Szliśmy korytarzem a ludzie patrzyli na nas jak na jakiś bogów. Weszliśmy na wielką salę i usiedliśmy przy naszym stoliku. Przelotnie zerknęłam na stół nauczycieli a mój wzrok zatrzymał się na... moim bracie.-Nate, czy mi się wydaje czy tam siedzi Filip?- zapytałam brata
-Ej, faktycznie - odpowiedział mi. Chwilę czekaliśmy bo Dumbledore miał nam coś do powiedzenia.-Witajcie drodzy uczniowie. Nasz nauczyciel od obrony przed czarną magią zniknął więc mam zaszczyt przedstawić wam naszego nowego nauczyciela obrony przed czarną magią pana Filipa Evansa- powiedział Dumbledore i wszyscy zaczęli bić brawa.
Po śniadaniu poszliśmy na obronę przed czarną magią. Po wejściu do klasy usiedliśmy razem w ławce. Wsęsie ja, Draco, Blaise i Nate bo reszta chłopaków są od nas starsi. Gdy profesor Filip wszedł do klasy zaczął sprawdzać obecność. Po wyczytaniu mojego nazwiska spojrzał na mnie i zapytał.
-Panno Evans, czy pani ma na sobie moją koszule?- spytał bardzo poważnie.
-Nie wiem o czym pan mówi, panie profesorze Evans- odpowiedziałam a moi przyjaciele zaczęli chichotać. Lekcje dzisiaj zleciały bardzo szybko. Po obiedzie szłam na błonia razem z Draco, Laurie, Rose, Blaise'm, Olkiem, Czkawką i Astrid. Gdy wyszłam z budynku zobaczyłam Nate'a za którym stał ktoś zamaskowany z nożem przyłożonym do jego szyji. Zamaskowany gość gdy tylko mnie zobaczył przekierował nóż na brzuch Nate'a i mu go wbił. Typ znikł a Nate upadł. Szybko podbiegłam i upadłam przy nim na kolana. Dusiłam się łzami gdy uciskałam jego ranę.-Nate słyszysz mnie?- zapytałam szeptem.
-Bądź dzielna siostrzyczko, zawsze będę przy tobie, nie dasz rady mnie uratować...- mówił ale nagle przerwał. Jego wzrok stał się pusty. Trzęsącymi dłońmi dotknęłam jego klatki piersiowej.
-Ivy- zaczął Draco- Nate nie żyje- wypowiedział te słowa a ja zaczęłam jeszcze bardziej się dusić. Laurie przytulając mnie odciągnęła od Nate'a. Uwolniłam się z jej uścisku i zaczęłam biec przez szkołę na wieże astronomiczną. Usiadłam tam a z moich dłoni zaczął wydobywać się ogień.Siedziałam tam i płakałam więc w końcu nastała noc. Zeszłam z wieży i pognałam do pokoju. Usiadłam na łóżku, powoli mając dość postanowiłam, że spakuje się i jutro z samego rana pójdę do Dumbledora i poproszę go o pozwolenie wrócenia do domu. Po spakowaniu napisałam list do mamy, Lizzy, braci Monet, Hailie i Cama.
Witajcie!
Jutro jeśli wszystko dobrze pójdzie wrócę do was do domu bez Nate'a bo pewnie słyszeliście co się stało. Filip z tego co wiem jeszcze zostanie i wróci dopiero na święta. Pisze do was żebyście się nie zdziwili bo mogę wyglądać trochę inaczej. Gdy wrócę do domu proszę was o to byście byli dla mnie wyrozumiali bo czasami nie będę miała ochoty rozmawiać...
Wasza Ivy
Po wysłaniu listu pobiegłam do dyrektora. Zapukałam i gdy dostałam pozwolenie weszłam.
-Dobry wieczór panie dyrektorze, mam takie pytanie. Czy mogłabym wrócić do domu, najlepiej jutro?- spytałam
-Oczywiście droga Ivy- powiedział dyrektor, a ja wróciłam do pokoju. Szybko wróciłam do pokoju i próbowałam zasnąć ale nie spałam całą noc. Rano po wygramoleniu się z łóżka ubrałam się i poszłam na śniadanie. Po śniadaniu pobiegłam do pokoju po walizkę i poszłam do gabinetu dyrektora gdzie spokojnie się teleportowałam. Będąc w domu zostawiłam walizkę w pokoju i zeszłam na dół.-Dzień dobry wszystkim- powiedziałam do wszystkich bo akurat siedzieli w kuchni i jedli śniadanie.
-Hej- odpowiedziała mi Święta Trójca. Usiadłam obok Lizzy i mocno ją przytuliłam.
-Wyglądasz bardzo ciekawie- stwierdził Dylan. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Gdy wszyscy się rozeszliśmy ja szybko czmychnęłam do biblioteki gdzie stał fortepian. Usiadłam i zaczęłam grać.
Po chwili zaczęłam śpiewać. Gdy skończyłam zamknęłam fortepian i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam z pod łóżka album z zdjęciami. Zaczęłam go przeglądać. Było tam wiele naszych zdjęć jeszcze za czasów kiedy było dobrze.
Tu byliśmy na wycieczce z mamą i bratem.
Kilka godzin później do pokoju ktoś zapukał, akurat słuchałam piosenek Sanah...
CZYTASZ
Rodzina Monet- płonąca róża
Teen Fictionco gdyby to Hailie adoptowała braci? co gdyby Cam nie musiał sfiningować swojej śmierci? co gdyby bracia wychowywali się z swoją mamą w Anglii, a Hailie z ojcem w Pensylwanii? na te pytania próbuje odpowiedzieć sobie od kąd założyłam wattpada posta...