Rozdział dziewiąty - Oklep!

17 1 0
                                    

Po długim i męczącym tygodniu. Wreszcie nadeszła upragniona sobota. Tego dnia do stajni ubrałam się tak:

Pomimo tego, że miałam nie wsiadać na konia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pomimo tego, że miałam nie wsiadać na konia. Zeszłam na śniadanie. Dziś była jajecznica którą przygotował Jackob. 

- Dziękuje - uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę kiedy nałożył mi porcję na talerz

- Chcesz dzisiaj jechać na Zielone Wzgórze? - zapytała Adrianna

Pokiwałam głową.

- W takim razie mogę cie zabrać za jakąś godzinkę - oznajmiła - I zacznij się uczyć na odznakę bo coraz mniej czasu - upomniała

- Mam jakieś dwa miesiące - machnęłam ręką - Ale obiecuję, że zacznę się uczyć jeszcze dzisiaj jak wrócę ze stadniny - odparłam

Po zjedzeniu posiłku wyszłam z domu do naszej małej prywatnej stajenki która wyglądała tak:

Po zjedzeniu posiłku wyszłam z domu do naszej małej prywatnej stajenki która wyglądała tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po lewej stronie i prawej mieliśmy jeszcze dwa wolne miejsca. Długo się zastanawiałam czy Ada chce kupić może jakiegoś nowego konia. Bo Tryton zdecydowanie nie jest idealny. Albo...Każdy wybiera TEGO idealnego konia dla siebie. 

Poszłam do paszarni i zrobiłam mesz dla Księżniczki. Dorzuciłam jedno jabłko i zaniosłam meszyk na pastwisko. Pogłaskałam ją i wyszłam. Postanowiłam posprzątać jeszcze szybko boks przed moją wizytą w stajni. 

                                                              ***

Aurelia przytuliła mnie. Ucieszyła się, że specjalnie przyszłam na jej jazdę. Ona zaczęła już siodłać konia którym jak się okazało był Sonet. Bardzo tego wałacha polubiłam. Jednym słowem przypadł mi do serca. Dałam mu smaczka donuta i cały czas go rozpieszczałam. Z oddali zobaczyłam trenerkę która szła w moją stronę.

- Melisa a ty dziś nie jeździsz? - zapytała na co ja pokręciłam głową - Jeżeli chcesz za jakąś godzinkę mogę cie wcisnąć na oklep - dodała

- Bardzo chętnie - ucieszyłam się - A będę mogła jeździć na Sonecie? - zapytałam

- Myślę, że tak - odpowiedziała szybko

- A ja mogę też na oklep? - dodała pytając Aurelia

- W sensie teraz chcesz zrezygnować z jazdy? - dopytała się na co Aurelia kiwnęła głową - Jasne tylko będziesz mieć po prostu innego konia - oznajmiła - Myślę, że mogę ci dać Donuta

Ta godzina minęła dosyć szybko. Osiodłałam mojego ulubionego konia ze szkółki i go przytulałam. W ostatnie pięć minut przed jazdą przybiegła wszystkim dobrze znana Victoria Clark. Vika jest osobą bardzo popularną w stajni - znaną głównie z tego, że jej tata raz utrzymał stajnie w kryzysie finansowym. Dzięki temu Victoria ma teraz darmowe jazdy na Zielonym Wzgórzu. Jednak nie ma swoich koni. 

- Melisa Smith - przytuliła mnie a ja ją zbyt nie znałam - Witaj w mojej stajni! - oznajmiła

- Twojej stajni?! - wybuchła śmiechem Aurelia - Chyba jaja se robisz, przez to, że twój ojciec utrzymał stadninę trzy lata temu? - nie mogła przestać się śmiać

- Jesteś żałosna Aurelia jakaś tam - zakpiła

- To nie było miłe - odparłam - A tak po za tym to powinnaś się sprężać bo zostały ci trzy minuty na wyczyszczenie i osiodłanie konia - zachichotałam

Aurelia przybiła mi piątke. Po chwili trenerka zawołała grupę aby wchodziła na plac. Victoria nadal siodłała konia jednak przy pomocy trenerki szybko przyszła do nas. Wyregulowałam strzemiona i poprawiłam popręg. I wsiadłam na mojego ulubionego konika. Po dokładnych ćwiczeniach w kłusie przeszliśmy do galopu. Nie był łatwy do wysiedzenia na oklep jednak dałam radę. 

- Aurelia trzymaj się! - krzykneła trenerka a ja zauważyłam, że moja przyjaciółka właśnie spadła

Kobieta zaczęła się śmiać kiedy spadła na równe nogi. Po chwili Aurelia wsiadła z powrotem na wierzchowca a my wszystkie stępowaliśmy. 

Trenerka ułożyła malutkie cavaletki na początek. Strasznie się stresowałam bo nigdy nie jeździłam na oklep. 

Ćwiczenie zaczęłam ja na Sonecie. Galop był już lekko opanowany. I nagle to co sie każdy spodziewał. Spadłam podczas skoku i o niemal koń na którym jeździłam mnie przejechał. Chciało mi się płakać ze śmiechu.  Otrzepałam się z piasku i stępowałam na ściance. Potem jechała Vici która sprała konia batem i przeskoczyła idealnie przeszkodę. Na końcu biedna Aurelia która również spadła.



Zapamiętam nasz stukot kopytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz