Rozdział trzeci - Ania z Zielonego Wzgórza?

19 3 0
                                    

Kolejny tydzień szkoły był do przeżycia. Oprócz tego, że była kartkówka z matematyki z której dostałam dwójkę. Matematyka to największy koszmar na tej ziemi. Totalnie jej nie rozumiem. Nie wiem co się stało. W tamtym roku miałam na koniec roku piątkę a w tym półroczu ledwo przeszłam...

Więc miałam tygodniową przerwę od jeździectwa. Czasami chodziłam tylko do stajni do konia Ady. Moja prawna opiekunka uzgodniła ze mną, że na Trytonie nie będę jeździć. On prędzej by mnie zabił. Za to Adrianna zapisała mnie do szkółki jeździeckiej gdzie jeździ moja nowa koleżanka Aurelia. Dziś miałam mieć pierwszą tam jazdę więc szybko ubrałam się w taki zestaw:

Gdy byłam gotowa Adrianna wsiadła do samochodu razem ze mną i pojechaliśmy do szkółki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy byłam gotowa Adrianna wsiadła do samochodu razem ze mną i pojechaliśmy do szkółki. Stadnina nazywała się "Zielone Wzgórze". Stajnia była bardzo ładna i wyglądała tak:

Pożegnałam Adriannę wzięłam czaprak wraz z nausznikami i z oddali dostrzegłam Aurelie która wesoło mi macha

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pożegnałam Adriannę wzięłam czaprak wraz z nausznikami i z oddali dostrzegłam Aurelie która wesoło mi macha. Przytuliła mnie i oprowadziła po stajni. Po drodze spotkaliśmy trenerkę która powiedziała nam jakie konie mamy osiodłać. Była bardzo miła. Wyznaczyła mi srokatego wałacha o imieniu Sonet. Nie bałam się go i od razu go wyczyściłam i osiodłałam. Tylko w dwójkę mieliśmy jazdę. Bardzo mi się podobało. Skakaliśmy kolorowe stacjonaty. Potem trenerka pochwaliła mnie. Rozsiodłaliśmy konie i przyjechała po nas Ada. Zgodziła się aby odwiedź Aurelie do domu.

- Jak tam się wam jechało dziewczęta? - zapytała tradycyjnie moja prawna opiekunka

- Świetnie! - krzyknęłyśmy razem i zachichotałyśmy 

- Spotkaliście tam jakąś Anie z Zielonego Wzgórza? - zażartowała

- Nie ma tam żadnej Ani - powiedziała stanowczo Aurelia - Ale za to mamy Alice - oznajmiła

- No i Aurelie! - zaśmiałam się

Dojechaliśmy do domu dziewczyny. Aurelia gdy wychodziła zapytała się jeszcze Ady:

- Proszę pani czy może jutro po szkolę przyjść do mnie Melisa?

- Cóż myślę, że tak - odpowiedziała

Dziewczyna pożegnała mnie i poszła do domu. My nadal jechaliśmy i rozmawialiśmy o koniach.

- Za trzy dni proponuje wyjazd w celach poszukania dla ciebie konia - zauważyłam jak jej kącik ust się delikatnie uniósł - Już dziś możesz coś w internecie poszukać

Gdy dojechaliśmy przytuliłam ją mocno. Zjedliśmy wspólną kolacje i poszłam spać.

Zapamiętam nasz stukot kopytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz