Rozdział 19: Jesteśmy jej rodziną

279 19 3
                                    

Zamknęłam drzwi tuż przed nosem Włocha, po czym opierając się o nie plecami, osunęłam się na podłogę. Wsadziłam dłonie między kolana, biorąc kilka głębokich oddechów. 

Tylko nie płacz Christina.

Powtarzałam te słowa w kółko niczym mantrę, tylko po to, aby ponownie się nie rozsypać. Obiecałam sobie, że nie będę przez niego więcej płakać i nie miałam zamiaru złamać tej obietnicy. Po kilku minutach udało mi się wstać na nogi i przenieść na łóżko. Musiałam skupić się na jutrzejszym półfinale. Pragnęłam dostać się do finału, a następnie zdobyć główną nagrodę. Pozwoliłoby to na otwarcie całkiem nowego rozdziału w moim życiu z dala od czujnego oka mojej rodziny, a przede wszystkim jak najdalej od Ricka i Damiano. 

Johnsona wykreśliłam z życia na dobre, co do Damiano nadal obawiałam się, że najmniejsza inicjatywa z jego strony mogłaby naruszyć mury, które udało mi się wznieść. Jose miał rację, wątpiąc w moje postanowienie. Mimo że rozum zdawał się wiedzieć, iż miłość to nie wszystko, serce nadal było kompletnie głuche na podpowiedzi zdrowego rozsądku. 

Niestety uczucia zawiodły mnie po raz kolejny, dlatego postanowiłam, że choćbym miała walczyć do końca życia, to będę przyjmować rady pochodzące z mojej głowy. Przynajmniej miałam pewność, że okażą się mniej bolesne niż te wypływające z emocjonalnego centrum. 

Usłyszałam pukanie do drzwi. Chciałam wstać i je otworzyć, ale podświadomie czułam, że nie powinnam się poruszyć.

Diavola, otwórz, proszę... – Głos Provenzano spowodował, że żółć podeszła mi do gardła. Zsunęłam się powoli z łóżka i na palcach podeszłam do drzwi.

Wyciągnęłam rękę, lecz w ostatniej chwili moja dłoń zatrzymała się kilka milimetrów od klamki.

Z jednej strony chciałam go wysłuchać, ale wiedziałam, że wtedy się złamię.

– Flame, wiem, że tam jesteś.

Zacisnęłam mocno wargi i użyłam całej siły woli jaką posiadałam, żeby moja ręka opadła wzdłuż ciała.

Chciał porozmawiać ze mną tylko dlatego, że nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. To tylko głupia chęć udowodnienia swojej racji i nic poza nią.

Stałam przy drzwiach, wstrzymując oddech i tkwiąc w zawieszeniu. Dopiero gdy usłyszałam kroki Damiano, pozwoliłam sobie opuścić prowizoryczny posterunek.

Miałam niecałe dwie godziny na to, aby wzmocnić zbroję przed kolejnym spotkaniem z Włochem, ponieważ z informacji zawartych w mailu wynikało, że mieliśmy wraz z Erikiem udać się na spotkanie z Alainem Ducasse. Pochodzący z Francji szef otrzymał aż trzykrotnie trzy gwiazdki przyznawane przez czerwony przewodnik Michelin. Nie mogłam przecież zmarnować okazji i zadręczać się Provenzano, zamiast wykorzystać spędzony czas z człowiekiem legendą.

Po telefonie Camilli – asystentki produkcji, dowiedziałam się, że czeka nas lekcja pokazowa w studiu, a następnie spotkanie, na którym nie będą już nam towarzyszyły kamery.

Przed czternastą wyszłam na zewnątrz. Zauważyłam Erica przeglądającego coś w telefonie, więc podeszłam do mężczyzny, zaczynając rozmowę o błahostkach. Po kilku minutach doszedł do nas Provenzano, ale skutecznie go ignorowałam. Zdecydowanie gorzej wychodziło mi to w samochodzie, ponieważ zajmowałam miejsce na środku, ściśnięta między mężczyznami.

W ciągu godziny nasza trójka przekroczyła masywne drzwi studia, gdzie czekali szefowie.

– Szanowna pani, szanowni panowie, dziś mamy okazję gościć wybitnego szefa kuchni – zaczął Constantin.

DecisioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz