Rozdział 12: Tequila

197 20 13
                                    

Następnego dnia obudziłam się w bardzo dobrym nastroju. Ostatni raz czułam się tak zmotywowana, gdy wpadłam na pomysł jak uratować Dolce Vita.

Sięgnęłam dłonią po telefon leżący na nocnym stoliku. Zauważyłam, że mam kilka wiadomości od Olivii i Chiary, więc od razu na nie odpisałam. Następnie wybrałam odpowiedni numer i nawiązałam połączenie.

– Witaj, Mirabello – przywitałam się, gdy kobieta zaakceptowała rozmowę.

Wyglądała jak zawsze nienagannie.

– Christina, jak dobrze cię usłyszeć, dziecko. Jak pierwsze zadanie?

– Dobrze, ale dzwonię w innej sprawie.

– Czyżby Damiano zachowywał się jak prostak? – zapytała, unosząc brew.

Mogłam jej opowiedzieć o wszystkim, ale wolałam to przemilczeć. Z jej wnukiem planowałam poradzić sobie na własną rękę.

– Nie, nie chodzi o niego. Nie wiem, czy Chiara zdążyła ci powiedzieć, ale Rebecca tu jest.

– Wiem, ale musisz cierpliwie czekać, Christino. Obiecuję ci, że niedługo poślemy ją do diabła.

– Na pewno? Ona nie może dostać się do finału.

– Zaufaj mi, kochana. Wszystko już jest na dobrej drodze.

– Trzymam cię za słowo, Mira.

Rebecca była karaluchem, który zasłużył na to, aby został rozgnieciony pod podeszwą buta. 

Dokładniej mojego buta. 

Miałam plan, aby wyeliminować ją z rozgrywki. Liczyłam, że Mirabella wszystkiego dopilnuje. Ta podstępna, złodziejska szuja nie powinna znaleźć się w gronie uczestników. Nie mogłam wypowiedzieć się o jej talencie lub jego braku, ale sukces zbudowany na kłamstwie i kradzieży był dla mnie wystarczającym powodem do odstrzału.

Trzymając telefon w dłoniach kliknęłam na ikonę listy kontaktów i przesunęłam palcem docierając do litery "R". Przez chwilę biłam się z myślami. Nauczona doświadczeniem wiedziałam, że należy zerwać plaster od razu i powinnam poinformować Mavericka o tym, że Damiano jest jednym z uczestników. W końcu przyjaźniliśmy się, prawda? Poza tym i tak by się dowiedział oglądając konkurs.

Biorąc głęboki wdech nacisnęłam zieloną słuchawkę.

Mężczyzna długo nie odbierał. Podejrzewałam, że jest na jakimś spotkaniu lub ma dzień wolny i odsypia. Gdy miałam się rozłączyć, usłyszałam radosny głos Johnsona.

– Cześć, mała.

– Witaj Rick, nie przeszkadzam?

– Nie, właśnie jadę do fundacji. Jak konkurs? Opowiadaj!

– Całkiem nieźle. Muszę ci coś wyznać – oznajmiłam na jednym wdechu.

– Jesteś zdenerwowana. Coś się stało? – Ton jego głosu wyraźnie się zmienił. Wyczułam w nim zmartwienie.

Uwielbiałam Mavericka za to, że zawsze się o mnie troszczył. Zresztą nie tylko o mnie. Chciałam być po prostu fair i nie trzymać niczego w tajemnicy.

– Damiano jest z jednym z uczestników konkursu. Nie wiedziałam o tym, aż do dnia zakwaterowania.

Brunet nie wiedział, co dokładnie zaszło między mną, a Provenzano, ale domyślał się, że bardzo przeżyłam to rozstanie.

– Rozumiem, czy wszystko w porządku? Jeżeli potrzebujesz, to wsiadam w pierwszy samolot do Nowego Jorku i ...

– Wiem, Rick, że mogę na ciebie liczyć, ale radzę sobie. Ignorujemy się. Jestem tu po to, aby wygrać, a nie rozliczać się z Włochem. Nie musisz się martwić. Poza tym ma mnie kto pilnować – wyjaśniłam.

DecisioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz