ROZDZIAŁ 4: SUPPLICARE

2 1 0
                                    

VIVIEN:

Dzwonek telefonu wybudził mnie z potężnego letargu. Pomrugałam, z roztargnieniem rozglądając się dookoła by zidentyfikować skąd wydobywał się odgłos. Byłam roztrzepana i nie mogłam się na niczym skupić, w dodatku męczyły mnie napady silnego zamyślenia oraz rozkojarzenia. Miewałam je od jakiegoś czasu jednak ostatnio zdawały się nasilać. Swoje trzy grosze dodawało również zmęczenie, które promieniowało po całym mym ciele. Nie spałam przez całą noc, chodź powieki kleiły mi się niemiłosiernie mocno. Nie mogłam jednak zmrużyć oka, bowiem za każdym razem, gdy to robiłam, przed oczami widziałam skalaną mrokiem twarz Ashera. Nie potrafiłam na nią patrzeć. Nie wtedy.

Złapałam dzwoniącego Iphone 'a w dłoń, automatycznie zerkając na wyświetlacz. Na widok nazwy ojca pokazującej się na ekranie machinalnie uniosłam kąciki ust. Swego rodzaju ciepło rozlało się po moim wnętrzu choćby na moment odciągając myśli od ucisku jaki towarzyszył mi od poprzedniego wieczora. Przesunęłam więc palcem, odbierając przychodzące połączenie.

- Halo? – zagadnęłam, przykładając urządzenie do ucha. Chwilowe milczenie przerwane zostało wesołym głosem Antona, na którego dźwięk moje serce automatycznie zmiękło a spięcie całego ciała nieznacznie ustąpiło.

- Cześć skarbie. – mruknął do słuchawki dobrze znanym mi głosem pełnym łagodności. Uprzykrzające mi dzień ospanie w sekundzie zastąpione zostało przyjemnością jaka wynikała z ciepła bijącego od ojca – Dobrze cię słyszeć.

Nieczęsto miałam okazję by porozmawiać z tatą. Był zajęty, jednostka wojskowa której był generałem ostatnimi czasy szykowała się na ważną misję. Ojciec brał na siebie niewyobrażalną odpowiedzialność przez co starania jakie wkładał w dopracowanie każdego szczegółu zabierały cały jego czas. Zobowiązany był do przygotowania żołnierzy w najlepszym stopniu, przez co absorbował się w to całym sobą. Nie miałam mu za złe tego, iż poświęcał mi zdecydowanie mnie czasu niż przedtem, jednak odczuwałam tego skutki. Odczuwałam swego rodzaju pustkę, ponieważ czułam, że traciłam z nim resztkę więzi jaką udało nam się wypracować. Nigdy nie byliśmy sobie najbliżsi, jednakże tata był dla mnie szczególnie ważny. Kochałam go, jak kuriozalnie by to nie brzmiało zważając na to, jak rzadko ten zjawiał się w domu. Wiedziałam jednak, że on również mnie kochał i poświęciłby wiele by sprawić bym była szczęśliwa. Nie był najlepszym ojcem, aczkolwiek ja wybaczyłam mu to już dawno temu. Doceniałam to, co był zdolny by mi dać, a gdy zaczynałam to tracić czułam nieokiełznaną gorycz zalewającą klatkę piersiową. Nie chciałam do tego dopuścić.

- Ciebie też. Tęskniłam. – powiedziałam cicho, paznokciami skubiąc wysuszoną wargę.

Kubek z jeszcze ciepłą kawą ogrzewał moje dłonie, podczas gdy wpatrywałam się w widok rozciągający się za oknem wychodzącym z rogu kuchni. Delikatnie zachodzące słonce oświetlało podwórko oraz ulicę, swoją łuną upiększając krajobraz. Lubiłam śledzić go wzrokiem chodź znałam go niemalże na pamięć.

Tego dnia nie opuściłam domu ani na chwilę. Całą noc wierciłam się na dachu, wypalając papierosa za papierosem po czym leżąc w łóżku wpatrywałam się w jednostajność sufitu nie mogąc wyrzucić go z głowy. Był niczym zaraz. Z każdą chwilą rozprzestrzeniał się coraz dalej i mocniej a ja nie wiedziałam w jaki sposób miałam się wyleczyć. Nie znałam niczego co mogłoby mnie uzdrowić przez co gniłam jego jadowitością. Zatracałam się w tym bólu po raz kolejny tkwiąc w otchłani doskonale znanej sobie pustki. Nie byłam zdolna do opuszczenia czterech ścian domu, nie mogłam wykonać żadnego z gwałtowniejszych ruchów, ponieważ moje ciało nie chciało się poruszać. Było niczym skamieniałe, jak gdyby zatrzymało swą pracę wraz z sercem. Całą energię dawało mi dotychczas pięć wypitych kaw. Nie dawałam rady wcisnąć w siebie czegoś prócz lekko słodzonego napoju o wyższej temperaturze. Potrzebowałam zapełnić czymś żołądek, jednak nic innego nie wchodziło w grę. Byłam wyczerpana, a w mojej głowię panował istny chaos. Nie miałam z kim o tym porozmawiać, dlatego dusiłam się własnymi myślami, nie mogąc znaleźć dobrego rozwiązania.

ARDEATOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz