Leżałam na łóżku i tępo wgapiałam się w sufit. Po wczorajszej imprezie straciłam chęci na poranne bieganie, a miałam takie plany.
W mojej głowie cały czas krążyła rozmowa z Willem. Odkąd tu przyjechałam była to najszczersza konwersacja jaką odbyłam. I to akurat z tym człowiekiem.
Nie chciałam marnować dnia, ale ociągałam się ze wszystkim. Niech ktoś mi w tym momencie ześle człowieka, który da mi siły na cokolwiek.
Jakby świat usłyszał moje błagania, ktoś zapukał do moich drzwi. Mruknęłam ciche "proszę", ale wystarczające, bo ujrzałam Sophie.
- Mindy, wstawaj będziemy robić pancake'i! - krzyknęła podekscytowana. Ja pierdolę, skąd ona ma tyle siły.
Skrzywiłam się na jej okrzyk, ale posłusznie podniosłam się do siadu.
- Zaraz przyjdę - powiedziałam, a dziewczyna wyszła z mojej sypialni.
Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie, a na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy dostrzegłam jak wyglądam. Jak siedem jebanych nieszczęść. Zanim wyszłam z pokoju, przeczesałam włosy szczotką i związałam je w staranną kitkę.
W kuchni były już obie dziewczyny, ale Alissa była jakby tylko w połowie. Sophia krzyczała jej coś do ucha, ale ona nie wyglądała jakby ją słuchała.
- Mindy, powiedz jej coś, bo inaczej rozpierdolę jej głowę o ten blat - powiedziała brunetka.
- Alissa, wstawaj! - Potrząsnęłam jej ciałem. Głowę ułożyła na blacie i ani drgnęła. - No, Aliss! Bo się wkurwię!
- No dobra już wstaję - jęknęła.
Wyciągnęłyśmy z szafek odpowiednie składniki i zabrałyśmy się za robienie pancake'ów. Nigdy nie byłam najlepszą kucharką i wyszło na to, że Sophia też.
Kiedyś wraz z Alissą prawie spaliłyśmy jej kuchnie, bo robiłyśmy spaghetti. Chuja nam wyszło, ale przynajmniej mam jakieś dobre wspomnienia.
Teraz też zbytnio nie popisałyśmy się swoimi umiejętnościami, bo musiałyśmy zrobić drugą porcję ciasta, ponieważ pierwsza nam nie wyszła.
- Tragedia - skomentowała Sophia, kiedy Alissa upuściła jajko na podłogę. - Może ty w ogóle nie powinnaś brać się za gotowanie.
- Mówiłam - odparła szatynka.
Nagle ktoś z impetem otwarł drzwi od naszego mieszkania. Rozległy się śmiechy, a potem do kuchni wpadli Xavier, Devon i Ivan.
- Cześć, siostrzyczko. Co tam robisz? - zagadnął Xav, obejmując mnie ramieniem.
- A co, nie widzisz?
- Tylko pytam. - Uniósł ręce w obronnym geście. - Podzielicie się chociaż?
- No właśnie - odezwał się Iv.
- Może - mruknęła Alissa.
- Ty się nie powinnaś odzywać - zauważyła Sophia, wskazując na dziewczynę łyżką.
- Ja was wspieram głosem - broniła się.
W efekcie końcowym razem siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się - o dziwo - pysznymi pancake'ami. Ja nie dałam rady zjeść więcej niż cztery, a Devon jadł już szóstego.
- Powiem wam dziewczyny, że zajebiste nam wyszły - powiedziała z dumą Sophia.
- Jak na wasz umiejętności - zadrwił Xavier.
Mój telefon leżący na stole, zaczął dzwonić, więc przeniosłam na niego wzrok. Prawie zakrztusiłam się kawą, kiedy zobaczyłam kto to.
Mama.
CZYTASZ
The first of the end
Teen FictionMindy Weston wraz z najlepszą przyjaciółką wyjeżdża na studia do Chicago. Mindy od kilku lat marzy tylko i wyłącznie o tym, żeby uciec od rodziców i raz na zawsze zamknąć rozdział swojej przeszłości. Uczelnia, którą wybrała to ta sama, na której stu...