Kolejne tygodnie mijały dość spokojnie, aż dzień w kalendarzu wskazywał drugiego października czyli urodziny Devona.
Mój humor od rana był spieprzony, bo po pierwsze nie miałam pomysłu w co się ubrać, a po drugie wkurwił mnie mój brat, który postanowił, że obudzi mnie o siódmej i razem pobiegamy.
Teraz dochodziła dwunasta, a ja jadłam owsiankę i oglądałam nudny film.
- Mindy! - usłyszałam wesoły krzyk Sophii. Mieszkałam z nią już ponad miesiąc, ale nie przypuszczałam, że ta dziewczyna będzie mieć w sobie tyle energii.
- Tak? - zapytałam, odkładając jedzenie na stolik.
- W co się ubierasz? - spytała, opadając na kanapę obok mnie. - Ja kompletnie nie mam pomysłu - jęknęła.
- Chyba mamy ten sam problem - skrzywiłam się.
Dziewczyna miała naprawdę niezwykłą urodę. Dzisiaj jej włosy były związane w koka, a dwa kosmyki okalały jej twarz.
- Eh, idę zapalić. Idziesz ze mną? - zapytała.
- Pewnie. - Chciałam rzucić palenie, ale marnie mi to szło.
Wyszłyśmy na balkon, a Sophia wystawiła w moją stronę paczkę papierosów. Boże, czemu papierosy zaczynają kojarzyć mi się z pewnym chłopakiem. A już szczególnie od pewnego wieczoru.
- Gdzie jest Alissa?! - usłyszałam krzyk ze środka mieszkania. Już nawet papierosa nie można spokojnie zapalić.
- W tym mieszkaniu ktoś w ogóle jest? - zapytał Ivan.
- Na balkonie - powiedziałam, opierając się o barierkę.
Obok nas zjawiła się cała czwórka chłopaków, a ja zatrzymałam wzrok na jednym z nich. Will był... przystojny? Ładny? Ciężko jest to stwierdzić osobie, która nigdy nie miała chłopaka.
Miał na sobie luźne czarne jeansy i szarą bluzę z kapturem. Czarne włosy były roztrzepane, a niebieskie oczy utkwione w telefonie. Podniósł wzrok, a nasze spojrzenie skrzyżowały się ze sobą. Właśnie przyłapał mnie na gapieniu się na niego.
Szybko odwróciłam wzrok i przeniosłam go na brata. Panowała między nami wszystkimi cisza.
- Po co tu przyszliście? - zapytałam i zaciągnęłam się nikotyną.
- Ja szukam Alissy, która zajebała mi klucze z auta i właśnie jeździ nim po Chicago. Nawet nie mogę być pewien czy nie leży już ono na złomowisku - odpowiedział wkurwiony
- O ile mi się wydaję to mówiła ci wczoraj, że pożycza od ciebie klucze bo chce pojechać do galerii - powiedziała Sophia. To kompletnie zmieniało postać rzeczy.
Brunetka miała rację. Dziewczyna proponowała mi wspólny wyjazd do sklepu, ale nie miałam na to ochoty. Poza tym kiedy ja i Alissa znajdziemy się razem w jednej galerii, nigdy nie kończy się to dobrze. Pewnie spędziłybyśmy tam cały dzień, a dzisiaj zdecydowanie nie mam czasu. Trzeba się przygotować na imprezę.
- I wzięła ze sobą Kathie - dodałam. - Więc nie pierdol, że nic nie wiedziałeś. Zdaję sobie sprawę z tego, że masz słabą pamięć, Xav, ale że aż tak?
Mój brat teraz myślał nad tym czy faktycznie zaistniała taka sytuacja, ale ja nie miałam czasu stać bezczynnie na tym balkonie.
Minęłam chłopaków, a za mną wyszła Sophia, a jeszcze później oni. Usiedliśmy w kuchni, a Ivan z Devonem otworzyli sobie po piwie. Skomentowali to tak: „Przed urodzinowe piwko".
Wszyscy rozmawiali ze sobą, ale ja kompletnie wyłączyłam się z rozmowy. Myślałam dosłownie o wszystkim i o niczym. O tym co dzisiaj ubrać i o tym jak szybko zmieniło się moje życie.
CZYTASZ
The first of the end
Teen FictionMindy Weston wraz z najlepszą przyjaciółką wyjeżdża na studia do Chicago. Mindy od kilku lat marzy tylko i wyłącznie o tym, żeby uciec od rodziców i raz na zawsze zamknąć rozdział swojej przeszłości. Uczelnia, którą wybrała to ta sama, na której stu...