Rozdział 3 - "Ból w sercu"

7 1 16
                                    

4 lata wcześniej
14 kwietnia 2017

Wstałam z łóżka z nadzieją, że nie zastam w kuchni rodziców. Popatrzyłam na swój plecak z obrzydzeniem. Kojarzy mi się tylko z cierpieniem.

Wyjęłam z szafy czarną bluzę oraz czarne szerokie jeansy. Wyszłam na korytarz i po cichu dostałam się do łazienki. Umyłam się, ubrałam i wróciłam do pokoju, żeby zrobić lekki makijaż.

Zeszłam na dół, gdzie ku mojemu nieszczęściu siedziała mama. Wiedziałam, że zaraz z jej ust padnie jakiś komentarz.

- Mindy, mogłabyś ubrać coś innego  - rzuciła.

Nawet nie chciało mi się odpowiadać. Skończyło by się tak jak zawsze.

Zrobiłam sobie tylko śniadanie do szkoły i ulotniłam się z kuchni. Wchodząc po schodach minęłam się z moim bratem.

- Cześć, Mindy.

- Hej - mruknęłam pod nosem.

- Za pół godziny jedziemy - przypomniał mi.

- Wiem.

Spojrzałam na swój telefon. Za kilka dni będzie czwarta rocznica śmierci Seleny. Nie wiem jak przetrwam ten dzień.

Każdy rok bez niej jest jak największy koszmar. Muszę uczyć się żyć bez siostry z boku. Nawet najgorszemu wrogowi tego nie życzę.

Pół godziny minęło bardzo szybko, bo nim się obejrzałam, siedziałam już w aucie Xaviera.

Dzisiaj jest piątek. Mam nadzieję, że jakoś przeżyję ten dzień. Każdy kolejny jest jeszcze większą katastrofą. Tak naprawdę nie wiem dlaczego ci ludzie tak bardzo mnie nienawidzą. Nic im nie zrobiłam. Siedzę z boku tylko i wyłącznie z Alissą, nie udzielam się na głos, a im tak coś wiecznie nie pasuje.

Nauczyłam się z tym żyć, ale to nie znaczy, że mi się to podoba. Ciężko mi słuchać obelg na mój temat i innych komentarzy.

Brat zaparkował na parkingu pod naszym liceum. Miejsce, którego szczerze nienawidzę, a to dopiero mój pierwszy rok w tej szkole.

Wyszłam z auta i podążyłam w stronę wejścia. Xavier poszedł gdzieś do swoich kumpli.

Schowałam do szafki moją cienką kurtkę. Może i była połowa kwietnia, ale wiatr nadal był.

Weszłam do klasy, w której teraz mam mieć matematykę i od razu dostało mi się spojrzeniami.

- Patrzcie kto idzie - odezwała się Naomi czyli blondynka, która myśli, że jest najlepsza i najpiękniejsza.

Nawet na nią nie spojrzałam, tylko usiadłam w ostatniej ławce.

- E, Mindy, jak tam siostrzyczka?! - krzyknął ktoś na cały głos.

Zabolało mnie serce. Kto ma w sobie, aż tak wielki tupet, żeby o niej wspominać?

- Nie sądzisz, że jechanie po mojej zmarłej siostrze, tylko po to, żeby mi dopiec, jest słabe? - spytałam, podnosząc spojrzenie.

W całej sali rozległo się głośne "uuu", które zbyłam. Nie chciałam się tu teraz popłakać, ale było mi bardzo przykro. Oni wszyscy nie wiedzieli co ja przeżywam i jak bardzo boli strata rodzeństwa.

The first of the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz