Rozdział 7

67 2 0
                                    

~~~~

Rano w drodze do szkoły słuchałam piosenek Janka. Szłam nie oglądając się za siebie, ani wsumie przed siebie. Patrzyłam w telefon udając, że robie coś wybornie ważnego podczas gdy w rzeczywistości patrzyłam na tapetę telefonu, na której zresztą miałam Janka. Wczoraj przez sekundę go nienawidziłam a teraz tęsknię? Co się ze mną dzieje...

Ze słuchawkami na uszach ignorowałam cały świat i nawet gdyby się paliło, nie zdjęłabym za nic słuchawek. One mnie w jakiś sposób ratowały. Stwierdziłam, że dziś wyjątkowo do szkoły pójdę pieszo, więc skręciłam w uliczkę prowadząca na główną ulicę. Szłam chodnikiem, póki nie wpadłam w otwarte drzwi jakiegoś samochodu. Wtedy pierwszy raz od wyjścia z domu podniosłam głowę. Zobaczyłam tego szatyna. Po jego minie stwierdziłam, że mocno sie zdziwił i zanim zdążył coś powiedzieć, uciekłam omijając go szerokim łukiem w stronę szkoły. Ciągle oglądałam się za siebie, by za każdym razem upewniać się, że chłopak za mną nie poszedł.

Weszłam na teren szkoły i słysząc dzwonek na lekcje zaczęłam biec, jakby życie od tego zależało. Wbiegłam do budynku i nawet nie zwracając uwagi na szatnię ruszyłam w stronę mojej sali lekcyjnej. Kiedy biegłam schodami popatrzyłam na plan lekcji w telefonie, a wtedy czułam sie jakbym miała zaraz z tych schodów spaść. Matma. Przyspieszyłam i w sekundę wpadłam do sali, podczas gdy każdy skierował na mnie wzrok.
- Spóźnienie.- powiedziała nauczycielka, wskazując na mnie palcem, a potem na ławkę. Westchnęłam ciężko i usiadłam na swoim miejscu.

Usłyszałam śmiechy przede mną - od Cecylii i Darii. Momentalnie się do mnie odwróciły.
- Co zaspałaś u tego twojego chłoptasia? Nie obudził cię? Czy może się popłakałaś i musiał Cię pocieszać, co?- zacisnęłam usta, próbując nie plunąć wyzwiskami w ich stronę.
- Apeluje o to, żebyście zamknęły w końcu te swoje parszywe mordy i zajęły się swoimi sprawami, a nie wpychały się w czyjeś życie.- szepnęłam ze złośliwym uśmieszkiem.- chociaż nie wiem czy w ogóle wiecie co to apelacja.- pokiwałam głową, a one popatrzyły na siebie podnosząc brew.

~~~~

Kiedy wróciłam do domu postanowiłam, że pogrzebie trochę w znajomych na instagramie Janka oraz w postach. Znalazłam Anię - jego menedżerkę oraz Martę - również menedżerkę. Pawła - jego gitarzystę, oraz Piotra - perkusistę. Po chwili patrzyłam na czat z Martą, zastanawiając się czy do niej napisać.

~~~~

Instagram

~~~~

Hej słuchaj, masz kontakt z Jankiem?

marta.cetot
Kim jesteś? Aaa to ty Rozalia?
Janek opowiadał o tobie.

Opowiadał?... No nic. Masz z
nim kontakt teraz?

marta.cetot
Mam, a co? Coś sie stało?

Możemy się spotkać? Z Jankiem, ale nie mówcie mu ze tez będę.

marta.cetot
Jasne, kiedy?

Najlepiej by bylo jakbyśmy spotkali sie dzisiaj. Pasuje wam?

marta.cetot
Pasuje. O której?

16?

marta.cetot
Dobra. Zgarne ekipe. Możemy w parku.

Okej. Pasuje mi. To do zobaczenia. Tylko niech Janek przyjdzie!

~~~~

Szybko poszło. Miałam jeszcze pół godziny w zapasie, więc zaczęłam wybierać outfit na tą jakże specjalną okazję. Wybrałam czarne spodenki i rozpinany jeans'owy top jako, ze było dosyć ciepło. Upięłam włosy na klamrę i zrobiłam sobie standardowy makijaż. Wzięłam torbę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy - słuchawki, 6 małych butelek wody (dla wszystkich po jednej) oraz portfel. Pomyślałam, że zajdziemy do sklepu.

Powiedziałam mamie, że wychodzę a ona tylko mruknęła coś pod nosem. Wzruszyłam ramionami i poprostu wyszłam.

Szłam chodnikiem w kierunku parku, kiedy nagle ktoś mnie wyprzedził. Wysoki szatyn z długimi, kręconymi wlosami spiętymi w kucyk, szara oversize'owa koszulka i czarne szerokie spodnie. Od razu go rozpoznałam. Skręciłam w uliczkę, która skracała drogę do parku, na moje szczęście chłopak szedł dalej główną drogą.

Byłam jako pierwsza z nas dwójki w parku. Zobaczyłam ekipę Janka i odrazu do nich podbiegłam. Przytuliłam się do wszystkich, przedstawiłam i bardzo szybko się zakolegowaliśmy. Poznałam bliżej Anię, Pawła i Piotrka. Kiedy siedzieliśmy na ławce rozmawiając, zobaczyliśmy w oddali zbliżającego się Janka. Uśmiechał się do chwili, w ktorej zobaczył mnie. Odrazu zrzędła mu mina.

Przywitał się ze wszystkimi prócz mnie. Marta spojrzała na mnie wymownie i poklepała mnie lekko po plecach.
- Więc? Co było takie ważne, żeby wyciągać mnie z ważniejszych obowiązków?- podniosłam brew kiedy te słowa padły z ust chłopaka.
- Chyba lubisz spędzać z nami czas? Poprostu nudziło nam się.- wytłumaczyła Marta, podczas gdy chłopak szpiclował mnie wzrokiem.
- Lubię, ale z niektórymi.- zaakcentował ,, niektórymi", a wtedy zrobiło mi się przykro, lecz nie okazywalam tego.
- Jasne. To co? Może idziemy najpierw do sklepu? Jestem strasznie spragniony.- rzekł Paweł, patrząc na mnie tak, jakbym była tu dowódczynią.

Przypomniało mi się, ze spakowałam wodę do torby.
- Ej nie, czekajcie! Mam wodę w torbie.- wyciągnęłam 5 butelek dając każdemu pokolei i Jankowi również przez co trochę czasu zajęło mu ogarnięcie co sie właściwie stało. Staliśmy w milczeniu, a ja kątem oka dostrzegłam, że grupa oddaliła się na bezpieczną odległość i patrzyła na nas z nadzieją, że coś zie stanie. Patrzyliśmy na siebie twarzą w twarz nie mówiąc ani słowa, ani nie poruszając się choćby na krok. W końcu chłopak odważył się coś powiedzieć.
- Dzięki.- podniosłam brew gdy odchodził.

Ruszyłam za nim i dołączyłam do grupki, która śmiała sie i żartowała z wszystkiego co napotkali na swojej drodze. Zaczęłam żartować i śmiać się z nimi, by choć na chwilę zapomnieć o obecnej sytuacji z jednostką, która wlokła się za naszą grupką, tak jakby na przymus.

EREN | jannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz