Rozdział 11

104 2 5
                                    

Po chwili byliśmy już w busie. Paweł wziął gitarę, a dziewczyny przekąski. Już na wejściu zaczęły piszczeć, że jedziemy tam gdzie ostatnio. Ja i Janek zgodziliśmy się i usiedliśmy razem. Zaczepiła mnie Marta i zaczęła pytać o naszą relację z Jankiem. Nie wiedząc co odpowiedzieć, wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do Janka. On już na mnie patrzył.

Poczułam na sobie wzrok. A dokładniej wzrok Pawła. Posłałam mu piorunujące spojrzenie i podniosłam brew w oczekiwaniu, aż coś zrobi.

Kiedy wróciłam do obrazu Janka, ten na mnie patrzył. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie wciąż patrząc na mnie uwodzicielsko. Paweł widząc to zniknął za fotelem i usiadł jak należy. W całym busie zapadła głucha, grobowa cisza. Każdy nagle interesował się swoimi sprawami, myśląc, że nie widać tych telefonów robiących masę zdjęć. Patrzyliśmy na siebie bez żadnego słowa, a kiedy szatyn zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, blask latarki oświetlił nas obojgu.

Spojrzałam w strone, z której blask dochodził i zorientowałam się, że jesteśmy nagrywani. Podniosłam rękę i wyrwałam telefon Pawłowi. Rzuciłam go w randomową stronę. Kątem oka widziałam, jak łapie go Piotrek. Znów popatrzyłam na Janka. Ten uśmiechał się do mnie, a reką wodził po moim barku.

To wróciło. Miłość i wsparcie Janka wróciły. Janek.. wrócił.

~~~~

Wysiadając z busa śmiałam się i rozmawiałam z Jankiem na różne tematy. Nasza grupka widząc poprawę w relacji zadowolona szła za nami panosząc się po ścieżce, idących jak szefowie. Obróciłam się do nich i uśmiechnęłam, a oni kiwnęli do mnie i wszyscy w tym samym momencie założyli okulary przeciwsłoneczne, które wyciągnęli niewiadomo skąd.

Rozszerzyłam oczy w zaskoczeniu i szturchnęłam lekko Janka. Wskazałam mu na grupkę, a on zaczął się śmiać. Nagle zauważyłam brak członka w tej bandzie szefów, a zaraz po zauważeniu braku ktoś pociągnął mnie za rękę.
Odwróciłam się i ponownie zobaczyłam Pawła.
- Udało się.- cofnęłam głowę ze zdziwienia.
- Co się udało?
- Was spiknąć! - podniosłam brwi i złapałam się za kark. On spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Bo jesteście razem...tak? - machał mi ręką przed nosem.
- To...skomplikowane.- odeszłam słysząc za sobą dźwięk zawodu, który wydał Paweł.

Uśmiechnęłam się do szatyna, który ciągle się za mną oglądał, a po chwili podbieglam do niego popychając z całej siły. Kiedy odzyskał równowagę odwrócił się do mnie i w szybkim tempie zjawił się tuż przede mną.
- Wiesz, że jak cie popchnę to sie przeturlasz?- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się mrużąc oczy. On potraktował to jako ,,Nie masz psychy". No i przeturlałam się, tak jak powiedział. Przed spadnięciem z górki zatrzymał mnie Paweł. Zdumiony popatrzył najpierw na mnie, potem na Janka, który siedział i płakał ze śmiechu.
- Wy- Wygladała jak kebab!- wstał i zaczął imitować kręcącego się kebaba w budce. Patrzyłam na niego nie wierząc, że wygłupia się w miejscu publicznym jakim jest park. Reszta ekipy zerkała na niego co jakiś czas uznając go za debila.

Rozglądnęłam się, by zobaczyć czy ktoś jeszcze to widział. Zauważyłam jakąś dziewczynę siedząca na ławce, która przyglądała się całej sytuacji z miną największej suki, a gdy się jej przyjrzałam, świat się podemną poderwał. Była to trochę niższa dziewczyna z długimi włosami. To była Cecylia. Patrzyła na Janka z zażenowaniem i obrzydzeniem. Gdy wróciłam wzrokiem do chłopaka dostrzegłam, że on również ją zauważył. Też wrócił wzrokiem do mnie. Przełknęłam ślinę i podeszłam do chłopaka.
- Pójdźmy stąd...- objął mnie i kiwnął głową. Zaczęliśmy iść próbując unikać kontaktu wzrokowego z Cecylią. Przyspieszyłam kroku, więc Janek zrobił to samo. Po chwili zaczęłam biec, a Janek ze mną.

Gdy dotarliśmy tam gdzie ostatnio, ja z Jankiem nie mieliśmy co robić. Grupka widząc, że biegniemy zwolniła tempa tak, że nie wiedzieliśmy za ile przyjdą. Usiadłam z chłopakiem na ławce patrząc w stronę wody. Doskwierał mi fakt, że było w cholerę ciepło, a jeszcze do tego ciepło Janka nie pomagało. Siedzieliśmy w milczeniu pierwszą, drugą minutę mając pustkę w głowie. Chwilowo spojrzałam na Janka, a potem na swoje buty, wciąż nie mając pomysłu jak zabić czas. Ekipa nadal nie przychodziła.

Po chwili wzięło mnie na szczerą rozmowę.
- Tęskniłam.- oparłam się o Janka, gdy ten rozluźnił uścisk po tych słowach.
- Szczerze? Ja też... Twoja nieobecność wpłynęła na mnie tak mocno, że nie byłem w stanie wstać z łóżka. Najgorszy czas w moim życiu.
- U mnie tak samo. Okropny czas. Próbowałam unikać czegokolwiek związanego z tobą, ale nie udało mi się... W głowie miałam tylko ciebie i twoje piosenki...- spojrzał na mnie momentalnie.- A zwłaszcza one missed call...

Po tych słowach znów nikt sie nie odzywał. Czując, że pieką mnie oczy przytuliłam się do szatyna powstrzymując płacz, tak, by tego nie widział. Poczułam rękę na swoim barku więc odsunęłam się od Janka, by zobaczyć szeroko uśmiechnięta Anię, która gdy zobaczyła w jakim stanie jestem odrazu przestała sie szczerzyć.
- Co sie stało?- usiadła obok mnie i przytuliła. Janek wstał i ukucnął przed nami.
- Co sie miało stać?- otarłam łzy i uśmiechnęłam się krzywo. Bez żadnego zastanowienia szatyn poprostu mnie przytulił prawie mnie dusząc. Ja za to okazałam skruchę przy całej grupie i płakałam przytulając chłopaka, którego tak bardzo kochałam.
- Chcesz iść do domu?- zapytał, a ja jak dziecko tylko pokiwałam głową.

Ja i Janek wróciliśmy do busa, podczas gdy pozostali zostali przy stawie.

~~~~

Weszliśmy do mieszkania, ja ledwo mogłam iść. Moja mama odrazu oderwała się od swoich obowiązków i wstała zaniepokojona.
- Co sie stało? Janek?- zapytała zdziwiona obecnością chłopaka w naszym mieszkaniu. Janek machnął ręką i zaprowadził mnie do mojego pokoju, a zaraz potem zamknął drzwi. Usiadłam opierając się o łóżko z twarzą schowaną w kolana. Chłopak usiadł obok mnie głaskając mnie po głowie. Czułam jego zapach, ten, za którym tak bardzo tęskniłam.
- Przepraszam Cię, że to tak wyszło... Mieliśmy się znakomicie bawić, a siedzisz tutaj ze mną.
- Nie masz mnie za co przepraszać. Nic się nie stało mysza.- ,,mysza"... Pierwszy raz powiedział do mnie, by mi dosłodzić.

Szybko znalazłam się w jego ramionach. Czułam się w nich bezpiecznie. To dzięki niemu uwierzyłam, że mam uczucia i, że moge być pokochana. Nagle poczułam jego dłoń na mojej brodzie. Podniósł ją na wysokość swojej twarzy. Zamknęłam oczy, a po chwili poczułam jak ciepło wypełnia całe moje ciało. Jego usta były przyjemne, miłe. Za nic nie chciałam kończyć tej błogiej chwili, w której obecnie się znajdowaliśmy. Muskał reką po moich plecach i biodrach. Poczułam szczęście. Znów trwaliśmy w pocałunku, lecz tym razem dłużej. Kiedy chłopak się odsunął położył rękę na moim policzku.
- Kocham Cię...- odważyłam się to w końcu powiedzieć. Odważyłam powiedzieć się to czego tak bardzo sie bałam. Bałam się... miłości.
- Ja ciebie też.- złapał mnie za rękę, patrząc głęboko w moje oczy.

- Rozalka!- usłyszałam z kuchni.
- Poczekaj chwilę.- trzymał moją rękę do momentu, w którym juz jej nie dosięgał. Wyszłam z uśmiechem z pokoju, a moja mama popatrzyła na mnie momentalnie.
- Coś taka uradowana?- zapytała wskazując na moją osobę.
- Poprostu. Nie mogę?- wzruszyłam ramionami i wciąż uśmiechnięta do niej podeszlam.- co chciałaś?
- Zawołaj Janka. Za chwilę obiad.- zmrużyłam oczy. To...juz go lubi? Ta kobieta jest bardziej zmienna niż emocje i uczucia Janka.

Czy to ten moment, w którym wszystko się zmienia? Życie staje sie lepsze i piękniejsze?

Zawołałam Janka i wróciliśmy razem do kuchni. Janek usiadł obok mnie a mama naprzeciwko nas.
- No więc... Janku.- spojrzał na moją mamę.- Masz jakąś pracę?
- Mamo..- szepnęłam.
- Mam. Pracuje w wytwórni. Śpiewam.
- Rozumiem.- nie wracała do rozmowy.

EREN | jannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz