Rozdział 10

89 3 4
                                    

Kiedy stali tak patrząc na nas czułam się jakbym zrobiła coś nielegalnego.
- Wy...
- Ja...ja sama się nie spodziewałam.- Popatrzyłam na chłopaka, a on stał jak na baczność nie wiedząc co ze sobą zrobić.- możecie na chwilę wyjść? Chce z nim pogadać.
- Jasne.- odpowiedziala Marta i zaczęła ciągnąć za sobą osłupiałych Pawła i Piotrka. Ania wyszła bez pomocy.

W momencie gdy zamknęli drzwi odwróciłam się na pięcie do Janka z oczekiwaniem na wytłumaczenie.
- O co chodzi?- zapytał.
- To chyba ja powinnam zadać to pytanie.- siadłam na łóżku a on obok mnie.- ,,Od dawna chciałem to zrobić"?
- Pamiętasz jak na siebie wpadliśmy?- pokiwałam głową.- Juz wtedy mi sie spodobałaś.
- Jasne..- westchnęłam.- Janek słuchaj mnie teraz. Nie mogłeś mi normalnie wytłumaczyć? Tylko kurwa wychodzić, blokować i zerwać kontakt? Na tym polega miłość? - szatyn siedział wpatrując sie w podłogę.- no powiedz mi.
- No nie.
- Właśnie. Ty nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam, a ty nagle wyskakujesz z takim czymś. Myślałam, że mnie nienawidzisz Janek.- popatrzył na mnie bez słowa.- A w parku nawet się nie przywitałeś. Czy udawanie nienawiści coś ci dało?
- Niczego. Ale zrozumiałem to w busie.- położył jedną reke na mojej talii. Bez słowa się w niego wpatrywałam nie wiedząc co powiedzieć.
- I dlatego mnie przyciągnąłeś do siebie, tak?
- Dokładnie. Kocham Cię i nie chcę, żebyś była na mnie zła, rozumiesz? Co moge zrobić, żebyś mi wybaczyła?- popatrzylam w bok w zastanowieniu.
- Wsumie...jest coś co może sprawić, że ci wybaczę.
- Co takiego? Zrobię wszystko...- wstał aż z wrażenia. Ja wstalam razem z nim i złapałam go za rękę.
- Pójdziemy do salonu i będziemy sie super bawić z naszymi znajomymi. Deal?
- Deal.- zbiliśmy piątkę i z uśmiechem na twarzach wyszliśmy z pokoju

Poszliśmy do salonu i położyliśmy sie na kanapie obok grupki. Marta szturchnela mnie ramieniem i zerknęła na nas znacząco. Ja tylko kiwnęłam do niej. Położyłam głowę na barku Janka, a on objął mnie ramieniem. Zobaczyłam jak wszyscy zebrani obok nas patrzą się na siebie i uśmiechają pod nosem. Oglądając telewizję poczułam mocny przypływ zmęczenia, więc wtuliłam się w Janka i pogrążyłam w głębokim śnie.

~~~~

Po kilku godzinach usłyszałam szepty przy moim uchu.
- Rozalia... wstajemy. - szeptał Janek, jednocześnie głaskając mnie po głowie.
- Która jest godzina?- wymamrotałam zachrypionym głosem.
- 19:30. Jest dosyć późno.- przeciągnęłam się ciężko i odwróciłam do szatyna. Pocałował mnie w nos i wstał z łóżka.

Zauważyłam, że nie ma ekipy więc stwierdziłam, że gdy ja i Janek zasnęliśmy wyszli po cichu. Wyszłam do kuchni nadal sie przeciągając, w rozczochranych włosach i rozmazanym makijażu.
- Myślisz ze moja matka nie zabije mnie jak u ciebie przenocuje?- zapytałam zaspana.
- Raczej nie. Odwiozę Cię do szkoły i tyle.

No tak. Szkoła. I znów trzeba będzie sie użerać z tymi idiotami, bo Janek mnie odwiezie.
- A...- spojrzał na mnie.- Mogę tam nie iść?... Możemy sie spotkać z grupką zamiast tego?- podszedł.
- A czemu?
- Nienawidzę mojej klasy. A jak mnie odwieziesz to znów zaczną po mnie cisnąć.
- Dasz radę. Jutro po szkole spotkamy zie z grupą. Nie martw się.- przytulił mnie i chwilę głaskał po plecach.

Po powiadomieniu Janka, że idę do łazienki udałam się tam. Spojrzałam w swoje odbicie, przemyłam twarz i zmyłam resztki makijażu. Znów się przeciągnęłam i usiadłam na klapie toalety wyciągając przy tym telefon. 10 nieodebranych połączeń od mamy. Zignorowałam to i włączyłam instagrama. Od razu wyświetlił mi się czat z Martą i nowa wiadomość o treści ,,I jak?". Zaśmiałam się pod nosem. Ale tak szczerze. Nie byliśmy oficjalnie z Jankiem w związku. Nie mówiliśmy do siebie tak, by sobie przysłodzić. A mimo wszystko zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy się kochali.

~~~~

Następnego dnia napisałam do Ani oraz mojej mamy. Janek tak jak dnia poprzedniego obudził mnie szeptem, a zaraz potem zrzucił mnie z łóżka. Wstałam i zaczęłam grzebać Jankowi w szafie. Swoje rzeczy zostawiłam u siebie, więc nie mialam dużego wyboru. Wzięłam jakaś białą - oczywiście za dużą. - Koszulke i czarne - również za duże.- spodenki. Wzięłam jeszcze jakiś pasek. Wyszłam do Janka, by mógł zaakceptować tą stylówkę.

Powiedział, że wyglądam cudownie, a zaraz po tych słowach usłyszeliśmy trąbienie samochodu pod naszym oknem. Pobiegłam do niego, by za nie wyjrzeć. Zobaczyłam srebrnego busa - busa, którym jechaliśmy z parku.
- Jasiek?- podszedł do mnie.- Pisałeś do grupki?
- A... Tak. Jednak nie idziesz do szkoły dzisiaj.- popatrzyłam na niego wkurzonym wzrokiem, podczas gdy on kontynuował spokojnym tonem.- jedziemy spędzać super czas z grupką! Ubieraj buty i lecimy.

EREN | jannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz