Z mojego snu wybudził mnie dźwięk budzika. Była 5.30 we wtorek.
Od samego rana miałam zły humor i wszystko mnie wkurzało. Moich rodziców nie było w domu bo dzisiaj i jutro będą przygotowywać wszystko na czwartkowy bankiet.Zrobiłam swoją poranną rutynę i ruszyłam do szkoły. Dzisiaj nie było Scotta, ponieważ odwiedziła go babcia i chciał spędzić z nią dzień. Bunia chłopaka jest naprawdę cudowna.
Moja babcia od strony ojca jest wspaniała, za to ta od strony matki jest bardzo surowa i widać od razu, że są spokrewnione. Elizabeth Grave, czyli babcia od strony ojca jest cudowna. Nigdy nie lubiła mojej matki i uważała, że jej syn popełnił błąd wiążąc się z nią. Zawsze stawała po mojej stronie i dostałam od niej więcej miłości niż od rodziców. Natomiast Augustina Salvadore była oziębła w stosunku do każdego. Przynajmniej wiem po kim Moja matka taka jest. Zawsze patrzyła na wszystkich oceniająco i uważała, że ludzie wokół niej są bezwartościowi i nic nie osiągnęli. Z moich rozmyślań wybiła mnie Maddy.
- Co tam kochanie. - zapytała przytulając się do mnie.
- Chujowo, jak to w szkole.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Szkoła jest bezsensu.
- wybierzemy się jutro na zakupy po szkole? Potrzebuje kupić sukienkę na bankiet. - zapytała.
- Jasne, że pójdziemy. - następnie zadzwonił dzwonek i udałyśmy się na lekcje histori.
×××××××××××××××××××××××××××××××
Po kilku godzinach udałyśmy się zmęczone na stołówkę. Nasz stolik stał pusty. Brakowało nam Oliviera. Czułam wewnętrzną pustkę. Nagle do nas dosiadły się dwie dziewczyny. Były to Sophia Evans I Mia Lorens. Zdziwiłam się na ich widok, ale nie okazałam tego. Popatrzyłam na nie pytająco.
- Możemy się dosiąść? - zapytała wiśniowo włosa. Maddy pokiwała niepewnie głową. Byłam zdziwiona faktem, że przyjaciółki Aidena nagle się nami zainteresowały. Dobra mogło być to jednak logiczne patrząc na fakt, że za niedługo będę się ścigać z Aidenem oraz na, to że mam z nim jakiś kontakt.
Posłałyśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia z Maddy. Obie nie wiedziałyśmy co się tu odpierdala.- Idziecie na imprezę do Cadena we czwartek? - zapytała Sophia pijąc pomarańczowy sok.
- Jeżeli udam nam się wymknąć z bankietu, to może wpadniemy, a co? - powiedziała Maddy. Sophie jest niską dziewczyną była na prawdę śliczna, a wiśniowy kolor włosów dodawał jej uroku. Mia to wysoka blondynka o ciętym spojrzeniu. Można by było stwierdzić, że dziewczyna nikogo nie lubi, ale to są tylko pozory. Ta właśnie dziewczyna zmierzyła nas wzrokiem.
- Co to za bankiet?- zapytała czerwono włosa. Rozmowa toczyła się pomiędzy nią a Maddy, ja wraz z Mią nie odzywałyśmy się, ale uważnie słuchałyśmy.
- Mama Aurory organizuje bankiet firmowy gdzie zaprasza wszystkich przedstawicieli większych firm i tych małych, którym pomaga się rozwijać. Na bankiecie są też najważniejsi pracownicy tych firm. Jest tam strasznie nudno.
- Zawsze chciałam chociaż raz pójść na taki bankiet. Głównie ze względu na piękne sukienki. - powiedziała rozmarzona Sophia.
- Jeżeli chcesz mogę zapytać czy mogę wziąść ze sobą osobę towarzyszącą. - zaproponowała blondynka na co spojrzałam się na nią zdziwiona. Nie sądziłam że Maddy tak szybko zaufa Sophie. Fakt dziewczyna wydawała się na prawdę w porządku, ale nigdy nie wiadomo co ma w głowie.
- To bardzo miłe, ale to bardziej Caden powinien iść z tobą. Zabiłby mnie gdybym zajęła jego miejsce. - zaśmiała się Sophie na co spojrzałam na nią z zaciekawieniem. Ciekawiło mnie to, co mówił Caden do swoich przyjaciół o Maddy.
CZYTASZ
Incubo
Jugendliteratur1 część trylologi Morte - śmierć Dziewczyna którą pochłonęło piekło i chłopak który dotknął dna. Oboje tańczyli z diabłem.