Rozdział 8 "To pewnie wiatr"

15 0 0
                                    

Spojrzałam na chłopaka nie mogąc zaczerpnąć powietrza. Czułam że się duszę a do mojej głowy nie docierają jego słowa.

Brunet podszedł do mnie i kucnął naprzeciwko, układając swoje dłonie na moich kolanach.

- Co się dzieje? - zapytał i widać było że jest zaniepokojony moim atakiem.

- Boję... - szepnęłam ale nie dokończyłam bo zaczęłam kaszleć.

- Spokojnie, przez cały lot mogę z tobą siedzieć. W porządku?

- Mhm - mruknęłam potwierdzenie i pokiwałam delikatnie głową.

Chłopak wstał i opuścił podłokietnik pomiędzy fotelami. Podniósł mnie delikatnie i położył tak że on siedział przy oknie a ja leżałam na całej długości kanapy z głową na jego kolanach.

Michael wplątał swoje palce między moje włosy i zaczął je delikatnie przeczesywać. Co jakiś czas zaplątał się i lekko mnie ciągnął ale mimo wszystko uspokoiło mnie to.

Po jakimś czasie przymknęłam oczy i nie musiałam długo czekać na sen.

...

Obudziłam się na wielkim łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znalazłam i gdy nie dostrzegłam Michaela, przestraszyłam się. Nie wiedziałam gdzie jestem i jak się tu znalazłam.

Co jeśli ktoś mnie porwał?

Może chce skrzywdzić?

Albo rząda okupu?

Wstałam, uważając by nie zrobić niepotrzebnego hałasu. Wyjrzałam za drzwi i odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam w kuchni Michaela.

- Cześć - mruknęłam sennie.

- Hej, coś się stało?

- Nie wyspałam się.

- Serio? Przecież to łóżko jest prawie tak wygodne jak to u ciebie w pokoju.

- No niby tak ale ja od zawsze tak mam że się nie wysypiam w obcych miejscach. Nie wiem jak to działa - westchnęłam pocierając oczy.

- Idziemy dzisiaj na kolację - powiedział po dłuższej chwili Michael.

Spojrzałam na niego marszcząc brwi.

- Mam ważne spotkanie a nie chcę zostawiać cię samej.

- Jest okej. Naprawdę, wolę zostać sama tutaj niż przez cały dzień łazić i uśmiechać się do jakiegoś ważniaka w garniturze.

- Ładnie to ujęłaś. Będę cały czas pod telefonem. W razie problemów dzwoń.

- Spoczko. - Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na kanapie.

Odpaliłam Netflixa i włączyłam serial który zaczęłam oglądać przed przyjazdem tutaj.

***

Pov. Michael.

Spotkanie minęło pomyślnie. Człowiek z którym się spotkałem umówił się ze mną na kolejną rozmowę za jakiś czas.

Aktualnie wracałem do mojego apartamentu. Zatrzymałem się na parkingu i ruszyłem w stronę budynku a konkretniej windy. Kliknąłem odpowiedni guzik i poczułem że jadę w górę.

Przed wejściem do apartamentu odblokowałem drzwi za pomocą karty. Spojrzałem przed siebie aby ujrzeć śpiącą szatynkę. Światła były włączone a Eli leżała na kanapie w dość dziwnej i niewygodnej pozycji.

Podszedłem do niej i chciałem podnieść aby zanieść ją do sypialni ale zatrzymał mnie krzyk dziewczyny.

- Co się stało Eli?

Can love be written? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz