Spojrzałam na chłopaka nie mogąc zaczerpnąć powietrza. Czułam że się duszę a do mojej głowy nie docierają jego słowa.
Brunet podszedł do mnie i kucnął naprzeciwko, układając swoje dłonie na moich kolanach.
- Co się dzieje? - zapytał i widać było że jest zaniepokojony moim atakiem.
- Boję... - szepnęłam ale nie dokończyłam bo zaczęłam kaszleć.
- Spokojnie, przez cały lot mogę z tobą siedzieć. W porządku?
- Mhm - mruknęłam potwierdzenie i pokiwałam delikatnie głową.
Chłopak wstał i opuścił podłokietnik pomiędzy fotelami. Podniósł mnie delikatnie i położył tak że on siedział przy oknie a ja leżałam na całej długości kanapy z głową na jego kolanach.
Michael wplątał swoje palce między moje włosy i zaczął je delikatnie przeczesywać. Co jakiś czas zaplątał się i lekko mnie ciągnął ale mimo wszystko uspokoiło mnie to.
Po jakimś czasie przymknęłam oczy i nie musiałam długo czekać na sen.
...
Obudziłam się na wielkim łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znalazłam i gdy nie dostrzegłam Michaela, przestraszyłam się. Nie wiedziałam gdzie jestem i jak się tu znalazłam.
Co jeśli ktoś mnie porwał?
Może chce skrzywdzić?
Albo rząda okupu?
Wstałam, uważając by nie zrobić niepotrzebnego hałasu. Wyjrzałam za drzwi i odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam w kuchni Michaela.
- Cześć - mruknęłam sennie.
- Hej, coś się stało?
- Nie wyspałam się.
- Serio? Przecież to łóżko jest prawie tak wygodne jak to u ciebie w pokoju.
- No niby tak ale ja od zawsze tak mam że się nie wysypiam w obcych miejscach. Nie wiem jak to działa - westchnęłam pocierając oczy.
- Idziemy dzisiaj na kolację - powiedział po dłuższej chwili Michael.
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Mam ważne spotkanie a nie chcę zostawiać cię samej.
- Jest okej. Naprawdę, wolę zostać sama tutaj niż przez cały dzień łazić i uśmiechać się do jakiegoś ważniaka w garniturze.
- Ładnie to ujęłaś. Będę cały czas pod telefonem. W razie problemów dzwoń.
- Spoczko. - Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na kanapie.
Odpaliłam Netflixa i włączyłam serial który zaczęłam oglądać przed przyjazdem tutaj.
***
Pov. Michael.
Spotkanie minęło pomyślnie. Człowiek z którym się spotkałem umówił się ze mną na kolejną rozmowę za jakiś czas.
Aktualnie wracałem do mojego apartamentu. Zatrzymałem się na parkingu i ruszyłem w stronę budynku a konkretniej windy. Kliknąłem odpowiedni guzik i poczułem że jadę w górę.
Przed wejściem do apartamentu odblokowałem drzwi za pomocą karty. Spojrzałem przed siebie aby ujrzeć śpiącą szatynkę. Światła były włączone a Eli leżała na kanapie w dość dziwnej i niewygodnej pozycji.
Podszedłem do niej i chciałem podnieść aby zanieść ją do sypialni ale zatrzymał mnie krzyk dziewczyny.
- Co się stało Eli?
CZYTASZ
Can love be written?
Teen Fiction~Od zawszę myślałam że miłości nie da się w żaden sposób zaplanować.~ Siedemnastoletnia Elizabeth Jones jest grzeczną córeczką tatusia. Nie pakuje się w niepotrzebne tarapaty i prezentuje się wręcz nienagannie. Oczywiście gdy nikt nie patrzy. Gdy po...