Rozdział 5 "Śpiewasz?"

24 2 1
                                    

- A co jak zrobię coś nie tak?

- To postaram się to uratować.

Po policzku spłynęła mi łza, którą Michael szybko starł.

- Proszę nie płacz. Jeszcze rozmażesz sobie makijaż.

Zaśmiałam się delikatnie i chwyciłam dłoń którą wyciągał w moją stronę.

- Powinnam coś wiedzieć o twojej siostrze?

- Może być dzisiaj w nie najlepszym humorze ale z reguły jest empatyczną osobą więc się nie martw.

Weszliśmy do restauracji i od razu przywitała nas miła kelnerka.

- Na jakie nazwisko?

- Wilson.

- Zapraszam za mną - powiedziała i zaprowadziła nas do osobnej sali.

Przy stole siedzieli jak przypuszczam siostra Michaela i jej przyszły mąż. Kiedy odwrócili twarze w naszą stronę zobaczyłam twarz dziewczyny. Wyglądała jakby umierała w środku, jej oczy były pełne łez.

Podbiegła do bruneta i wtuliła się w niego przez co musiałam puścić jego dłoń.

- Pomogę ci, obiecuję - szepnął do niej.

- Proszę, proszę - usłyszałam zza pleców.

Znałam ten głos.

Dziewczyna odsunęła się od brata i podeszła do narzeczonego.

- To jest Thomas.

Mężczyzna wyciągnął dłoń po moją którą uścisnął. Następnie przywitał się z brunetem i wrócił do narzeczonej. Ona natomiast miała inne plany i gdy on podszedł bliżej dziewczyna podeszła w naszą stronę.

Myślałam że znów chce coś powiedzieć Michael'owi ale zwróciła się do mnie.

- Przepraszam że dopiero teraz ale Michi pewnie ci powiedział jak wygląda sytuacja. Jestem Aurora - śliczna, drobna szatynka objęła mnie.

- Lizzy.

- Musimy dzisiaj pogadać bo brat mi się nie zwierzał z tego że kogoś poznał.

Spojrzałam na wspomnianego wcześniej bruneta uśmiechając się. Uważnie przyglądał się mężczyźnie o czymś rozmawiając.

- Michael, Gray ci mówił czy się pojawi?

- Nie Rora, nie rozmawiamy.

- Mówiłam wam już że zachowujecie się jak dzieci? Jeśli nie to powtórzę. Zachowujecie się jak dzieci.

- Auroro Wilson! - rozbrzmiał donośny głos. - Uważam że nie powinnaś rozmawiać o takich rzeczach przy swoim przyszłym mężu.

Patrzyłam jak Michael przewraca oczami na słowa wypowiedziane przez jego matkę. Ta kobieta nie tylko jemu działa na nerwy.

- Wybacz mamo. Wiesz może czy Alexander zaszczyci nas swoją obecnością? - powiedziała głosem przepełnionym jadem Rora.

- Nie oddzwonił do mnie - mruknęła niezadowolona.

- Nie dziwię się - szepnęłam tak aby słyszała to tylko szatynka.

Wymieniłyśmy się znaczącymi spojrzeniami i zaśmiałyśmy się.

- Elizabeth, jak cieszę się że udało ci się przyjechać.

Kobieta uścisnęła moją dłoń. To już coś więcej przynajmniej pamięta moje imię.

Usiedliśmy wszyscy do stołu. Ja po swojej prawej miałam Michaela a po lewej Aurorę.

Dostaliśmy nasze jedzenie i można by pomyśleć że z niespodzianek to na tyle. Wszyscy którzy tak pomyśleli są w błędzie.

Can love be written? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz