- A co jak zrobię coś nie tak?
- To postaram się to uratować.
Po policzku spłynęła mi łza, którą Michael szybko starł.
- Proszę nie płacz. Jeszcze rozmażesz sobie makijaż.
Zaśmiałam się delikatnie i chwyciłam dłoń którą wyciągał w moją stronę.
- Powinnam coś wiedzieć o twojej siostrze?
- Może być dzisiaj w nie najlepszym humorze ale z reguły jest empatyczną osobą więc się nie martw.
Weszliśmy do restauracji i od razu przywitała nas miła kelnerka.
- Na jakie nazwisko?
- Wilson.
- Zapraszam za mną - powiedziała i zaprowadziła nas do osobnej sali.
Przy stole siedzieli jak przypuszczam siostra Michaela i jej przyszły mąż. Kiedy odwrócili twarze w naszą stronę zobaczyłam twarz dziewczyny. Wyglądała jakby umierała w środku, jej oczy były pełne łez.
Podbiegła do bruneta i wtuliła się w niego przez co musiałam puścić jego dłoń.
- Pomogę ci, obiecuję - szepnął do niej.
- Proszę, proszę - usłyszałam zza pleców.
Znałam ten głos.
Dziewczyna odsunęła się od brata i podeszła do narzeczonego.
- To jest Thomas.
Mężczyzna wyciągnął dłoń po moją którą uścisnął. Następnie przywitał się z brunetem i wrócił do narzeczonej. Ona natomiast miała inne plany i gdy on podszedł bliżej dziewczyna podeszła w naszą stronę.
Myślałam że znów chce coś powiedzieć Michael'owi ale zwróciła się do mnie.
- Przepraszam że dopiero teraz ale Michi pewnie ci powiedział jak wygląda sytuacja. Jestem Aurora - śliczna, drobna szatynka objęła mnie.
- Lizzy.
- Musimy dzisiaj pogadać bo brat mi się nie zwierzał z tego że kogoś poznał.
Spojrzałam na wspomnianego wcześniej bruneta uśmiechając się. Uważnie przyglądał się mężczyźnie o czymś rozmawiając.
- Michael, Gray ci mówił czy się pojawi?
- Nie Rora, nie rozmawiamy.
- Mówiłam wam już że zachowujecie się jak dzieci? Jeśli nie to powtórzę. Zachowujecie się jak dzieci.
- Auroro Wilson! - rozbrzmiał donośny głos. - Uważam że nie powinnaś rozmawiać o takich rzeczach przy swoim przyszłym mężu.
Patrzyłam jak Michael przewraca oczami na słowa wypowiedziane przez jego matkę. Ta kobieta nie tylko jemu działa na nerwy.
- Wybacz mamo. Wiesz może czy Alexander zaszczyci nas swoją obecnością? - powiedziała głosem przepełnionym jadem Rora.
- Nie oddzwonił do mnie - mruknęła niezadowolona.
- Nie dziwię się - szepnęłam tak aby słyszała to tylko szatynka.
Wymieniłyśmy się znaczącymi spojrzeniami i zaśmiałyśmy się.
- Elizabeth, jak cieszę się że udało ci się przyjechać.
Kobieta uścisnęła moją dłoń. To już coś więcej przynajmniej pamięta moje imię.
Usiedliśmy wszyscy do stołu. Ja po swojej prawej miałam Michaela a po lewej Aurorę.
Dostaliśmy nasze jedzenie i można by pomyśleć że z niespodzianek to na tyle. Wszyscy którzy tak pomyśleli są w błędzie.
CZYTASZ
Can love be written?
Teen Fiction~Od zawszę myślałam że miłości nie da się w żaden sposób zaplanować.~ Siedemnastoletnia Elizabeth Jones jest grzeczną córeczką tatusia. Nie pakuje się w niepotrzebne tarapaty i prezentuje się wręcz nienagannie. Oczywiście gdy nikt nie patrzy. Gdy po...