Rozdział 3

24 3 0
                                    

Malwowa Łapa siedziała przed legowiskiem patrząc z zakłopotaniem na swoje biało-brązowe łapy. Nagle obok niej przeszedł Sokola Łapa, brązowy uczeń pacnął ją łapą w te same miejsce co Pszeczela Łapa ją polizał.

-Ej. Co tak jak kamień siedzisz?-zaczepnął ją i myślał że zacznie się z nim kłócić.

Ale kotka miała inny plan, skoczyła plecy ucznia i powaliła go. Ten szybko oszołomniony się przekręcił i teraz był nad szylkretką. Uśmiechnęła się szyderczo, kopneła go tylnymi łapami i wyślizgnęła się spod jego ciała. Niekontrolowanie wyciągneła pazury i drasnęła Sokolą Łapę w ucho. Brązowy kocur również z wyciągniętymi pazurami drapną ją w nos. Malwowa Łapa poczuła na języku specyficzny smak krwi ale dodało jej otuchy kiedy zobaczyła że do oka Skololej Łapy nalewa się też krew. Uczeń splunął i rzucił się na kotkę obnażając zęby.

-Patrzcie! Oni się biją!- Sówka,córka Makowej Cętki pisnęła do swoich braci,
Odrazu Uczniowie mieli widownie.

Sokola Łapa zaczął Malwowej Łapie wyrywać futro z brzucha. Ta zaskoczona jękneła i dała mu kota w tylne łapy, brązowy uczeń stracił róznowagę i klepną szczęką na ziemię gdy kotka się odsunęła.

-auć! To bolało-skomentował uśmiechając się ironicznie.

-zaraz możesz nie mieć ogonka koteczku-zadrwiła i rzuciła się na złocisto-brązowy ogon ucznia. Zaskoczony wrzasnął kiedy go ugryzła. Szamotał się z nią, nagle usłyszeli krzyki Szałwiowej Łapy i Bluszczowej Nocy

-Co wy na stertę zdobyczy robicie?!-Bluszczowa Noc wrzasneła do nich gdy była już bliżej.

Sokola Łapa patrzył w ziemię. Nie miał jaj by się przyznać. Malwowa Łapa odrazu odpowiedziała.

-Trenujemy. Ślepa jesteś?-warknęła

-wy dwoje, do mojego legowiska!-Czarna kocica nie miała dużo cierpliwości, więc trzeba było robić co każe.

Gdy dotarli,Bluszczowa Noc usiadła na swoim legowisku które trzeba przyznać było wypasione

-pewnie Szałwiowa Łapą to zrobiła by się przypodobać-pomyślała i przewróciła oczami.

-Jak możecie się bić na środku obozu! Przecierz było ustalane że walczymy tylko na treningach i to bez wyciągniętych pazurów.

-bla bla bla...zasady...nie możecie...ale my chcemy przecierz! W Klanie Potoku-zaczeła

-Nie obchodzi mnie co było w Klanie Potoku! To klan Bluszczu.  Więc macie się mnie słuchać.

Sokola Łapa wtrącił się do rozmowy.
-A co jeśli nie będziemy się słuchać?

-Zostajecie wywaleni z Klanu. Nie obchodzi mnie co wtedy zrobicie-czarna kocica warknęła.

-Ale się boję! Już bym chyba wolała być samotniczką!-wybiegła z legowiska Bluszczowej Nocy. Słyszała jak Sokola Łapa zdezorientowany trepta za nią.

-Hejjj...co cię ugryzło?-brązowy kocur zrównał z nią krok.

Malwowa Łapa zastanawiała się czy mu opowiedzieć coś co się zadziało w przeszłości. O czym próbowała zapomnieć.

-No więc-westchneła-Bluszczowa Noc kiedyś zabiła moją siostrę Mgiełkę...

Sokola Łapa był w szoku. Nie wiedział że kotka miała siostrę, jego oczy mimowolnie wypełniły się współczuciem,czego nie robi często. A tak dokładniej - nie okazuje uczuć.

-Słuchaj bardzo mi przykro ale jeśli ten klan ma przetrwać...jeśli ty też masz przetrwać to zapomnij o przeszłości. Wiem że to trudne ale-położył jej ogon na barku- jak będziesz chciała to ci pomogę.

-Nie potrzebuje niczyjej pomocy!-warknęła na kocura-dam sobie radę sama!

-Przynajmniej taką nam nadzieje-zamyśliła się.

Za sobą usłyszała obużone parsknięcie Sokolej Łapy. Nudziło jej się więc postanowiła położyć się w swoim legowisku.W środku nikogo nie było,odetchnęła z ulgą u ułożyła się na łożu. Długo nie musiała czekać aż zaśnie.

Lecz nagle obudziła się na polanie,ale nie takiej zwykłej. Trawa miała czarny kolor a niebo było czerwone jak krew.
Stała nieopodal skał i wiedziała gdzie na terytorium 4 klanów to jest.

-Halo? Jest tu ktoś?-zawołała

Nagle było jasność. W oddali było słychać ptaki, Malwowa Łapa stała jak wryta na miękkim mchu a przed jej łapami było drzewo. Wielkie drzewo z równie wielkimi korzeniami.

Nagle szylkretka poczuła na sobie wielki podmuch wiatru,Był tak silny że zmuszał kotkę by wdrapała się na drzewo. Weszła na środkową gałąź i skuliła się żeby wiatr jej nie zepchnął. Na gałęzi zobaczyła kreski,jakby były podrapane pazurami jakiegoś kota lub kotów bo było ich wiele różnych rozmiarów.

Zakręciło jej się w głowie. Czuła że upada...

Wojownicy • Tom 1 ~Wzgórze GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz