Rozdział 7

15 2 0
                                    

-Pszczela Łapo-Płonący Liść zwrócił się do ucznia-Jesteś w stanie jutro też kopać? Nie zmęczysz się jak dzisiaj bo będzie sześć kotów.

Złocisty kocurek zastanawiał się przez chwilę. Łapy go bardzo bolały ale wiedział że Malwowa Łapa będzie dumna. Przynajmniej tak myślał.

-Jasne. Nie jestem jakoś bardzo zmęczony-wzruszył barkami.

Prawda była inna. Po skończonej konwersacji z zastępcą odrazu udał się do swojego legowiska. Zawinął się w kulkę bo zawsze mu było tak najwygodniej i usnął.

~~~

Młody kocur poczuł nagły ból. Zmęczony otworzył oczy i zobaczył Szałwiową Łapę stojącą nad nim. Czarną stroną twarzy spoglądała na niego.

-Obudź się! Malwowa Łapa ona-...- uczennica nie skończyła bo złocisty kocur wstaną na nogi i pobiegł do legowiska medyczki.

W jamie wydrążonej w skale było ciemno. Pszczela Łapa zamrugał kilka razy by przyzwyczajić się do ciemności.
Przy legowisku Malwowej Łapy stała Cisowe Życzenie wraz z Jabłecznym Blaskiem. Dalej od nich nerwowo krążył Sokola Łapa, a na samym końcu przy drugim małym wejściu siedział Płonący Liść.

-Cisowe Życzenie. Co się dzieje?- przerażony spytał Pszczela Łapa.

Szara kotka zastygła w miejscu. Jej ogon zaczął falować na boki a uszy miała lekko położone. Medyczka wzdrgneła się i wzieła głęboki wdech.

-Wynocha stąd wszyscy! Nie widzicie że próbuje jej życie uratować?! Sprowadźcie tu Bluszczową Noc!-Wydarła się na cały głos.

Sokola Łapa przestał dreptać do okoła i wyszedł. Jabłeczny Blask chwilę się zawahał ale również opuścił Legowisko. Młody kocur postanowił zrobić to samo. Słyszał ciężkie kroki Płonącego Liścia za sobą.

Uczeń wiedział że jego ukochana jest w dobrych rękach więc wrócił do snu.

Pov:Malwowa Łapa

Kotka zaczeła powoli odzyskiwać przytomność. Poczuła straszny ból w dolnej części brzucha i tylniej nogi.
Otworzenie oczu było dla niej wyzwanie. Były strasznie ciężkie i obolałe.

-Malwowa Łapo?-Cisowe Życzenie odrazu do niej podskoczyła- Malwowa Łapo słyszysz mnie?

Kotka nie miała siły by mówić. Otworzyła pysk i mrugneła mając nadzieję że medyczka ją zrozumie.

-Miałaś wypadek. Walczyłaś z Sokolą Łapą i kiedy kopnełaś go w czubek głowy walnął szczęką mocno w ziemię. Ma ją teraz krzywą ale powinna wrócić do normy jak będzie wykonywał ćwiczenia które mu dałam. Co do ciebie...Kiedy on upadał chciał się uratować przed upadkiem twoim brzuchem. Niestety wyciągnął pazury I naruszył mocno podbrzusze...Wykrwawiłaś się prawie na śmierć i jakbyś kiedyś spodziewała się kociąt to mogą być komplikacje przy porodzie.

Szylkretka nie dowierzała. Przez tego sierściucha mogła umrzeć.I sprawa z kociętami. Obiecała sobie że nigdy mu nie wybaczy. Zbierało jej się na wymioty

-Co z moją ceremonią na wojowniczkę?-uczennica zaczeła bardziej martwić się tym niż wcześniejszą sprawą.

Szara kocica odwróciła się do niej. Chwilę się na nią patrzyła i wyglądała jakby nad czymś intensywnie myślała.

-Bluszczowa Noc powiedziała że jak wrócisz do zdrowia to będziesz mieć ceremonię.

-Muszę wyjść na zewnątrz-przerwała medyczce Malwowa Łapa.

Cisowe Życzenie nauczyła się że uczennicy nie zatrzymasz więc tylko westchneła I poszła sprawdzić zapasy ziół.

Szylkretka obolała wyszła z legowiska. Słońce oślepiało ją przez chwilę. Na polanie siedziały zebrane koty. Przy głazie stał Sokola Łapa.

Wojownicy • Tom 1 ~Wzgórze GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz