Rozdział 6

15 3 2
                                    

Czwórka kotów szła przez ciemny las. W oddali zachodziło słońce a niebo obdarowywało świat pięknymi kolorami od odcieni różowych do pomarańczowych.

Największy kocur prowadził. Rude łaty wojownika były prawie nie widoczne. Dopiero płonęły kiedy ostatni promień w lesie uciekał od ciemności spowodowanym gęstym osadnieniem drzew.

Za nim szedł Kremowy kocur. Zielone oczy wojownika czujnie badały każdy krzew w terytorium. A postrzępione uszy czujnie nastawione, nasłuchując niebezpieczeństw które mogą się kryć w każdym zakamarku.

Następny był Brązowy uczeń. Wielkością prawie dorównywał drugiemu kocurowi ale jeszcze mu brakowało. Nie przejmował się co może się stać. Szedł spokojnie myśląc o swojej ceremonii która niedługo się odbędzie.

Ostatnia szła najmniejsza z nich wszystkich kotka. Uspokajała innych że da sobie radę ostatnia i nie mają się co martwić. Powód był taki że nie chciała by ktoś ją obserwował. Miała na myśli Płonącego Liścia, czuła się przy nim nieswojo.

Nagle się zatrzymali. Wszyscy oprócz Malwowej Łapy. Patrzyła w swoje Łapy gdy szli idzięki temu miała teraz tyłek Sokolej Łapy na twarzy.

-Wąchasz czy nie śmierdzi? Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. I to dosłownie-Zakpił.

Przewróciła oczami. Zawsze był dla niej wredny ale ona się już przez te trzy księżyce przyzwyczajiła. Zaczeła sobie wyobrażać jak to będzie pójść na zgromadzenie i być ogłoszonym przez Bluszczową Noc o tym że została oficjalnie wojowniczką. Będzie w centrum uwagi i Wężowy Kieł przekrzywi się z zazdrości że wszyscy się cieszą jak jej się powodzi.

-Jak już wiecie, jesteśmy na miejscu. Tutaj pokażecie jak walczycie. Tylko bez pazurów!- Jabłeczny Blask uśmiechnął się. Pierwszy raz Malwowa Łapa widziała go takiego szczęśliwego pomijając poród Makowej Cętki.

Uczniowie ustawili się naprzeciwko siebie. Sokola Łapa spojrzała na nią z pogardą a ona prychnęła.

-Zaczynajcie-krzyknął Płonący Liść siadając.

Sokola Łapa naprężył mięśnie i chciał skoczyć na kotkę. Zanim wylądował Malwowa Łapa wyskoczyła w górę i dolnymi nogami kopneła go w czubek głowy. Nagle usłyszała spadające ciało i zgrzyt. Później krzyk Jabłecznego Blasku. Nie wiedziała co się dzieje. Zdezorientowana patrzyła jak Płonący Liść biegnie do nich.

Zakręciło jej się w głowie i czuła chęć zwymiotowania. Zanim to zrobiła upadła całym ciałem na ziemię i zamknęła oczy.

~~~

Pov. Pszczelej Łapy

-Minęły już 2 wschody słońca. Ona nadal się nie budzi- zdenerwowana Cisowe Życzenie mówiła do Bluszczowej Nocy.

Pszczela Łapa zmartwiony siedział obok Malwowej Łapy I właśnie czyścił jej futro. Wczoraj robił to samo by nie było brudne kiedy się obudzi.

Nadal nie docierało do niego co się wydarzyło. Ona już od 2 dni była w śnie. Bardzi martwił się o kotkę i chciał by się już obudziła.

Dotarł do twarzy. Broda była brudna ale cała, nie to co u jej rywala. Współczuł obu kotom ale z Sokolą Łapą nie miał kontaktu. On sam obudził się wczoraj i prawie normalnie funkcjonował.

Sokola Łapa miał przekrzywioną szczękę. Cisowe Życzenie twierdzi że może przestawić ale będzie to bardzo ryzykowne i bardzo boli.

-Pszczela Łapo. Idź już lepiej- Bluszczowa Noc zwróciła się do niego po skończonej rozmowie z medyczką.

Skiną głową i ostatni raz lizną Malwową Łapę po policzku. Z żalem odszedł od niej i podreptała smętnie do swojego legowiska.

Szałwiowa Łap właśnie leżała na brzuchu. Było dzisiaj bardzo ciepło i on sam miał taki pomysł.

Lecz najpierw chciał zobaczyć co u starszych. Zawsze lubił tam chodzić a w taki upalny dzień jak ten może akurat czegoś potrzebują.

-Pszczela Łapo! Dawno cię nie było tutaj-Nagietkowy Szept uśmiechnęła się do ucznia a on go odwzajemnił.

Usiadł obok białej kocicy w szare plamy i odetchnął z ulgą. Było tu tak chłodno i przyjemnie.

-Jak to jest że całe ciepło z zewnątrz tu nie dociera?-Zadał pytanie starszej.

-Legowisko jest wyżłobione w tunel. Ziemia jest tutaj zimno od tych skał. Są głęboko i dobrze zrobione wejście nie pozwala na ocieplenie. W zimie śpimy w środku tunelu gdzie jest ciepło od suchości skały a w lato na samym końcu. Nasi przodkowie byli mądrzy i stworzyli takie coś.

Pszczela Łapa był pod wrażeniem. Wpadł na pomysł że może im uczniom też by się takie coś przydało.

-Dziękuję bardzo Nagietkowy Szepcie. Muszę już iść ale nie martw się woadnie jeszcze nie raz- skinął głową do starszej i skierował się do wyjścia.

-Mam nadzieję że orzyjdziesz jeszcze!-krzykneła za nim gdy przeciskał się przez mały otwór do wejścia do legowiska.

Przebiegł całą polane by dostać się do legowisk uczniów. Wpadł niechcący na leżącą Szałwiowa Łapę.

-Przepraszam! Ale Wstawaj mam pomysł żeby było nam chłodniej!- Podekscytowany podskoczył.

Biała uczennica z ciemną plamą na oku tylko coś wymamrotała i stanęli na końcu legowiska.

-Teraz kop przed siebie!- wytłumaczył o co mu chodzi.

-Sami nie damy rady. Łapy nam odpadną. Może zawołam Klonowego Nosa i Rózanego Kolca? -wpadła na pomysł.

Skinął głową I usiadł obok ściany. Miał nadzieję że przed wybudzeniem się Malwowej Łapy będzie to gotowe by nie musiała się przemęczać w pomocy.

Szałwiowa Łapą przyporowadziła ze sobą wspomnianych ich mentorów i Bluszczową Noc. Wytłumaczyła że siedzieliśmy obok niej i zai teresowała się pomysłem Pszczelej Łapy.

-Bardzo ciekawy pomysł Pszczela Łapo. Jak na niego wpadłeś?-Przywódczyni przechiliła głowę w bok.

Opowiedział o tym co przekazała mu Nagietkowy Szept. Bluszczowa Noc uśmiechnęła się pod nosem.

Zaczęli kopać. Szło im to wolno bo jak twierdziała Nagietkowy Szept że przodkowie kopali to przez dwa księżyce.

Tunel był szeroki. Koty postanowiła go zwężyć by szło im szybciej. Ostatecznie pracowali cały dzień i udało im się poszerzyć o długość lisiego ogona. Dumni opuścili Legowisko.

-Wybierz koty które jutro zajmą się kopaniem-Bluszczowa Noc miałkneła do swojego zastępcy.

Wojownicy • Tom 1 ~Wzgórze GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz