CZĘŚĆ III - Rozdział IX (wtedy...)

16 2 0
                                    

– A więc... Tomasz, tak? Dobrze pamiętam?

– Tak. Ale możesz mi mówić Tomek.

Nikt jej nie powiedział, że nie zaczyna się zdania od „a więc"?

– Nie. Będę ci mówić Tommy. Tak jest bardziej nowocześnie – rzuciła.

Zaśmiałem się. Dziewucha była bezpośrednia. Co ciekawe, wcale mi to nie przeszkadzało. Od początku liceum kiepsko mi szło z dziewczynami, mimo że w podstawówce ciągle byłem w kimś zakochany. Potem to się zmieniło. Zaczęły mnie onieśmielać, nie wiedziałem jak się przy nich zachować i w efekcie gadałem głupoty. Ale ta laska była inna. Czułem się przy niej swobodnie, mimo że znaliśmy się dopiero od kilku dni i to tylko z widzenia. Może to dlatego, że zupełnie mnie nie pociągała? I w sumie nie wiem dlaczego, bo była szczupła, drobna i bardzo ładna. W normalnym wypadku całkowicie w moim typie. No dobra, może nie była blondynką, ale to akurat był nieistotny szczegół. Więc czemu? Kiedy facet ma dwadzieścia lat, to jest jeszcze trochę jak nastolatek i wszystko mu się kojarzy z seksem, a ona jakoś... po prostu na mnie nie działała. W każdym razie seksualnie, bo poza tym wydawała mi się bardzo fajna i chętnie zaprzyjaźniłbym się z nią. Naprawdę, dziwna sprawa.

– Spoko, może być Tommy – rzuciłem, uśmiechając się miło.

– A ja jestem Magda, ale to już wiesz. Nie Magdalena, nie Maggie i – niech cię ręka boska broni – w żadnym wypadku nie Madzia. Bo ukrzywdzę i powieszę cię za jaja – powiedziała takim tonem, jakby opowiadała o pogodzie, jednocześnie spokojnie mieszając mrożoną kawę. No psychopatka jakaś! Normalnie powiało grozą.

– No dobra, Tommy – podjęła po chwili. – Wyjaśnijmy to sobie na początku... Jeśli zaprosiłeś mnie tu, by mnie oczarować, poderwać, a potem zaciągnąć do łóżka, żeby uprawiać ze mną dziki seks, to lepiej sobie odpuść. Nie jestem zainteresowana.

Odjęło mi mowę. Dobrze, że nie piłem właśnie kawy, bo chyba miałbym ją teraz na sobie. To na serio była jakaś psycholka! Która laska mówi takie rzeczy, prosto z mostu, do faceta, którego poznała jakieś trzy dni temu na zajęciach na uczelni? Która laska w ogóle mówi coś takiego? Jeśli takie są dziewczyny w Katowicach, to chyba powinienem przemyśleć swoją przyszłość i jak najszybciej stąd spierdalać. Tylko co potem? Wrócić do tej mojej zapuszczonej wsi? Poza tym, nie przyjechałem tu przecież dla dziewczyn, tylko na studia. No, prawie.

Wreszcie pierwszy szok minął i udało mi się jako tako odzyskać głos.

– Nie, no coś ty! – wydukałem. – Nawet mi to przez głowę nie przeszło!

Niespodziewanie rzuciła mi szybkie spojrzenie i zmarszczyła brwi, po czym zapytała ostro:

– Nie? Co z tobą nie tak? Jesteś gejem, czy co?

Nosz kurwa mać... Wcześniej z liścia prosto w ryj, a teraz z kopa w żołądek...

– Nie jestem gejem! – powiedziałem twardo (niestety, trafiła w dość czuły punkt), ale zaraz trochę złagodziłem ton. – Ale tak w ogóle, to o co ci chodzi? Nie rozumiem.

– Nie, nic – odparła jakby nic się nie stało. – A nawet gdybyś był, to zupełnie by mi to nie przeszkadzało.

Po czym nagle urwała i zmarkotniała.

– Przepraszam. Jestem straszna, wiem. Moja siostra ciągle mi to powtarza. To chyba taki mój... system obronny – stwierdziła i przyssała się do swojej kawy. Wyglądała teraz na naprawdę zmartwioną.

Wziąłem głęboki oddech, upiłem łyk kawy (rzecz jasna, americano, bez cukru i śmietanki), po czym odezwałem:

– Dobra, to może jeszcze raz. Od początku. Zaprosiłem cię, bo chciałem ci podziękować za pożyczenie tamtej książki. Naprawdę mi uratowałaś tyłek, bo kompletnie o niej zapomniałem. Nie jest dobrze podpaść w pierwszym tygodniu studiów.

Niewłaściwe pytanie (Poza nawiasem - Tom I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz