2. Kolor głębokiej zieleni

7 1 0
                                    

Westchnęłam w poduszkę na dźwięk irytującej melodyjki z telefonu. Na ślepo zaczęłam szukać komórki, z którego nadal leciał mój najbardziej znienawidzony tembr.
Rozdrażniona otworzyłam oczy, kiedy nadal nie mogłam znaleźć urządzenia. Po przeszukaniu całego łóżka finalnie znalazłam przyczynę mojego zdenerwowania, i o mało co nie rzuciłam nim o ścianę. Jak ostatnia męczennica zwlokłam się z materaca i podreptałam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam zamek. Przeszłam boso po zimnych płytkach do prysznica i odkręciłam kurek. Podczas gdy woda się nagrzewała postanowiłam ogarnąć swoje włosy. Stanęłam przed lustrem i sięgnęłam po szczotkę do włosów, aby następnie zacząć rozczesywać ciemnobrązowe kosmyki.

Jakiś czas później siedziałam przy toaletce i nakładałam błyszczyk na usta, mój makijaż wyglądał dobrze z czego byłam bardzo zadowolona zważając na to, że dzisiaj był pierwszy dzień, ostatniej klasy.

- Nicole! - Donośny krzyk matki dotarł do mnie z za drzwi. Zakręciłam kosmetyk i odstawiłam go na biurko. Chwilę później zbiegałam po schodach gotowa do wyjścia.

- Cześć - rzuciłam krótko i cmoknęłam mamę w policzek zmierzając do lodówki. Otworzyłam czarne drzwiczki i sięgnęłam po małą butelkę z sokiem pomarańczowym. - Jakby co nie wracam dzisiaj do domu, nocuje u Camilii.

- Jasne, tylko wróć jutro jakoś po szkole okej? - Na twarzy kobiety widniał delikatny uśmiech a w policzkach pojawiły się dwa małe dołeczki. W odpowiedzi skinęłam tylko głową i wyszłam z kuchni. W drodze do wyjścia zgarnęłam plecak razem z kluczykami i ubrałam swoje Nike. Zanim jednak zdążyłam wyjść z domu rodzicielka wybiegła z pomieszczenia. - Myślałam nad tym by zrobić sobie trwałą, co myślisz? - Oparła dłonie na biodrach i lekko przechyliła głowę w bok.

Zaśmiałam się pod nosem w odpowiedzi na jej pytanie i pokręciłam głową.

- Nie mamo, pasują ci proste - kobieta wydęła usta i zrobiła zamyśloną minę. - I ani mi się waż farbować ich na czarno! - Krzyknęłam na odchodne, kiedy przekraczałam próg domu.

Moja rodzicielka miała piękne, długie, brązowe włosy, które na szczęście po niej dostałam. Praktycznie wszystko po niej odziedziczyłam, byłam niemalże jej małą wersją, te same włosy, karnacja, usta, nos, długie nogi, ale nie oczy. Ten aspekt przejęłam po ojcu, duże ślepia z ciemnobrązowymi, prawie czarnymi tęczówkami były jedyną cechą, która łączyła mnie z rodzicielem. Rzecz, która dla innych jest najpiękniejszą częścią człowieka, dla mnie była największym przekleństwem. Jedna z cech, których najbardziej w świecie w sobie nienawidziłam. Tych przeklętych oczu.

Skierowałam się do czarnego BMW, które stało na jednym z miejsc parkingowych. Włożyłam klucze do stacyjki i odpaliłam samochód. Już po chwili z głośników leciała jedna z piosenek z mojej ulubionej playlisty, a ja podśpiewywałam pod nosem stukając palcami o kierownice w rytm muzyki.

Kilkanaście minut później stałam pod domem przyjaciółki, czekając aż wyjdzie. Przeglądałam Instagrama do czasu gdy usłyszałam jak drzwi z prawej strony się otwierają. Odłożyłam urządzenie i spojrzałam na blondynkę wsiadającą na miejsce pasażera. Popatrzałam na nią zdegustowaną miną na co ona tylko przewróciła oczami.

- No już się tak nie obrażaj, to tylko raptem kilka minut. - Schyliła się w stronę swojej torby i uśmiechnęła, kręcąc przy tym głową, przez co kilka kosmyków włosów spadło jej na twarz. Moment później wyjęła z niej wiśniowego lizaka, który po chwili leciał w moją stronę. - Masz, a teraz jedź. - Camilia wyprostowała się i zapięła pasy, po czym  poprawiła włosy. Nie mogąc dłużej wytrzymać, zaśmiałam się na słowa przyjaciółki i zdjęłam ze swoich nóg słodycz, którą dziewczyna rzuciła, by odłożyć ją obok telefonu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Smak Słodkich KłamstewekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz