7 lat wcześniej...
Wnętrze samochodu jest czyste. Nie widzę w nim codziennego bałaganu lub kurzu. Czuję się przez to jak intruz, ponieważ moje buty brudzą dywaniki, a z włosów wciąż cieknie woda. William, bo tak ma na imię przystojny nieznajomy, zaproponował mi doprowadzenie się do ładu w jego posiadłości, ale stanowczo odmówiłam. Chcę wrócić do domu i zapomnieć o tym wieczorze.
Z głośników wydobywa się przyjemna dla ucha melodia, ale nie znam ani słów ani nawet wykonawcy. Liczyłam, że skupię swoją uwagę na teście utworu i zapomnę o nieznajomym, który siedzi za kierownicą. Tymczasem jego obecność jest aż nazbyt odczuwalna.
- Zamieszasz milczeć całą drogę?
- Zależy – odpowiadam dość obojętnie.
- Niby od czego?
- Od tego, czy piąty raz wybierzesz zakręt, który wydłuży naszą podróż.
- Jesteś spostrzegawcza.
- Przerażona to lepsze określenie.
Unosi jedną brew do góry. Kąciki jego ust drgają, ale nie uśmiecha się zawadiacko. W zasadzie to wydaje się być zaintrygowany. Staram się ignorować jego spojrzenie, które trwa zaledwie pół sekundy. Wbrew jego luźnemu usposobieniu, Will jest bardzo ostrożny gdy prowadzi.
- Obiecałem ci, że cię nie skrzywdzę, Blake.
- Obiecałeś to mojej mamie. Nie mnie.
- W porządku. Obiecuję ci, że wrócisz bezpiecznie do domu.
Przewracam oczami rozdrażniona jego słowami. Dla niego to takie łatwe. Powiedzieć jedną obietnicę i oczekiwać, że wszystko będzie w porządku. Rzeczywistość jest o wiele gorsza od wyobrażenia, które sam stworzył. Zmusił mnie do podania hasła do telefonu, rozmawiał z moją matką i nie pozwolił mi odejść samej. Dla niego może cały ten wieczór wydaje się normalny, ale ja jestem śmiertelnie przerażona. Jasne, miewałam głupie pomysły, jak na przykład włamanie się w środku nocy na prywatną posesję, ale nigdy sama z siebie nie wsiadłam do auta z nieznajomym. Aż do teraz. Chociaż trafniej pasuje tu stwierdzenie, że zostałam do tego zmuszona.
Mężczyzna w końcu dobrze skręca, a ja wypuszczam drżący oddech. Ulga jednak nie nadchodzi. Wiem, że będę szczęśliwa dopiero, gdy wyjdę z tego pieprzonego samochodu i zapomnę o istnieniu Williama...
Pulsowanie mojej żyły staje się jeszcze gorsze, gdy odkrywam, że nie wiem nawet, jak ma na nazwisko. Cała ta sytuacja jest żartem. Nie mówiąc już o tym, że zastosował blokadę na wszystkie drzwi przez co nie jestem nawet w stanie stąd uciec. Czuję jakbym żyła w stale nawiedzającym mnie koszmarze, a najgorsze jest to, że mogę nawet z niego uciec. To rzeczywistość, a nie senna mara.
- Więc... o co pokłóciliście się z chłopakiem?
- James nie jest moim chłopakiem. Przyjaźnimy się.
Szybkie zerknięcie w moją stronę wprawia mnie w zakłopotanie. Żadne z nas się nie odzywa. Zupełnie jakbyśmy obydwoje analizowali wypowiedziane przeze mnie chwilę temu słowa.
- Przyjaciele nie patrzą na siebie w taki sposób – odpowiada bardzo ostrożnie. Prycham na jego słowa.
- Nic nie wiesz o przyjaźni.
- Przeciwnie. Przyjaźnię się z wieloma pięknymi kobietami, a jednak na żadną z nich nigdy nie spojrzałem, tak jak na ciebie.
Wstrzymuję oddech. Krew w moich żyłach wydaje się wrzeć. Czekam na to, aż nieznajomy się poprawi i powie, że chodziło mu o spojrzenie Jamesa. On jednak milczy. Auto zatrzymuje się przy moim domu, a ja natychmiast dostrzegam zapalone światło w kuchni oraz ruch firanki. Niepokoi mnie, co pomyśli sobie matka, gdy zobaczy, że zostałam odwieziona chevroletem.
CZYTASZ
tolerate it
Romance,,Czasami doceniam to jak mnie niszczy. '' Lato, 2010, Wielka Brytania. To tutaj rozpoczyna się gorący romans Blake Reilly i Williama Torrance'a. Choć z początku, para nie potrafiła przetrwać wieczoru w swoim towarzystwie, w nienawiści odnaleźl...