#11

51 7 3
                                    

Pov. Kaeya


Spoglądałem na niego krzywo. Wysłuchałem go do końca by parsknąć śmiechem, a potem znów wybuchnąć płaczem.
Jesteś ostatnią osobą która powinna tak mówić Diluc.
Wyszeptałem wycieńczony płaczem. Mój głos bym ochrypły, a ciało słabe. Byłem pijany. Podniosłem się opierając dłoń o rozbite butelki tym samym raniąc się w dłoń. Miałem chwiejną postawę, która mogła niedługo runąć albo z wycieńczenia, albo utraty równowagi przez ilość spożytego alkoholu. Przez fakt ilości wypitego trunku, mówiłem wszystko co przyniosła mi ślina do ust.
Ty straciłeś ojca i obwiniałeś o to wszystkich dookoła. Obwiniałeś mnie. MNIE. Gdy chciałem pomóc przyszedłem z pomocą. Co mogłem zrobić, że przybyłem za późno. Nie zależało to ode mnie.
Rękę opierałem o ścianę, podtrzymując się. Rozpacz co raz bardziej uderzała mi do głowy. Natłok problemów. Strach. Wiedza, że Klee zginęła przeze mnie.
Przypomnę, że wtedy chciałeś mnie zabić. Dlaczego tego nie zrobiłeś? Dlaczego dałeś mi żyć. Wiesz jak trudno było wyleczyć rany fizycznie? Psychicznie dalej bolą.
Słowotok. Słowotok prawdy który ledwo wychodził z moich ust. Każde zdanie było wręcz wymęczone.
 — Mam się pojawić? Myślę, że osoba która straciła ojca i potem zielnika się ze służby, nie powinna pouczać nikogo jak ma się robić w takiej sytuacji.
Powoli oderwałem rękę od ściany przechodząc po rozbitych butelkach bez najmniejszego skrzywienia się. Przez ilość alkoholu w krwi, już dawno zapomniałem czym jest ból. Krew była rzadka. To wszystko przez alkohol.
Przez tyle lat dzień w dzień starałem się. Nie dam już rady, zrozum to. Ty straciłeś ojca raz i zmieniłeś się nie do poznania, ja straciłem coś więcej przez całe życie i starałem się mimo wszystko dla wszystkich. Nie dam już rady. Nie chce nawet dać radę 
Wyszeptałem stojąc przed nim wykończony. Nogi drżały mi. Oczy były słabe, powoli trafiłem przytomność. Nie miałem siły się szarpać, mimo to próbowałem go wyprowadzić z mojego domu. Nieskutecznie. Jedynie opadłem na niego bezsilnie gdy próbowałem zdrową ręką, przesunąć go. Byłem słabszy niż zwykle. Nie dawałem rady już zrobić nic. Widząc swoją bezradność, zapłakałem jeszcze raz próbując. Nic. Nie mailem siły. Poddałem się stojąc oparty o niego. Na twarzy było widać coś więcej niż zaschnięte łzy. To był wręcz makijaż rozpaczy który pokazywał coś co kryłem przez tyle lat. Trudności z jakimi się zmagałem. Nie miałem opaski na oko, przez co rana na oku była również widoczna. Jednak oko trzymałem zamknięte. Możliwe, że odruchowo. Chciałem usiąść z potworem z alkoholem i zacząć płakać w spokoju.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Może wcale nie jesteś taki zły? || KaeLuc ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz