Rozdział 17

158 9 11
                                    

Pov Larissa

Psycholog mi kurwa nie uwierzy.

Najpierw Vittor, potem Daniello, a na końcu Adrien. Brakowało tylko, by Alehio się pojawił.

Przez resztę nocy nie odzywałam się do Daniello i wręcz go unikałam. Gdy tylko mój wzrok padał na niego widziałam to, jak bił Adriena... Może i mu się należało, ale nie chciałam tego widzieć, a już tym bardziej w wykonaniu mojego chłopaka.

Adrien dobrze to rozegrał. To musiałam mu przyznać. Nie uderzył Daniello, gdy miał taką okazję, nawet go nie tknął. Nie bronił się, gdy on go atakował.

Chodziłam na terapię, naprawdę czułam się lepiej i mi to pomagało, ale gdy zobaczyłam krew na twarzy Adriena to poczułam się znowu jakbym miała z dziesięć lat, nie dwadzieścia dwa i patrzyła na ojca zamiast na Daniello. To było okropne.

Obudziłam się dość późno, koło trzynastej i na szczęście szatyna już nie było. Nie mam pojęcia, jak udało mi się zasnąć z nim przy boku.

Nadal miałam tą samą paranoję.

Jutro wracamy do Hiszpanii, jednocześnie się cieszę i nie. W końcu w naszym mieszkaniu będziemy sami, przez co w głowie pojawia mi się wizja, jak Danio podnosi na mnie rękę. Choćbym nie wiem, jak chciała nie umiem się tego wyprzeć. To jest we mnie zbyt głęboko zakorzenione.

Zeszłam na dół i pierwszą osobą, jaką zobaczyłam była Camilla. Od razu do niej podeszłam, musiałam się jej wygadać.

- Cami? Możemy porozmawiać? - pokiwała głową.

- Pewnie – zanim zdążyłam się odezwać, usłyszałam otwieranie drzwi. W progu stanął Daniello. Dziewczyna chyba zauważyła, że coś jest nie tak i pociągnęła mnie w stronę wyjścia na taras. Podziękowałam jej w duchu. Usiadłyśmy na kanapie, wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na szwagierkę - Co się dzieje, Lars? Pokłóciłaś się z Daniello?

- Sama nie wiem... - westchnęłam - Wczoraj poszłam na spacer wieczorem, ale te okropne szpilki zabiły mi stopy, zatrzymałam się na placu zabaw i... - zamilkłam. Nie umiałam tego powiedzieć, jego imię ledwo przechodziło mi przez gardło - Spotkałam go.

- Twojego byłego męża? - spytała, na co pokiwałam głową - I co się stało? Zrobił ci coś? Chciał...

- Nie - zaprzeczyłam od razu. On nic mi nie zrobił, a przynajmniej nie fizycznie. Po prostu namieszał mi w głowię - Daniello mnie szukał i jak znalazł... on pobił Adriena - wykrztusiłam z siebie. Spuściłam wzrok. Nie wiem czemu to mnie tak rusza.

- Szkoda ci go? - spytała marszcząc brwi, pokręciłam głową - To o co chodzi?

- Wiesz czemu chodzę do psychologa? - spytałam, by jakoś ją na to nakierować, bym nie musiała tego mówić na głos.

- Okej, już wiem.

- Ja widzę w nim mojego ojca. Wiem, że on taki nie jest, ale... - nie wiem czemu poczułam łzy w oczach.

Czemu jak zaczynało być dobrze, to on się pojawił i wszystko zepsuł?

- Spokojnie – jej dłoń dotknęła mojego ramienia – Porozmawiaj z nim. Dacie sobie radę.

- Cami, ja... nie umiem na niego spojrzeć, bo w głowie widzę to jak Alehio... jak on...

- Już dobrze - szepnęła mocno mnie do siebie przytulając. Nie pozwoliłam łzom płynąć po moich policzkach.

Nie jestem już słaba, dam sobie radę.

- Twój ojciec kiedyś za to odpowie - odparła, choć dobrze wiedziałam, że to kłamstwo. Alehio jest bezkarny, nie trafi do więzienia, jedyną opcją jest morderstwo i chociaż życzyłam mu jak najgorzej, to nie mogłam sobie tego wyobrazić. Kiedy Alehio w końcu umrze, dopiero wtedy zaznam spokoju.

The Endless Dream Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz