Rozdział 19

163 12 6
                                    

Pov Larissa

Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w takiej sytuacji. Nigdy nie myślałam, że kiedy mężczyzna przede mną klęknie to odmówię. Dotychczas myślałam o zaręczynach z Daniello, jako o dniu marzeń. Teraz czułam, że powiedzenie "tak" będzie wielkim błędem. Nie rozumiałam dlaczego ta myśl w ogóle pojawiła się w mojej głowie. Nie chciałam tego, nie w ten sposób, nie po tym wszystkim. Byłam zagubiona, a rozmowa z Camillą wcale mi nie pomogła. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie spodziewałam się zobaczyć szminki na jego szyi ani pierścionka w dłoniach.

Nie rozumiałam z tego nic. Czemu nie wierzyłam, że to była tylko dawna znajoma? Dlaczego powiedziałam nie? Dlaczego widziałam zawód w jego oczach? Dlaczego miała ochotę wyjść i nie wrócić?

Jeszcze bardziej zastanawiało mnie dlaczego w mojej głowie pojawił się Adrien. Dlaczego widziałam jego twarz? Spotkanie się bruneta za bardzo mieszało mi w głowie.

Szatyn patrzył na mnie z szokiem na twarzy. Oczywiście się tego nie spodziewał, bo niby czemu? Spojrzałam na niego ostatni raz i zwyczajnie wyszłam z łazienki. Wołał mnie, ale nie zamierzałam się zatrzymywać. To było dla mnie za dużo. Teraz wiedziałam tylko, że muszę się poważnie zastanowić nad tym, co zrobię.

- Larissa! - chłopak odwrócił mnie w swoją stronę - Gdzie ty idziesz? - wzruszyłam ramionami uciekając od jego wzroku. Nie chciałam patrzeć mu w twarz, ale mnie do tego zmusił unosząc mój podbródek - Larissa. Nie jestem na ciebie zły, poczekam...

Zły? Na mnie? Niby czemu miałby?

- Poczekasz? Tak samo jak z seksem? - spytałam wyrywając się z jego uścisku. Szatyn opuścił dłonie wzdłuż ciała i westchnął.

- Nie zdradziłem cię.

- To dlaczego ci nie wierzę?

- Chodź - złapał moją dłoń i pociągnął w stronę wyjścia z pokoju. Chciałam się wyrwać, ale mi na to nie pozwolił.

- Gdzie? Po co? - nie odpowiedział, tylko zaciągnął mnie do pokoju obok.

- Marcello! - przed nami pojawił się starszy brat Daniello. Właśnie wyszedł z łazienki, na sobie miał tylko dresy.

- Co się drżesz? - gdy mężczyzna mnie zauważył, to założył na siebie koszulkę, za co byłam mu wdzięczna.

- Powiedz Larissie, gdzie byliśmy - poprosił, ja poczułam się jak idiotka. Marcello spojrzał na mnie z uniesioną brwią, ale zaczął mówić.

- Byliśmy u jubilera - odparł bez zająknięcia.

- Cały dzień? - prychnęłam pod nosem.

- Byliśmy jeszcze w kawiarni po kawę, spotkaliśmy tam naszą kuzynkę - odpowiedział patrząc na mnie z politowaniem.

Kuzynkę w kawiarni? A nie znajomą z liceum, jak wracali do domu?

Spojrzałam na Daniello i uderzyłam go w policzek. Nie panowałam nad sobą. Czułam jakby ktoś w mojej głowie wyłączył logiczne myślenie. Przecież... Nigdy bym tego nie zrobiła... Spojrzałam na swoją dłoń i...

- Daniello - jego głowa poleciała na bok, a policzek zrobił się czerwony. Chłopak odsunął włosy z twarzy i spojrzał na mnie z bólem. Jego bolało? Za to Marcello stał z boku i wszystkiemu się przyglądał. Nie wiedziałam, co miałam czuć. Z jednej strony chciałam go przeprosić, że go uderzyłam, a z drugiej przypomniało mi się, że mnie okłamał.

- Jaka jest prawda? - spytałam na skraju płaczu. Czułam łzy cisnące mi się do oczu i w pewnym momencie przestałam je powstrzymywać - Kuzynka w kawiarni, czy znajoma na ulicy? - nie dałam robić z siebie idiotki. Nie znowu. Marcello spojrzał na brata przepraszającym wzrokiem.

The Endless Dream Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz