8. Smarkula!?

145 17 5
                                    

Nate wziął maluszka na ręce. Spojrzał się w moją stronę. W jego oczach widziałam poczucie winy.
- Hejka Nate - powiedziała dziewczyna. Podeszła do niego i cmoknęła go w usta. Nie ukrywam, byłam zazdrosna.
- Witaj Elizabeth. Co tutaj robisz?
- Poszłam z małym na spacer. Patrze! A tutaj ojciec mojego dziecka, obściskuje się z jakąś smarkulą w miejscu publicznym! - Nate spojrzał na nią piorunującym spojrzeniem. Zaraz, zaraz. Jaka smarkula!?
- Elizabeth! Nie zaczynaj znowu!
- Kochany, przecież wiem, że chcesz do mnie wrócić.
- Halo! Ludzie! Jestem tutaj, wciąż tu jestem! - wtrąciłam się. Nate objął mnie ramieniem.
- Żadna smarkula Elizabeth! To moja... Przyjaciółka - przyznam szczerze, zrobiło mi się trochę smutno - Teddy, to Quinn - mały podał mi rączke i uśmiechnął się.
- Nate, ja już pójde - wtrąciłam
- Nie idź!
- Ugh! Mam coś do załatwienia! - chwyciłam koszyk i poszłam w stronę przystanku.
***
Quinn: Hazel! Musimy się spotkać!
Hazel: Co jest!?
Quinn: Nate...
Hazel: Co z nim?
Quinn: Spotkajmy się w pizzerni obok kościoła, za godzine.
Hazel: Quinn!? Co jest!?
Quinn: Powiem ci na miejscu
[ użytkownik Hazel Hudgens wylogował się ]
- Spokojnie, będzie dobrze - mówiłam sama do siebie. Wzięłam głęboki oddech. Dlaczego tyle przede mną ukrywał?
***
-Co jest? - zapytała Hazel, zapychając się pizzą.
- Nate... - urwałam
- Kochana, chyba się zacięłaś -
- On ma dziecko. Z inną
- O kurwa! - krzyknęła Hazel. Wiele osób skierowało wzrok w naszą stronę.
- No właśnie...
- Quinn słuchaj... To twój przyjaciel, ale ma przed tobą wyjątkowo dużo tajemnic.
- Sama nie wiem, czy to mój przyjaciel.
- Trochę się pogubiłam - podrapała się po karku, wskazującym palcem.
- Dzisiaj pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Doszłoby do czegoś więcej, chyba... , ale spotkaliśmy jego byłą.
- O kurwa! - krzyknęła jeszcze głośniej.
- Przepraszam czy ma pani jakiś problem? - podszedł do nas młody (przystojny!!!) kelner.
- Nie, już będe grzeczna proszę pana - powiedziała i uśmiechnęła się czarująco. Cała Hazel. Chłopak odszedł.
- No właśnie - powiedziałam spuszczając wzrok.
- Rób jak uważasz.
- I to tyle!? Nie będzie żadnego kazania!?
- Nie, nie będzie.
- Idziemy?
Wstałyśmy od stołu i pokierowałyśmy się w strone wyjścia. Pocałowałam ją po przyjacielsku w policzek i pokierowałam się w stronę domu. Przed moimi drzwiami stał Nate. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- Przepraszam - byłam na niego wściekła. Walnęłam go z całej siły w policzek.
- Mogłeś o tym pomyśleć wcześniej! Chyba nawet nie miałeś zamiaru mi powiedzieć co!? - weszłam do domu i zamknęłam drzwi. Po moich policzkach spływały łzy.
Nate: Przepraszam bananie...
~
Następny rozdział! ❤️❤️
ZAPRASZAM WAS NA MOJE INNE OPOWIADANIA!!!! "LUCKY" I "SLIM THOUGHTS" !!!!!
Tradycyjnie: czytajcie, komentujcie, głosujcie!! ❤️

PrivOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz