11. Burczenie w brzuchu

97 11 0
                                    

Bardzo szybko wchodziłam po schodach. Nie mogłam się doczekać spotkania z Natem i niespodzianki. Mój oddech znacznie przyśpieszył i pewnie moje policzki zrobiły się całe czerwone. Ostatnie kilka schodów. Popchnęłam drzwi. Na dachu ratusza Nate postanowił urządzić nam kolacje. Za to go uwielbiam. Stół okryty bardzo eleganckim obrusem, a całość przyzdobiona płatkami róż. Podbiegłam do niego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Po wbieganiu na góre, zabaczeniu Nate'a, pocałowaniu go, myślę, że moje serce za bardzo wariuje. Wyczuwam atak. Spojrzałam się w jego cudowne oczy.
-witaj bananie - pocałował mnie w czoło
-hej, ale się postarałeś. Jestem taka głodna! - powiedziałam z entuzjazmem. Nate posmutniał.
- To miała być taka wspaniała kolacja-
- Co jest?
- Zamówiłem katering. Wiesz, moje umiejętności kulinarne są na poziomie...-
- Zerowym
- Dokładnie! Niestety katering nie dojechał, ale pobiegłem po kawe do Starbucksa - zaśmiałam się.
- Nate - powiedziałam z troską - ważne, że jesteśmy razem, a kawa? Moja ulubiona! Mam nadzieje, że burczenie w brzuchu nie popsuje nam... - przez chwilę się zawahałam - randki
- Hmm... Dobra, może być. Jakoś przeżyje. - parsknęłam śmiechem. Czułam się cudownie. Powiew wiatru, ciepła kawa i on obok...
*
Z takiej wysokości można zobaczyć wszystko. Trzymałam Nate'a za ręke. Zamknęłam oczy. Tę chwilę wyobrażałam sobie od dawna. Dotknął moich policzków.
- Powinnyśmy wracać. Jest strasznie zimno -
- Od ilu tu stoimy? - zapytałam
- Dwie godziny - wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- Dobrze wracajmy - już chciałam zrobić krok gdy nagle Nate pociągnął mnie za ręke i byłam jeszcze bliżej niego. Czułam jego ciepły oddech, ręce trzymałam na jego klatce piersiowej. Oddychał bardzo szybko. Wiatr zawiał i na moją twarz spadły kosmyki włosów. Nate delikatnie odsunął je. Ustanęłam na palcach. Nagle bardzo głośno zaburczało mi w brzuchu. Zarumieniłam się. Wybuchnęliśmy śmiechem. Spuściłam wzrok, byłam zawstydzona. Nate podniósł mój podródek. Nasze twarze bardzo powoli zbliżały się do siebie. Wreszcie nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Objął mnie ramieniem. Przy nim czuje się tak bezpiecznie, jak nigdy przedtem.  Po kilku minutach przyjemnej ciszy zeszliśmy na dół. Nie rozplątywałam naszych rąk.
- Zawioze cię do domu - powiedział - samochód mam ulice dalej - uśmiechnąl się i ruszyliśmy
*
Podjechaliśmy pod mój dom. Nate odprowadził mnie do drzwi i się pożegnaliśmy. Każdy w domu już spał. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Zapowiada się kolejna nieprzespana noc. Gdy zamykałam oczy ciągle miałam obraz jego twarzy tak blisko mojej, jego lekko spierzchniętych warg powoli zbliżających się do moich. Miałam obraz Nate'a, mojego Nate'a...

~~~
Przypominam, że rozdziały nie wychodzą w konkretne dni :)
ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE!!! FANFICTION O LOUISIE Z ONE DIRECTION "PERFECT". Znajdziecie ją na moim profilu :)

PrivOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz