Nigdy w życiu Rozdział 11

16 3 0
                                    

Pov: Mandy

Siedziałam na kanapie szydełkując. Sorrel nie było, ponieważ miała randkę z Nelsonem i wróci dopiero rano. To znaczy, że mam spokój co dobrze się składa, bo miałam dzisiaj skończyć pluszową pszółkę.

Z nienadzka usłyszałam walenie do drzwi wejściowych. Walenie nie pukanie. Odrazu pobiegłam u sprawdziłam kto jej sprawcą tego hałasu.
Zamarłam widząc Luka przez wizjer.
- Mandy wiem, że tam jesteś, otwórz mi! To ja Luke

Luke jest moim byłym chłopakiem. Po związku z nim muszę leczyć traumę jaka mu dostała. Kiedy ostatnio go widziałam to dostał zakaz zbliżania oraz trafienie do poprawczaka i jak widać teraz z niego wrócił.

- Kochanie otwórz te jebane drzwi! Nie zrobię Ci krzywdy obiecuje - Krzyczał
- Mandy do cholery otwieraj!

Moje serce zaczęło mocniej bić, ledwo oddychałam i trzymałam się na nogach.
Było tak jak po tym, dostałam jebanego ataku paniki

Nie mogłam wezwać policji, bo wiedział by, że to ja i znowu by coś mi zrobił. Wolę nie powtarzać tamtego zdarzenia ale jeżeli nie przyjedzie policja a Luke wejdzie do mieszkania będzie jeszcze gorzej.

Postanowiłam zadzwonić do Becketta. Mam nadzieję, że odbierze i zadzwoni na policję
Zamknęłam się w łazience i wyprałam numer ignorując ciągle wylanie w drzwi i wyzwiska.
- Błagam Becketta odbierz jesteś moją jedyną deską ratunku - Szeptałam cicho, aby Luke przypadkiem nie usłyszał mojego głosu
- Halo Mandy? - Wreście odebrał
- Beckett musisz wezwać policję
- Co? Mandy coś się stało? Gdzie jesteś?
- Wezwij policję Beckett! Błagam Cię
- Mandy na początku odpowiedź na pytania
- Wezwij policję
- Po co? Co się dzieje? Mandy!
- On nie może się dowiedzieć, że to ja
- Kto? Kto nie może się dowiedzieć?
- Wezwij policję - Błagałam a z moich oczu leciały łzy
- Pod jaki adres?
- Mój
- Dobrze. Zaraz u ciebie będę
- Nie! On jeszcze Ci coś zrobi, zostań w domu
- Mandy nie martw się, nikt mi nic nie zrobi - Rozłączył się

Leżałam na podłoże centralnie w środku łazienki plącząc. Cała się trzęsłam, moje serce biło najmocniej jak potrafiło. Nie umiałam wytrzymać z strachu.

Wszytko zaczynało mi się przypominać. Ja, Luke, ten okropny ból, który wtedy czułam i teraz czuję.
Czekałam tylko na policję.

Pov: Beckett

Nie wiedziałem co mam myśleć. Mandy dzwoni do mnie nie tłumacząc sytuacji i karze wezwać policję. Ktoś musiał coś jej zrobić, bo mówiła, że on nie może się dowiedzieć.

Po jej głosie było słychać, że się bała. Mówiła cicho jakby nie chciała, aby ktoś ją usłyszał a przy tym płakała. W tle słyszałem pukanie do drzwi i jakich głos.

Wezwałem tą cholerną policję i sam pojechałem pod blok Mandy. Zignorowałem jej zakazy u niebezpieczeństwie, bo to było nie ważne. Chciałem być przy Mandy mimo tego jakie winikną konsekwencji.

Policja była już pod osiedlem Mandy. Czekali na mnie, abym wskazał im gdzie dokładnie mają iść. Z daleka było słuchać krzyki, więc tam ich poprowadziłem.

Pod mieszkaniem Mandy stał jakiś chłopak I wydzierał się okropnie. Walił do drzwi przy czym wyzywał dziewczynę.

- Z tej strony policja idziesz z nami - Odezwał się policjant a ja stałem na poboczu
- Za co kurwa?
- Słownictwo - Warknął drugi z oficerów
- Idziesz z nami za złamanie zakazu zbliżania się oraz zakłócania spokoju innym mieszkańcom tego budynku

Zakaz zbliżania się? O co w tym wszystkim chodzi?

Policjanci próbowali zabrać spod drzwi chłopaka ale on się nie dawał. Ja w tym czasie próbowałem dostać się do mieszkania
- A ty co tutaj robisz? - Spytał celując pytaniem do mnie - Jesteś chłopakiem Mandy?
- Mniej więcej
- No to masz problem, bo nie wiem czy Mandy powiedziała Ci o mnie czyli jej chłopaku
- Mandy nie ma chłopaka
- Tylko tak mówi, bo zerwała z mną! Ale ona dalej jest moja dziewczyną i ty masz się trzymać od niej z daleka
- Zerwała z tobą, więc nie jest twoja
- Fajnie rucha się zajęte laski? - Zmienił temat - Jak ci się podoba ciało, które było już dotykane przez kogoś innego?
- Koniec tego idziemy! - Zakończył to policjant

Kiedy byłego Mandy wyprowadzono teraz ja zacząłem dobijać się do mieszkania Sorrel oraz Mandy.
- Mandy otwórz, jego już nie ma
Dziewczyna otworzyła dopiero po kilku próbach. Nic nie mówiąc wleciała mi w ramiona
- Beckett...on... - Jąkała się
- Mandy jesteś cała roztrzesiona oraz lodowata. Co ci się dzieje? Czy on Cię skrzywdził?
- On nie wróci prawda? - Zapytała kiedy prowadziłem ją na kanapę
- Zabrała go policja
- On nie wie, że to ty wezwałeś policję?
- Niezupełnie
- Jak to?
- Mandy teraz jest to nie ważne. Lepiej wyjaśnij mi kim on jest, po co tu przyszedł i czemu płaczesz
Dziewczyna zamiast odpowiadać przytuliła się do mnie i zaczęła wypłakiwać się w moją bluzę, którą potem jej oddałem.

Kiedy młoda Rios się uspokoiła zapytałem jej.
- Mandy czy mogę róże?
- Co?
- Róża
Chwilę zeszło jej na myśleniu co oznacza Róża ale wrescie się namyśliła.
- Możesz
- I nie będziesz żałować?
- Nigdy w życiu

Chwilę się zawahałem, bo nie wiedziałem czy Mandy napewno tego chce. Teraz panowały nad nią emocje i chce ale jutro pomyśli i będzie tego żałowała tak samo jak tamtej nocy.
Ale skoro się zgodziła to nie będę zwlekał.

Przyciągnąłem ją do siebie po czym przycisnąłem swoje wargi do jej warg zmieniając w pocałunek.

Nie obeszło się tylko na jednym pocałunku, bo było ich kilka a może kilkanaście.
Potem wykończeni poszliśmy spać wtuleni w siebie nawzajem.
_______________________________________

☆Hi☆

Dziękuję bardzo wam Foczki za 120 wyświetleń! Co mam powiedzieć? Kocham wassss 😍😍😍😍😍😍😍

Jak myślicie co zrobił Luke Mandy w przeszłości, że trafił do poprowawczaka oraz dostał zakaz zbliżania się?
Czy Mandy wyjaśni kiedyś Beckettowi co wtedy się stało?
Czy Luke jeszcze powróci?

Ja wam na te pytania nie odpowiem, więc możecie zagadywać!

Podcast przy tym rozdziale- Gadki Szmatki Martini

920 Słów

Miłość w układzie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz