Rozdział 9

13 6 0
                                    

Alvara zaczęła płakać. Nie rozumiała, dlaczego Sophia je zostawiła. Gdyby odchodziły wszystkie, to spoko, ale ona nie mogła odejść. Nie chciała wracać do świata, gdzie jej jedynym sprzymierzeńcem była siostra. Wiedziała, że jest to dość samolubne, więc nie próbowała zatrzymywać Sophii. Jednak świadomość, że zostały z Lily same, budziła jej niepokój.

Lily podeszła i mocno ją przytuliła. Martwiła się zarówno o Sophię, jak i o Alvarę, która była mocno przybita. Oby tylko Sophia dotarła bezpiecznie do domu - myślała Lily.

-Co powiesz na maraton filmowy? - zapytała Alvarę, patrząc na zegarek. -Teraz już i tak nie zaśniemy.

Obudził je dźwięk budzika. Okazało się, że przez wszystkie wydarzenia dnia poprzedniego, były tak wyczerpane, że zasnęły w trakcie "Epoki lodowcowej". Zebrały się i poszły na śniadanie. Lily podtrzymywała Alvarę, ale mimo to musiały robićkilka przystanków po drodze. Niestety, chłopacy gdzieś zniknęli, więc nie mogły liczyć na pomoc. Kiedy dotarły na miejsce, opadły ciężko na ławę i zaczęły jeść. Dostały drożdżówki z dżemem różanym i gorącą czekoladę, co bardzo odbiegało od ich zwyczajowego śniadania. Wszystko jednak wyjaśniło się, kiedy Idalia wstała od stołu.

-Uwaga, uwaga! Jak może wiecie, dzisiaj przypadają moje urodziny. Z tej okazji dostaliście uroczyste śniadania, a obiad również was nie zawiedzie. Jednak, starsi już wiedzą, że zawsze z tej okazji są wycieczki na narty. Jeżeli ktoś chce jechać, to niech stawi się tu w sali ja pół godziny. Reszta zostaje w pokojach i ma czas wolny. Zrozumieliście? - zakończyła i rozejrzała się po sali.

-Tak! - wykrzyknęli wszyscy i zaczęli szybciej zjadać swoje śniadania.

-Jeśli chcesz, to jedź. - zwróciła się Alvara do Lily.

-No co ty, nie zostawię cię. A poza tym, muszę się czegoś dowiedzieć, a nieobecność większości instruktorów będzie mi bardzo na rękę. Chcę też odnaleźć Emily. - kiedy Lily skończyła mówić, na salę weszli Charlie i James.

-Co się stało? - zapytała Alvara, widząc ich posępne miny.

-George nie żyje.

-Co się stało?!

-Nie wiemy. Idalia mówi, że to jakiś nieznany wirus, ale ja jej nie wierzę. Musimy się dowiedzieć, co mu się stało! - powiedział Charlie.

-Dobra, uspokójcie się trochę. Wiecie, że jest wyjazd na narty?

-Tak.

-To jedźcie na niego, nie będziecie wtedy nad tym rozmyślać, a ja z Alvarą się wszystkim zajmiemy.

Po długich narzekaniach zgodzili się pojechać na narty, więc odprowadzili Alvarę do domku i zaczęli się zbierać, nawet nie jedząc śniadania.

-Muszę dowiedzieć się od Nadii, gdzie mieszka Emily. - stwierdziła Lily, zaraz po wejściu do domku.

-Ona ci nie powie, bo nie chce mieć problemów.

-Uwierz mi, że powie.

Lily poszła do Nadii i faktycznie, po kilku minutach wróciła z adresem.

-Jak to zrobiłaś?! - zdziwiła się Alvara.

-Mam swoje sposoby.

-Dobra, nie ważne, idziemy tam!

-A co z twoją kostką?

-No tak. - przypomniała sobie Alvara. - Może zoorganizujesz mi jakieś kule? Myślę, że z nimi dam sobie radę.

-Dobra. - powiedziała Lily.

Wybiegła z domku. Alvara zaczynała się już martwić, bo Lily naprawdę długo nie było, ale w końcu wróciła. I to z kulami!

Wyspa smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz