James

22 6 1
                                    

-Kurde, uważaj! - krzyczy James, kiedy jakiś piątoklasista zajeżdża mu drogę. Chłopak patrzy na niego z lękiem i odjeżdża na swojej hulajnodze.

-Phh... - prycha James i zwraca się do swojej licznej grupy kolegów. - Gdzie jedziemy?

Wszyscy idą dziedzińcem szkoły w stronę drogi, trzymając swoje deskorolki.

-Chodźmy do mnie! - proponuje Will. - Moich rodziców nie ma w domu, będziemy mogli pograć na Xboxie.

Wszyscy się zgadzają i odjeżdżają spod szkoły. James jedzie pierwszy i oglądają się za nim wszystkie dziewczyny. Jego brązowe loczki opadają na oczy, więc odgarnia je ręką. Zawsze podobało mu się bycie w centrum uwagi, a inni, ze względu na jego urodę oraz pasję do jeżdżenia na desce, bardzo chętnie go tą uwagą obdarzali. Kiedy jechali w stronę domu Willa, usłyszał dzwonek do telefonu. Zwolnił, nie zadowolony, że ktoś przerywa mu jazdę. Miał nadzieje, że to nie mama znowu postanowiła robić mu wyrzuty, że dalej go nie ma. Ale nie, przyszedł mu tylko jakiś dziwny SMS.

Przyjdź jutro na Główny Plac o godz. 17:00. Zostałeś wybrany i musisz się tam zjawić.

I tyle? Żadnych konkretów? - zastanawiał się James. Normalnie nie przejąłby się takim SMS-em, ale ten wydał mu się bardzo ważny. Postanowił, że się tam zjawi i pomknął w dół ulicy, za chłopakami, którzy zdążyli go wyprzedzić. Nie w jego naturze było rozpamiętywanie swoich wyborów.

Wyspa smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz