Rozdział 6

24 6 0
                                    

Alarm odwołano dopiero wieczorem, więc dziewczyny miały dużo czasu na maraton. Kiedy Idalia ogłosiła koniec alarmu, Nadia wróciła do siebie, więc dziewczyny zostały same.

-Muszę wam coś pokazać... - powiedziała znienacka Lily.

Dziewczyny spojrzały na nią zaciekawione. Lily poszła do swojego pokoju i wyciągnęła list od Emily. Podała go Alvarze, która po przeczytaniu, przekazała go Sophii. Po chwili obie spojrzały na Lily.

-Skąd to masz? - zapytały prawie równocześnie.

-Znalazłam w swojej paczce z rzeczami. Ale proszę, nie mówcie o tym nikomu. Emily w liście napisała, że gdyby się dowiedzieli, to może iść do więzienia.

Kilka następnych dni mijało dziewczynom w spokojnej atmosferze. Alarmy się nie powtórzyły i większość czasu dziewczyny spędzały na lekcjach. Dotychczas miały takie zajęcia jak lekcje jazdy konnej, zajęcia lunarne (o księżycu i jego fazach), strategia bojowa, a także zajęcia krawieckie. Sophia nie mogła pojąć, jak te rzeczy miały im pomóc w jeździe na smokach. O ile jazdę konną rozumiała, to krawiectwo?! Jak miałoby im się przydać? Nie zdobyły też one żadnych potrzebnych informacji, o których nie napisała Emily. Każdego dnia Lily szukała Emily, lecz nigdzie nie mogła wypatrzeć kuzynki.

Plan lekcji zmieniał się każdego tygodnia, więc kiedy w poniedziałek weszły do jadalni (jak zaczęły nazywać miejsce śniadań), od razu poszły wydrukować nowy plan. Kiedy to zrobiły, przyjrzały mu się dokładnie i zaczęły analizować nowe lekcje. Wszystkie z zeszłego tygodnia zostały, włącznie z zajęciami z Idalią, ale doszło też kilka nowych. Były to: nauka o wilkołakach, treningi walki, medycyna, analiza danych i Holmes, cokolwiek to miało znaczyć. Zastanawiając się nad tym, dziewczyny ruszyły na pierwszą dzisiaj lekcję, czyli zajęcia lunarne. Nie zjadły śniadania, ponieważ profesorka z tych zajęć uważała, że trzeba na nie przychodzić na czczo. Po co? Nikt nie wiedział, więc uczniowie regularnie łamali tę zasadę. Niestety jeżeli profesor Moono przyłapała cię na podjadaniu, natychmiast zabierała wszystkie twoje żetony, a na to dziewczyny nie mogły sobie pozwolić. Postanowiły, że uzbierają na mały sejf, którego (zgodnie z prawem) nikt z Akademii nie miał prawa przeszukać. Stwierdziły, że będzie on bardzo potrzebny do przetrzymywania listu od Emily, jej zdjęcia oraz kilku innych zdjęć, które udało się zrobić Alvarze. Każde z nich przedstawiało smoka, bo choć teoretycznie kadeci nie mogli mieć z nimi do czynienia, to część starszych uczniów urządzało wycieczki do ich legowiska, za opłatą żetonów lub przekąsek. Zabraniali oni robienia zdjęć, pewnie po to, aby nie było dowodów na ich działalność, ale Alvara dała radę zrobić kilka.

Kiedy weszły na salę, zobaczyły, że nie są pierwsze. W sali siedział już James i Charlie.

-Gdzie zgubiliście Georga? - zagadnęła radośnie Alvara.

-On... chyba jest chory... - powiedział, niepewnie jak na siebie, James.

-Co mu się dzieje? - zapytała Alvara, już nie tak radośnie.

-Od tego alarmu dziwnie się zachowuje, a dzisiaj odmówił wyjścia z domku. Zawołaliśmy Idalię, bo nie wiedzieliśmy, co zrobić i powiedziała, że po lekcji mamy do niej przyjść, to nam powie, co mu dolega. - opowiedział Charlie ze smutną miną.

-Przykro mi. - powiedziała Lily.

W tej chwili na salę weszła profesor Moono.

-Dzień dobry! Bez zbędnych wstępów przejdziemy do odpytywania... Charlie! Co ile dni księżyc jest w pełni? - wlepiła swój wzrok w Charliego.

-Eee... Chyba 29,5. - odpowiedział Charlie niepewnie.

-Tak! Felix, co to jest Blue Moon?

-Nie wiem, pani profesor. - chłopak spojrzał na nią przestraszony.

Wyspa smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz