Loki x fem. reader
2235 słów
Mobius lubił powtarzać, że ty i Loki mieliście problem z chorobliwą rywalizacją, ty jednak zupełnie tego nie rozumiałaś.
Laufeyson był po prostu zadufanym w sobie, egoistycznym dupkiem, a ty za wszelką cenę musiałaś utrzeć mu nosa i udowodnić, że jesteś lepsza od niego. Nie mogłaś pozwolić, żeby paradował po TVA z tym swoim chytrym uśmieszkiem i zachowywał się tak, jakby to miejsce do niego należało, choć znajdował się na jednym z niższych szczebli hierarchii agentów, tuż obok ciebie.
Nie chodziło wcale o rywalizację — nie obchodziło cię, co Loki o tobie myśli, ani które z was jako pierwsze awansuje. Gdyby Loki zdobył awans, byłabyś pierwszą osobą, która życzyłaby mu połamania nóg. Obchodziło cię tylko tyle, żeby zrozumiał wreszcie, że jego boskie pochodzenie i lipne moce nie czyniły go bardziej skutecznym agentem od ciebie.
Słowem: nie mieliście problemu. To Loki był problemem.
Siedziałaś przy biurku w swoim boksie, przewracając kolejne strony raportu z ostatniej akcji. Zazwyczaj nie poświęcałaś takim głupotom dużej uwagi, ale ta konkretna akcja poszła tak tragicznie, że musiałaś to wszystko dokładnie przeanalizować. Ani ty, ani Loki nie byliście kompletnymi żółtodziobami, a to, co się stało wczoraj... cóż, chciałoby się rzec, że grupa szympansów wykonałaby to zadanie lepiej od was.
Na twoje szczęście Mobius, jako dowódca drużyny, spisywał te raporty bardzo skrupulatnie, dzięki czemu mogłaś dokładnie prześledzić tok wydarzeń. I gdy tak czytałaś to, co opisywał, zakradała się do ciebie myśl, że być może ty i Loki przesadziliście jednak z rywalizacją.
Być może. Tylko ten jeden raz.
A być może to tylko ten cholerny ból głowy i zmęczenie sprawiały, że uginałaś się do wersji wydarzeń przedstawionej przez Mobiusa.
— Lunch? — dobiegł się lekki głos Caseya.
Podniosłaś głowę znad papierów. Twój przyjaciel stał w wejściu do boksu i wyciągał do ciebie papierową miskę z twoją ulubioną sałatką. Uśmiechnęłaś się i przyjęłaś prezent.
— Dzięki, że o mnie pomyślałeś. Kompletnie zapomniałam, że ludzie potrzebują jedzenia do życia...
Nie miałaś dzisiaj apetytu. Ze względu na całe to fiasko związane z akcją, miałaś z samego rana rozmowę z górą i choć szczęśliwie ominęły cię poważne konsekwencje, było to wystarczająco stresujące, żeby twój żołądek zacisnął się na resztę dnia. Na widok ulubionej sałatki poczułaś jednak coś na wzór głodu.
CZYTASZ
Oneshoty ★ MCU | Marvel | Avengers
Fanfiction❝Gdy ktokolwiek pytał, mówiłaś o nim: "mój przyjaciel", ale tylko dlatego, że nie chciało ci się wyjaśniać zawiłości waszej relacji. Nie byliście przyjaciółmi. Byliście czymś więcej.❞ ...czyli zbiór oneshotów z uniwersum Marvela. Zamówienia zamknięt...