Bruce Banner x fem. reader
1646 słów
Biorąc ślub z Brucem, wiedziałaś, że piszesz się na życie w trójkącie: ty, on i jego badania. Zasadniczo nie miałaś z tym problemu. Przez większość czasu potrafił zachować balans między rodziną a badaniami, zdarzały się jednak okresy takie jak teraz, kiedy na całe dnie i noce znikał w Szopie. Nie wychodził nawet, żeby zjeść z wami posiłki — zanosiłaś mu je do stanowiska, bo inaczej żywiłby się zupkami chińskimi i proteinowymi batonami, a ty zbyt troszczyłaś się o jego zdrowie, by na to pozwolić.
Dzieci rozumiały, że tata pracuje i nie można mu przeszkadzać, ale to wcale nie sprawiało, że były zadowolone. Regularnie zasypywały cię pytaniami na temat tego, kiedy znowu będą mogli pojechać na jedną ze swoich naukowych wycieczek, a kiedy wreszcie dawały ci spokój, wymyślały najgłupsze i najbardziej niebezpieczne zabawy na podwórku, żeby zwrócić na siebie uwagę Bruce'a. Nie zliczyłaś, ile razy zrobili sobie krzywdę swoimi prowizorycznymi broniami czy ładunkami wybuchowymi... Odziedziczyli po ojcu smykałkę do techniki.
W takie właśnie dni najbardziej ci go brakowało. Nachodziła cię myśl: czy tej nauki naprawdę nie można czasem zawiesić na godzinkę lub dwie?
Była sobota. Ciepły, wiosenny wieczór. Odwiozłaś dzieciaki do swoich rodziców na weekend, kupiłaś pudełko truskawek w czekoladzie, zmieniłaś pościel w łóżku na świeżą. Do tego miałaś owulację, więc jeśli mieliście w końcu zacząć starać się o trzecie dziecko, nie było lepszego momentu.
Ten jeden, jedyny raz badania musiały zaczekać.
Właśnie ta myśl przyświecała ci, gdy zakładałaś koronkową bieliznę, a potem wciskałaś się w obcisłą, błękitną sukienkę. Jego ulubioną.
Idąc przez podwórko do Szopy chłodna trawa łaskotała twoje nagie stopy. Nie założyłaś kapci, tak było romantyczniej.
Byłaś pewna swego. Pomimo wielu wzlotów i upadków, wiedziałaś, że Bruce cię kocha i nigdy by cię nie skrzywdził. Kiedy zobaczy, jak się postarałaś, na pewno cię nie spławi. A może to tylko hormony przez ciebie przemawiały?
Szopa była duża z zewnątrz, a zdawała się jeszcze większa w środku. Kiedyś był to wolnostojący garaż na cztery auta, ale Bruce wypełnił go rzędami regałów i biurek zasypanych narzędziami, lśniącymi częściami, stosami papierów i książek. Choć z pozoru panował tu kompletny chaos, nauczyłaś się już, że twój mąż wie dokładnie, gdzie co się znajduje.
Bruce stał na końcu pomieszczenia przy jedynym stole, na którym dało się jeszcze zauważyć skrawek blatu. Stał przodem do wejścia, mogłaś więc zobaczyć, że przykręcał właśnie drobne śrubki do jakiegoś ustrojstwa, które przypominało zbezczeszczone resztki mikrofalówki. Przed jego twarzą w powietrzu wisiało kilka holoekranów. Był zbyt skupiony, żeby zauważyć twoje przyjście.
CZYTASZ
Oneshoty ★ MCU | Marvel | Avengers
Fanfiction❝Gdy ktokolwiek pytał, mówiłaś o nim: "mój przyjaciel", ale tylko dlatego, że nie chciało ci się wyjaśniać zawiłości waszej relacji. Nie byliście przyjaciółmi. Byliście czymś więcej.❞ ...czyli zbiór oneshotów z uniwersum Marvela. Zamówienia zamknięt...