Rozdział 7

12 6 1
                                    


Stanęłam w drzwiach swojej chaty. Wciąż czułam w sobie ten niepokój. Gałąź, która mnie uratowała została złamana przez nikogo innego jak mojego wspaniałego nauczyciela - Tenebrisa. Od pierwszej chwili dał do zrozumienia, że się nie dogadamy ale ostatnio jest jeszcze gorzej. Czepia się dosłownie o wszystko, o najmniejsze szczegóły i drobnostki. To irytujące, szczególnie kiedy wisi mi nad uchem i rzuca co rusz to bardziej idiotyczne komentarze.

Beznamiętnie rzuciłam skórzaną torbę na łóżko. Miałam w niej wszystko czego potrzebowałam żeby czarować, tworzyć maści i eliksiry. Właśnie to najbardziej lubiłam, grzebać w przepisach, zbierać zioła i eksperymentować. Obróciłam się na plecy patrząc w sufit. Odkąd tylko dowiedziałam się kim jest uzdrowiciel, postanowiłam sama się na niego szkolić. Co prawda druidztwo jest interesujące ale nie rozwija do takiego stopnia alchemii dlatego tuż po tym jak zostanę tak owym postaram się podszkolić w magii poświęconej lecznictwie.

Do moich uszu dotarły ciche kroki. Ktoś zapukał trzykrotnie, podniosłam się i stanęłam przed wejściem. Zawahałam się. Otworzyć, co jeżeli to on... Szybko pozbyłam się tej myśli i bez większego zastanowienia pociągnęłam za klamkę.

W progu zastałam ciocię Hallen.

Jest cudowna, mądra, odważna i w dodatku jako jedyna traktuję mnie jak równą sobie.

- Słonko, jak dobrze, że nie śpisz. - powiedziała uradowana.

- Wchodź, śmiało. - odsunęłam się i kiedy już weszła, usiadłam na miękki fotel stojący w rogu. - Ty też siadaj, mogłabym wiedzieć co cię sprowadza o tej porze?

Co prawda nie miałam w planach iść spać ale zdziwiło mnie to, że zawitała do mnie tak późno. Coś jest nie tak, wyczuwałam to w powietrzu.

- Cóż, miałyśmy jeszcze trochę z tym zaczekać ale niestety jak widać goni nas czas. - nagle posmutniała. - Wczorajszego wieczoru Castia dostała list z dalekiego wschodu. Nie otwierała go, aż do teraz.

Nigdy jeszcze nie widziałam jej z taką ponurą miną.

- O co chodzi? - zapytałam lekko przestraszona.

- Jedna z uczennic wyroczni miała wizje, związaną z tobą... To się zaczyna, oni cię szukają. Niedługo coś zacznie się w tobie zmieniać.

- Zmieniać? Co masz przez to na myśli?

- Nie będziesz już tą samą drobną kruszyną. Miłą i uroczą... Jesteś potomkiem piekła, nie możesz być, no wiesz. - urwała. - Już niedługo twoje ciało i umysł będzie przystosowywało się. Aż do twoich szesnastych urodzin, tak jak w przepowiedni, jeżeli nie uda mi się... - Jej oczy zrobiły się szkliste, a głos drżał - Jeżeli zawiodę... - Teraz łzy spływały jej po policzkach. - To wrócisz tam gdzie się urodziłaś. Na swoje ojczyste ziemie.

Nie miałam pojęcia co powiedzieć.

- Ciociu, nie martw się. Poradzimy sobie, obiecuję.

- Promyczku...

Naglę, kąciki jej ust powędrowały ku górze.

- Bym zapomniała! - wyjęła zza pazuchy niewielką piersiówkę. - To na odepchnięcie smutków.

Wzięła porządny łyk Brendy i podała mi alkohol. Pokiwałam głową i zachichotałam. Hallen nigdy nikomu nic nie żałowała, a w szczególności czegoś mocniejszego.

Poczułam jak napitek rozgrzewa mi gardło, od razu lepiej się poczułam.

- No, to teraz można rozmawiać. - głośno się zaśmiała. - Dobra, przejdziemy do rzeczy. Z samego rana wyruszamy na wyprawę do pewnej uzdrowicielki. Jest trovhę specyficzna i nie ufaj jej zbyt pochopnie. - Pokazała ręką na torbę. - Spakuj tylko najpotrzebniejsze rzeczy, jasne?

Wyłupiłam oczy. WYPRAWA!

- O matko, mówisz poważnie?! KOCHAM CIĘ CIOCIU!

Rzuciłam jej się w ramiona. Nareszcie, nadszedł ten dzień. Zobaczę wielki świat...

- Musisz podejść do sytuacji poważnie. To niebezpieczna podróż i wyruszamy w celu zdjęcia klątwy. Nie zapominaj o tym.

- Wiem, nie martw się.

- No dobrze, będę się zbierać sama muszę naostrzyć wszystkie moje dzieci.

Uśmiechnęła się do mnie na pożegnanie.

- Do jutra!

Wyszła przez drzwi i już się nie oglądała. Ja za to czułam nieopisane szczęście. Rzuciłam się do pakowania niemal natychmiast. Kiedy sięgnęłam po woreczek z ziołami, które dzisiaj zebrałam poczułam w sercu dziwne uczucie. Uśmiech zniknął mi z twarzy wyczuwałam czyjąś obecność, czułam czyjś wzrok...

Zerknij pod łóżko Mailish.

Usłyszałam głos w mojej głowie.

Zawahałam się. To znowu on, jednak moja ciekawość jest niezwyciężona. Musiałam zobaczyć co tam jest.

Powoli stawiałam kolejne kroki. Podłoga skrzypiała, a powietrze stało się dziwnie ciężkie. Nastało napięcie, jakieś dziwne oczekiwanie. Tylko na co? Stanęłam naprzeciw łoża i powoli pochyliłam się, sprawdzając co jest pod nim. Zmarszczyłam brwi, krew powoli spłynęła mi do mózgu - faktycznie coś tam było. Wyciągnęłam rękę i machałam nią po omacku w poszukiwaniu dziwnego przedmiotu. Kiedy już na niego natrafiłam okazało się, że to zakurzone pudełeczko.

Usiadłam na miękkim materacu stawiając na swoich kolanach niezgrabny kuferek, był ciemnoszarej barwy i pokrywały go liczne zdobienia. Srebrna dziurka od klucza była...

Pusta?

Jak mam do cholery to teraz otworzyć?

Z nadzieją wgramoliłam się z powrotem na podłogę. Nie znalazłam niczego poza kilkoma pająkami, pajęczynami i grubą warstwą brudu. Podniosłam się na nogi, spojrzałam na skórę pod którą spałam i wtedy ku mojemu zaskoczeniu moim ozom ukazał się malutki srebrzysty kluczyk. Rozejrzałam się dookoła. Nie zauważyłam niczego podejrzanego, wszystko co mnie otaczało zachowało pierwotnych stan z wyjątkiem tego właśnie cudeńka.

Ponownie zajęłam wygodne miejsce. Obróciłam skrzynkę wielkości kartonu z butami w dłoniach. Dokładnie ją obejrzałam, widniały tam żłobienia dziwnych istot.

W oczy rzucił mi się wilk z ogonem w postaci węża.

Postawiłam przedmiot przed sobą i powoli wsunęłam kluczyk, przekręciłam i otworzyłam.

Trzy przedmioty ukazały się moim oczom. Notatnik, stary poszarpany zrobiony z elastycznej skóry i owinięty grubym paskiem. Talizman, jakiś przedziwny kamień o fioletowo - zielonej barwie, nieco podobny do ametystu. Zawieszony na cienkim sznurku, metalowy wisior w kształcie lisa z sześcioma ogonami.

Bez wahania otworzyłam notatnik. Na pierwszej stronie znalazła się dedykacja.

Cała moja wiedza zostaje zamknięta tutaj,

Dla ciebie.

Zawsze,

I na zawsze.

B~\




Hej!

Mam nadzieję, że ci się spodobało i dotrwałeś do końca. Informacja o kolejnych częściach znajduje się zawsze na mojej tablicy. Zachęcam do obserwowania i oddania głosów! Buziaki! <3

Między Niebem a Piekłem I Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz