ੈ✩‧₊˚Rozdział 3 ੈ✩‧₊˚

26 4 0
                                    

Wychodziłam właśnie z domu do szkoły. Był dziś upalny poranek. Szłam do uniwersytetu na ranne zajęcia, przez gorąc jaki panował dzisiejszego dnia nie mogłam funkcjonować.

Gdy już dotarłam na miejsce ujrzałam dwójkę moich przyjaciół. Roześmiana Carmen wraz z szalonym, towarzyskim Finem Brownem.

- O proszę, proszę co za młoda gazela kopytkuje na zajęcia? - zapytał rozbawiony Finn.

- Weź masakra, tak mi się nie chce mam totalnie dość. - powiedziałam zrezygnowana.

- Luz ten dzień szybko minie. Później możemy też w sumie wyskoczyć na miasto. Co wy na to? - zapytała Carmen.

- Szczerze dziś nie mam ochoty, ewentualnie wyskoczę se po szkole do kawiarni i do domu. - stwierdziłam.

- No spoko, to najwyżej sami pójdziemy co nie Carm? - zapytał.

Dziewczyna przytaknęła i powędrowaliśmy do środka murów Holy Family University. Pożegnałam się z nimi na parterze, ponieważ mieli tam zajęcia, a ja sama pobiegłam na pierwsze piętro. Kiedy rozbrzmiał dzwonek wkroczyłam do sali z znudzeniem. Dzień na uczelni minął mi faktycznie szybko i przez te dziewięć godzin nic się tak naprawdę konkretnego nie działo.

Po skończonych zajęciach pożegnałam się z moimi przyjaciółmi przed budynkiem, a ja sama wyruszyłam w stronę kawiarni, która była mi bardzo znana w zasadzie byłam tam stałym klientem. Często tam przychodziłam w wolnych chwilach, aby się wyciszyć i odpocząć od tego całego tłoku.

Gdy już dotarłam na miejsce docelowe pociągnęłam za klamkę, a razem z nią wydobył się dźwięk dzwoneczków. Obsługa jak zawsze powitała mnie z uśmiechem, podeszłam do blatu, a za nim ujrzałam Sarah. Dziewczyna pracuje już tu od dłuższego czasu. Przeprowadziła się z Baltimore do Philadelphii. Niestety nie znam powodu dlaczego tak postąpiła, bo nigdy nie chciała o tym rozmawiać.

- Cześć Lara co tam u ciebie słychać? Na co dziś masz ochotę tym razem? - zapytała uśmiechnięta Sarah.

- Hejka w zasadzie to nic szczególnego. Właśnie przyszłam prosto z uczelni, dziś jest straszny upał, więc mogłabyś przynieść mi jakąś lemoniadę i jakiś sernik na zimno? - zapytałam.

- Jasne nie ma problemu, wyszło za to 6$. - skwitowała.

Kiedy już zapłaciłam za swoje zamówienie i jeszcze chwilę porozmawiałam z Sarah postanowiłam że już pójdę usiąść. Gdy już siedziałam wygodnie przy jednym z stolików zabrałam się za czytanie Credence. Po około jakiś dziesięciu minutach zabrałam się za jedzenie sernika, który wyglądał i smakował tak samo dobrze. Czas płynął tu wolno, a ja rozkoszowałam się swoim zamówieniem i dalej czytałam z zaciekawieniem lekturę.

Dziś się strasznie zasiedziałam, bo za oknem powoli zaczęło już się ściemniać. Zaczęłam się powoli zbierać, a następnie wyszłam z pomieszczenia. Powietrze było rześkie, a wiatr przyjemnie i lekko owiewał moją skórę.

Szłam powolnym krokiem przez ciemną uliczkę, a w oddali można było usłyszeć szczekanie psów. Wiem, że jest to nie mądre, aby iść samej kiedy jest ciemno jeszcze taką drogą, ale nie chciało mi się iść na około więc postawiłam na taką trasę.

Byłam już coraz bliżej mieszkania. Pozostało mi tylko skręcić w lewo, a przez resztę drogi iść cały czas prosto. Powoli zbliżałam się już do zakrętu nagle za rogiem wyłonił się wysoki mężczyzna. Byłam krótko mówiąc obsrana, ale intuicja podpowiadała mi abym wyjebała gościowi, a więc tak też uczyniłam. Chyba trafiłam w jego nos, bo zaczął wyklinać i zwijać się z bólu.

Gdy miałam już wystartować w długą w tym samym czasie mężczyzna postawił krok w moją stronę, tym samym ustawiając się pod lampą, a ja dzięki oświetleniu, które na niego padało mogłam na spokojnie dostrzec jego twarz.

- Japierdole to znowu ty? - zapytałam wkurwiona.

- Wow sherlocku długo ci zajęło rozwiązanie tej zagadki, ale lepiej późno niż wcale. - odpowiedział Rowen trzymając się za nos.

- Wystraszyłeś mnie do chuja pana, a teraz jak wiemy kto jest sprawcą tego całego zdarzenia to możesz już zejść z mojej drogi - powiedziałam pewna siebie.

- Ja niby jestem tym sprawcą? To ty się naoglądałaś pewnie tych swoich horrorów czy tam kryminałów i teraz napierdalasz niewinnych ludzi. - odrzekł zirytowany.

- Dobra skończ ten swój wywód i zejdź mi z drogi, to ty mi wszedłeś w paradę. - rzekłam rozdrażniona - Ty krew ci leci. - powiedziałam po chwili zaskoczona.

- O kurwa serio? Nie wiedziałem, nie ciężko się chyba domyślić, że będzie lecieć po zajebaniu z pięści w nos. - odparł zażenowany.

Po całej tej kłótni walczyłam z nim o to, aby dać mu chusteczkę. Rowen stwierdził, że już nic ode mnie nie chce i żebym najlepiej poszła, a więc tak zrobiłam. Cierp ciało co chciało, nie będę go przecież błagać na kolanach żeby wziął ode mnie ten głupi papierek.

Reszta drogi upłynęła mi bardzo szybko i byłam szalenie usatysfakcjonowana tym, że mogłam się przyczynić do naprawy czyjegoś nosa. Po dotarciu do domu nie zastałam mojej siostry, a więc napisałam do niej wiadomość.

Lara: Gdzie jesteś i o której planujesz wrócić?

Po wysłanej wiadomości rzuciłam telefon na łóżko, a ja sama poszłam się wykąpać. Przy zdejmowaniu ciuchów zauważyłam siniaka oraz krew na mojej pięści. Na ten widok się uśmiechnęłam. Może faktycznie to uderzenie nie było takie lekkie jak sądziłam.

Należało się gnojowi za przelecenie mojej siostry

Kiedy się już umyłam poszłam po telefon, a na jego wyświetlaczu widniała wiadomość zwrotna od dziewczyny.

Nicole: Jestem jeszcze w pracy, bo się przedłużyła. Wrócę za jakieś dwie godziny, więc nie musisz na mnie czekać.

Lara: Dobra spoko.

Było już przed dwudziestą drugą dlatego też postanowiłam jeszcze dziś dokończyć parę prezentacji i projektów na uczelnię przy tym jedząc sobie kolację.

Wybiła pierwsza trzydzieści w nocy byłam już blisko końca, a miałam jeszcze tydzień na oddanie tych oto prac dlatego też postanowiłam nie zarywać dzisiejszej nocy na te projekty.

Zeszłam na dół wynieść talerz oraz kubek do zmywarki i przy okazji rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nicole już dawno powinna być w domu, a w jej pokoju nie dostrzegłam żadnego światła. Dla świętego spokoju poszłam sprawdzić czy faktycznie znajduje się tam gdzie powinna.

Zajrzałam przez drzwi, ale nikogo nie zastałam, a to dziwne bo ona już o tej porze dawno powinna być w mieszkaniu, a ostatniej wiadomości ode mnie nawet nie wyświetliła. Nicole nigdy tak nie robiła, to nie było w jej stylu.

Przerażona pobiegłam sprawdzić inne pomieszczenia, ale w żadnym z nich jej nie było. Coś musiało się stać tylko co? I wtedy dotarło do mnie, że Nicole zaginęła.

Find my lost soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz