Tydzień minął od naszego ostatniego spotkania. Nie mogłam spać, nic nie przechodziło przez moje gardło, czułam jakbym nie istniała jakby część mojej duszy została mi odebrana. Przyjaciele zaczęli się o mnie martwić razem z Nicole, średnio utrzymywałam z nimi kontakt wolałam pozostać w mieszkaniu odosobniona od ludzi.
- Przysięgam temu skurwielowi to nogi z dupy powyrywam. Spójrz do jakiego cię stanu doprowadził Laro. - mówiła zdenerwowana Nicole.
Kiedy wróciłam tamtego dnia do domu, zjawiłam się wtedy z płaczem i od razu opowiedziałam wszystko siostrze. Tamtej nocy nie spałyśmy obie. Te urodziny były naprawdę doskonałe i idealne do pewnego momentu. Na słowa Nicole jedynie wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam udając, że nic mi nie jest.
W głębi duszy czekałam na jego powrót, odliczałam dni od jego wyjazdu. Chciałam wiedzieć dlaczego mi to zrobił, dlaczego musiał tak nagle wyjechać? Proponowano mi różne imprezy na poprawę humoru, wyjścia na obiad do różnych lokali. Zgodziłam się może dwa razy, ale później już tylko odmawiałam, bo nie bawiłam się dobrze, całe te wyjścia to był jeden pierdolony teatrzyk.
Zbliżał się już wieczór, a ja znów postanowiłam udać się na wieczorny spacer z słuchawkami w uszach. Ostatnio częściej niż zwykle na nie chodziłam. Wyszłam z domu tym samym przemierzając już ciemne ulice Philadelphii z założonymi słuchawkami w których leciało Sure Thing od Miguel. Sklepy powoli już się zamykały, ale za to puby oraz inne kluby były oblegane przez większość młodzieży. Na oko można było zauważyć, że nie są pełnoletni, ale dzięki znajomością lub podrobionemu dowodowi łatwo było wejść, wiem to z swojego doświadczenia.
Czasem tęsknię za tymi beztroskimi czasami z moim małym gronem przyjaciół. Powoli już kierowałam się z powrotem do mieszkania, bo spacer trwał ponad godzinę czasu, ale poszłam na około, aby nie iść tą samą drogą. Przemierzałam opustoszałe drogi, aż nagle poczułam na swoim karku czyiś oddech po czym jakaś ciężka dłoń leżała na moim barku. Obróciłam sie na ten nieznany mi dotyk od razu, stał przede mną wysoki facet, był młody miał może dwadzieścia lat. Jego źrenice były powiększone i obłąkane, był na pewno naćpany.
Natychmiast uderzyłam go wkroczę na co chłopak się zgiął w pół, a ja zaczęłam biec ile sił w nogach. Zaczęło brakować mi tchu i kiedy się obróciłam zauważyłam, że chłopak nie daje za wygraną i jego sylwetka coraz bliżej się do mnie zbliżała. Zaczęłam znów biec, ale nagle poczułam uścisk na szyi. Nieznajomy mężczyzna obrócił mnie do siebie przodem, a następnie wysyczal wprost do mojej twarzy.
- No i co tak uciekasz co? Nic ci nie chciałem zrobić - mówi jakby sam nie wierzył w swoje słowa.
- Puść mnie! - wykrzyczałam stanowczo.
- To musisz obiecać, że nikomu nie powiesz, że mnie widziałaś. - wybełkotał.
- Nikomu nie powiem, ale puść już mnie proszę! - wykrzyczałam bezsilnie po czym pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Nie wierzę ci - powiedział to z groźbą w głosie i przybliżył swoją twarz do mojej.
Złapał mnie za włosy, a następnie zaczął ciągnąć w nieznanym mi kierunku. Cała zaczęłam się trząść, próbowałam się wyrwać, ale bez skutku. Głowa strasznie mnie bolała przez ciągnące mnie włosy. Zaprowadził mnie do jakiegoś zaułka, a następnie powiedział już opanowanym głosem
- Czemu mi to robisz Mia? Po tym wszystkim co razem przeżyliśmy? Wiesz, że tak naprawdę nie jestem taki. To ty mnie takiego stworzyłaś! Daj mi ostatnią szansę błagam - odrzekł skołowany.
- Ale ty mnie z kimś pomyliłeś, ja nie jestem Mia - powiedziałam niepewnie, bojąc się jak może na to zareagować.
- Znów chcesz mi się wymknąć! Ale tym razem ci na to nie pozwolę, znowu mnie nie oszukasz - wysyczał znów wściekły - Wszystko ci wynagrodzę obiecuję, a teraz w ramach przeprosin mam coś dla ciebie - uśmiechnął sie cwanie.
CZYTASZ
Find my lost soul
RomanceDziewczyna z doszczętnie zniszczoną duszą i trudną przeszłością, która nie opuszcza jej na krok. Zniszczony i zagubiony chłopak, który szuka utraconej równowagi poprzez przyjemność seksualną. Może, gdyby mówili sobie słowa, które od dawna trzymali...