Minął okrągły tydzień od kiedy wypisano mnie z szpitala. Dni bez chłopaka dłużyły mi się niemiłosiernie długo, było to już do niewytrzymania, strasznie za nim tęskniłam. Wczoraj powiedziano mi, że Rowen wróci wcześniej. Na te słowa byłam wniebowzięta, dotrzymał danej mi obietnicy. Mimo to martwiłam się o niego, nie wiedziałam kompletnie co u niego słychać, chociaż przynajmniej wiedziałam, że żyje.
Powoli zbliżał się wieczór, wybiła godzina dziewiętnasta. Nie miałam już dziś na nic ochoty więc stwierdziłam, że pójdę się umyć i kiedy wyciągałam z szuflady piżamę nagle coś uderzyło w moje okno. Chwilę się w nie wpatrywałam, ale to zignorowałam i gdy miałam już wychodzić z pokoju znów dźwięk się powtórzył. Westchnęłam i otworzyłam okno, aby zobaczyć co się dzieje. Rozejrzałam się po najbliższych drzewach, ale nie dopatrzyłam się żadnego gryzonia, po czym mój wzrok padł na podjazd, na którym znajdował się Rowen.
Przetarłam oczy i zamrugałam dwa razy, bo myślałam, że to tylko moja wyobraźnia, ale kiedy znów go zobaczyłam uśmiechającego się do mnie szczerze myślałam, że zemdleje. On naprawdę wrócił! Byłam na niego tak wściekła, ale zarazem tak podekscytowana i szczęśliwa, że nie mogłam ustać w jednym miejscu. Zbiegłam najszybciej jak tylko potrafiłam po schodach, aż z wrażenia potknęłam się i sturlałam na sam dół.
Zignorowałam ból, który przeszywał całe moje ciało i pobiegłam do drzwi wyjściowych. Widząc go wpatrującego się we mnie, moje nogi dostały jakiegoś motorka w dupie nawet na wf nigdy tak szybko nie biegałam. Rzuciłam się chaotycznie w jego ramiona co spowodowało nasz upadek.
- O kurwa nic ci nie jest? - zapytałam przerażona chłopaka.
- Nie jest spoko - parsknął trzymając się za swoją głowę.
Kiedy wstaliśmy wpiłam się w jego usta z tęsknotą. Smakowały nadal tak samo, a jego zapach w ogóle się nie zmienił. Pocałunek był energiczny i namiętny było w nim wiele pragnienia. Jego duże dłonie sunęły po moich biodrach z pełną gracją. Nie spieszyliśmy się z nim chcieliśmy aby ten moment trwał najdłużej jak się tylko da, ale gdy zabrakło mi już tchu oderwałam się od niego i zaczęłam przyciskać mój wskazujący palec do jego klatki piersiowej.
- W ogóle co ty se kurwa myślałeś, zostawiając mnie? Nawet nie powiedziałeś mi jaki był tego powód! Jesteś jebanym skurwielem ty chuju jebany. Wstydziłbyś się! - zaczęłam wyrzucać mnóstwo obelg w jego stronę z irytacją.
- Dobra zjebałem wiem, ale miałem swój powód. - powiedział z rękoma uniesionymi ku górze - Opowiem ci wszystko, ale najpierw wsiądź do auta. - dodał po chwili.
Zgodziłam się i razem z nim wsiadłam do jego maserati. Jeżeli chciał mnie zabić lub wywieźć to dla mnie nie ma problemu, liczy się tylko to, że mogę znów z nim spędzić chociaż te pare minut. Jechaliśmy w ciszy, najwidoczniej Rowen nie wiedział od czego zacząć. Chlopak się cały spiął. Przegryzał nerwowo wargę, przy czym zaciskał szczękę i swoje ręce na kierownicy.
- No to, opowiesz mi w końcu co cię skłoniło do tak nagłego wyjazdu? I tak w ogóle to gdzie Denver? - zapytałam przerywając tą niezręczną ciszę, może i powinnam dać mu czas, ale moja cierpliwość powoli się już kończyła.
- No bo widzisz. Musiałem zabić następcę szefa mafii, aby ich osłabić - powiedział beznamiętnie wzdychając.
- I to tyle? Po to była ta cała szopka? - zapytałam niedowierzając.
- Mhm, no nie do końca - zacisnął usta w cienką linię - Ale nie zawracaj sobie tym głowy wszystko jest pod kontrolą lepiej powiedz co robiłaś przez ten cały czas kiedy mnie nie było - uśmiechnął się ciepło.
CZYTASZ
Find my lost soul
RomanceDziewczyna z doszczętnie zniszczoną duszą i trudną przeszłością, która nie opuszcza jej na krok. Zniszczony i zagubiony chłopak, który szuka utraconej równowagi poprzez przyjemność seksualną. Może, gdyby mówili sobie słowa, które od dawna trzymali...