Rozdział VII

76 7 4
                                    

Angel aż zaniemówił i przez pierwsze kilka sekund wpatrywał się w to coś co znajdowało się przed nim i czego nie potrafił zdefiniować.
-Al... - niepewnie dotknął jego ramienia.
-NIE DOTYKAJ MNIE !!! - warknął Alastor a może to był ten duch, trudno było stwierdzić.
-Potrzebujesz... - Angel przełknął ślinę - pomocy...?
-Bezużyteczny... nie zasługujesz na niczyją pomoc... - wyszeptał duch. Angel wybiegł z pokoju Alastora i ruszył przed siebie do sypialni Charlie.
-Charlie! Charlie! - wołał i stukał głośno w drzwi.
-Angel...? Co się dzieje? - spytała zaspana dziewczyna pocierając oko. Ale zamiast odpowiedzi została zaciągnięta do owego pokoju. Po zobaczeniu tego tragicznego widoku od razu odechciało jej się spać.
-Co ja mam zrobić?! - krzyknął Angel.
-Yy... m-może... z nim porozmawiać...? - Charlie ukucnęła po drugiej stronie łóżka na przeciwko twarzy Alastora. - Hej co się dzieje? - spytała.
-Bezużyteczny... - wyszeptał duch.
-Ej, nie mów tak o moim przyjacielu! - krzyknęła Charlie w kierunku cienia.
-On nie ma przyjaciół. Jest sam jak palec... bo sobie na to zasłużył... nikomu na Tobie nie zależy... słyszysz?! Jesteś bezwartościowy! - Wrzasnął cień a z twarzy radiowego demona spłynęło kilka łez mimo, że nadal się uśmiechnał.
-Może go stąd wynieść, skoro rozmowa nie działa to może zmiana otoczenia?
-Charlie, nie możemy go dotknąć, bo wtedy jest jeszcze gorzej. - Stwierdził ze smutkiem Angel. - Już próbowałem.
-Angel zrób coś! - krzyknęła dziewczyna ze łzami w oczach.
-Ja? No dobra... spróbujmy połączyć jedno i drugie.
Angel usiadł na rogu łóżka i złapał go za rękę. Czuł jak cały się trzęsie i mimo, że Alastor próbował wyrwać się z jego uścisku, on ścisnął go jeszcze mocniej.
-Posłuchaj, ja też czasem źle się czuję. Tak samo jak Ty teraz. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Czuję się jak śmieć! Mam wrażenie, że nikomu na mnie nie zależy! - z twarzy radiowego demona spłynęła łza, a cień jakby się zmiejszył. Światło również zrobiło się jakby mniej uciążliwe. Charlie przetarła mu łzę z oka i położyła dłoń na jego głowie. - Ale wtedy sobie przypominam, że przecież są osoby, którym na mnie zależy. Do których mogę wrócić, gdy mam jakiś problem. - tu spojrzał na Charlie i wymienił z nią porozumiewawczy uśmiech. - I chcę Ci uświadomić, że nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś sam, to nie jesteś. - wtedy poczuł, że on także ściska mocniej jego dłoń. Spojrzał w bok i spostrzegł, że cały wielki cień zniknął. Zostali tylko oni.
-Udało się. - wyszeptała Charlie ze łzami w oczach.

***

O poranku Angel Dust sporzegł, że jego współlokator jeszcze śpi, postanowił, więc go nie budzić i udał się do wyjścia. Nagle poczuł na ramieniu czyiś dotyk.
-Możesz nie mówić nikomu co tutaj zaszło? - spytał. Angel odwrócił się w jego kierunku.
-Pewnie. Nikomu nie pisnę ani słówka. A z Tobą... jest już lepiej?
-Tak. Dziękuję. Naprawdę.
Angel się zaśmiał.
-Nigdy nie sądziłem, że usłyszę takie słowa od Ciebie.
Alastor spojrzał na niego spode łba cały zaczerwieniony.
-Oj no już się nie wściekaj, każdy ma chwilę słabości. - to rzekłszy objął go ramieniem, a potem przytulił. Myślał, że tamten się wyrwie, ale o dziwo on również go uściskał. Wtulił się w niego, tak mocno, że Angel aż się zdziwił. Położył mu jedną rękę na głowie, dwie oplótł wokół jego pleców, a czwarta nadal spoczywała na jego ramieniu.
-Em... Al...? Na pewno wszystko okej?
-Ja też jestem na łańcuchu... - wyznał nagle.
-Ty... też...? - zdziwił się Angel. - No to siedzimy w tym razem. Jakby to Husk stwierdził, oboje jesteśmy przegrywami.
-Co? - spytał odsuwając się od niego, by spojrzeć na twarz swojego rozmówcy, na której malował się teraz psotny uśmiech.
-You're a looser, baby. - Angel mrugnął do niego jednym okiem, na co uśmiech na twarzy Alastora zmienił się z tego wymuszonego, na ten szczery, prawdziwy.
-Trzymaj się. - rzekł Angel na pożegnanie i opuścił pokój.

***

Alastor kroczył dumnie po schodach w kierunku salonu, w którym znajdowali się obecnie Charlie, Vaggie, Angel Dust, Husk, Nifty oraz Lucyfer. Nowy, elegancki, dostojny i pełen nowych sił oraz humoru ruszył na dół. W dłoni dzierżył dumnie swoją laskę zakończoną mikrofonem, wzrok miał skierowany przed siebie, a na twarzy szeroki jak zawsze uśmiech. Stawiał odważnie kroki pełne wdzięku oraz finezji. Gdy wkroczył do salonu, wszyscy tam zgromadzeni aż otworzyli buzie z zachwytu na jego widok, nie mogąc uwierzyć, że to ta sama osoba, która jeszcze wczoraj zdychała bez sił na kanapie.
-Dzień dobry, moi kochani. - przywitał się elegancko. - Charlie, jakie plany mamy na dziś? - spytał. Zanim jednak dziewczyna zdążyła udzielić mu odpowiedzi, na Alastora rzuciła się Nifty. Szczęśliwa, że znów widzi przyjaciela w bardzo dobrym stanie. Uszczęśliwiony mały demonek przylgnął mu do nogi, nie chcąc puścić jej za nic w świecie. Alastor schylił się, więc by wziąć ją na ręce, na co ta zadowolona oplotła mu ręce wokół szyi i obdarzyła go mocnym uściskiem. On również ją objął.
-Tak się cieszę, że nic Ci nie jest! - zawołała.
-Dobrze, już dobrze, Nifty, ja też się za Tobą stęskniłem, a teraz wystarczy już tych czułości.
-Jeszcze chwilę! - zawołała Nifty. Alastor czekał więc cierpliwie, a nawet pogłaskał ją dodatkowo po włosach, aż w końcu po dłuższej chwili zeskoczyła na ziemię, ale wciąż stała blisko Alastora. Ta scenka wzruszyła Charlie.
-Szkoda, że Cię bardziej nie poturbowało. Mielibyśmy spokój. - zaśmiał się Husk, na co Angel pchnął go łokciem.
-Mój bohater jest niezniszczalny. - zaśmiała się Nifty.

"Dzień Eksterminacji" (Hazbin Hotel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz