Rozdział XVI

64 7 1
                                    

Alastor próbował się podnieść z ziemi, podtrzymując się swojej laski z mikrofonem na czubku.
-Przyszedł czas, Alastorze. - Sera zwróciła się do radiowego demona - A więc gdzie jest to co mi się należy?
-Już Ci powiedziałem. To jest własność Charlie a nie Twoja.
-W takim razie pożałujesz tego, zarówno Ty, jak i oni!
-Ale oni nic nie zrobili. Rządzisz w Niebie, więc musisz rządzić sprawiedliwie.
-On ma rację, Sera. - przyznała Lute mrużąc gniewnie oczy.
-Ty... żyjesz... ale j-jak?
-Już dosyć kłamstw Sera. - rzekła Emilie. Sera nie zdążyła odpowiedzieć, bo Alastor kontynuował:
-Skoro nie wywiązałem się z naszej umowy, to ja muszę ponieść karę. A że masz we władaniu moją duszę... możesz zrobić ze mną co tylko zechcesz.
-Unicestwię Cię w najbardziej brutalny z możliwych sposobów.
-A więc do dzieła.
-Nie! - krzyknęła księżniczka Piekła.
-Charlie, uciekaj stąd!
-Ostatnia szansa. Jeszcze możesz odebrać jej koronę. - rzekła wyniośle Sera.
-Korona? A więc o to chodziło...
-Nie! Nie odbiorę jej korony! - krzyknął Alastor.
-Milcz, głupcze! - warknęła Sera i skierowała swoją dłoń w stronę Alastora, rażąc go przy tym boleśnie prądem. Radiowy demon upadł na ziemię, a z jego ciała zaczął lecieć dym. Charlie natychmiast do niego podbiegła i zaczęła potrząsać nim za ramiona.
-Alastor! Alastor! Proszę Cię, obudź się! - krzyczała. Demon powoli uniósł powieki do góry.
-Charlie... ja... początkowo Ci pomagałem, bo chciałem zdobyć Twoją koronę... - zakaszlał - byłem zły, bo chciałem Cię wykorzystać... przepraszam... przepraszam... - z jego oczu popłynęły łzy - Ale Ty mnie nauczyłaś na czym polega przyjaźń... obserwując Wasze relacje... naprawdę się do Was przywiązałem... zacząłem walczyć dla hotelu, dla nas, dla Ciebie... nie chciałem Cię oszukiwać, więc zawarłem z Tobą umowę... miała służyć temu żebyś oddała mi koronę... ale zdałem sobie sprawę, że nie mogę Cię okraść... Ty na to nie zasługujesz... nie mogę Cię wykorzystać... a właśnie... zrywam naszą umowę - demon mówił coraz ciężej - Jest mi bardzo przykro, moja droga - położył rękę na jej twarzy, którą teraz moczyły łzy księżniczki - jesteś dla mnie jak córka, żałuję, że nie było mi dane mieć tak cudownego dziecka jak Ty...
-Kurwa! Alastor! Ty idioto! Ty jebany idioto! - krzyczała płacząc - Wystarczyło poprosić! Oddałabym Ci ją - to powiedziawszy złapała go dwiema rękami za dłoń i uniosła ku górze. Okłamałeś mnie zamiast powiedzieć prawdę - zapłakała.
-Dobrze, wiem, że byś mi ją oddała. Dlatego nic Ci nie powiedziałem. Dla Twojego bezpieczeństwa. Nie wiem co Sera by z nią zrobiła, nie mogłem Cię narazić na kolejne straty... Ta korona to Twoja własność a ja na nią nie zasługuję po tym jak Cię oszukałem. Czas wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
-Nie! - wrzasnęła Charlie. - Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Sera, jeśli oddam Ci koronę to obiecujesz zostawić Alastora w spokoju? Zerwiesz tą porąbaną umowę i nie będzie musiał się uśmichać wbrew swojej woli?
-Oczywiście. W przeciwnym wypadku czeka go śmierć. Ale kiedy zawieraliśmy umowę wspominał, że on bardzo lubi się uśmiechać.
-Czasem Twoja mocna strona może stać się Twoim własnym przekleństwem. - Al zaśmiał się nerwowo.
-Oddam Ci koronę. Zgadzasz się Sera?
-Owszem. - kobieta zmrużyła oczy.
-Charlie nie rób tego. - demon resztką sił pociągnął ją za róg ubrania.
-Proszę - Dziewczyna wręczyła koronę Serze, ale wtedy ona wystrzeliła śmiercionośny promień w jej kierunku. Alastor poniósł się z miejsca i wskoczył między promień a dziewczynę. Spojrzał na nią po raz ostatni, ich zalane łzami oczy spotkały się w tamtej chwili. Alastor zdążył tylko przekazać Charlie swoją laskę z mikrofonem. Dziewczyna zacisnęła na niej mocno dłonie. Wszystko działo się tak szybko. Nie miała pojęcia, że w tamtej chwili widzi go po raz ostatni. Promień trafił Alastora w plecy a ten po prostu zmienił się w ciemną parę, dym, kurz. Nie wiadomo co to było. Czarna chmura uleciała ku górze, by następnie rozpłynąć się w powietrzu. Po Alastorze został tylko mikrofon.
Po twarzy Charlie w niekontrolowany sposób zaczęły lać się łzy. Dziewczyna wpadła w ogromną rozpacz.
-Nie! Kurwa nie! Nie on! - uklęknęła ściskając laskę w dłoniach. - NIE !!!
W tamtym momencie wszyscy się rozkleili: Vaggie, Nifty, Angel Dust, Lucyfer, Husk, Emily a nawet Lute i Adam. Ojciec podszedł do córki a następnie położył jej dłoń na ramieniu.
-Bardzo mi przykro, córeczko.
-Tato, ja właśnie straciłam przyjaciela. Żadne słowa tu nie pomogą!
-Wiem. - odparł a następnie mocno ją przytulił. Charlie objęła ojca, wciąż mocno ściskając własność radiowego demona. - Wszyscy będziemy za nim tęsknić.
-Nawet Ty? - spytała patrząc Lucyferowi prosto w oczy.

"Dzień Eksterminacji" (Hazbin Hotel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz