Szli ulicą w kompletnej ciszy. Alastor nadal niósł Charlie na rękach, a ona wbrew pozorom przytulała się do niego, trzymając go rękami za szyję. Po tym co przeszła była przerażona.
-Musisz wiedzieć, że mój świat nieco różni się od Twojego. Tam nie ma tęczy i wszyscy nie są ze sobą zaprzyjaźnieni.
-Wiem, nie powinnam była z nim rozmawiać. - odparła krzyżując ręce i unikając kontaktu wzrokowego. - Któreś z nas mogło za to przypłacić życiem.
Gdy dotarli pod drzwi hotelu, Alastor pomógł Charlie stanąć na własnych nogach i otworzył dla niej drzwi, by mogła wejść do środka.***
Późnym wieczorem Alastor oglądał swoje plecy w lustrze patrząc na bliznę, która zajmowała prawie połowę powierzchni jego pleców.
-No to co, kolejna blizna do kolekcji. - zaśmiał się nerwowo. Nagle do jego uszu doszedł dźwięk pukania do drzwi.
-Alastor? Śpisz już? - spytał głos z drugiej strony.
-Charlie?
-Nie miałam okazji Ci dzisiaj podziękować za ratunek. To było naprawdę ryzykowne, ale też odważne z Twojej strony. Dziękuję. Może jednak w jakimś małym stopniu znaczę dla Ciebie tyle co przyjaciółka.
Alastor przyłożył czoło do drzwi.
-Charlie Ty jesteś moją przyjaciółką. Jesteś dla mnie ważna, nigdy nie kłamałem mówiąc na Twój temat. Jesteś niezwykle zdolna, utalentowana i ambitna. Chciałbym mieć taką córkę jak Ty. Nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Lucyferowi takiego dziecka...
-Więc czemu mnie oszukałeś?
-Żeby Cię ochronić.
-Ale ja nic z tego nie rozumiem. To o czym mówiła Sera?!
-O naszym pakcie.
-Który ma coś wspólnego ze mną, tak?
-Tak... ale ja nie pozwolę Cię skrzywdzić.
-Już to zrobiłeś! Tylko dlatego tu jesteś, prawda?
Nastała dłuższa chwila ciszy.
-Prawda... - westchnął radiowy demon. - Ale nawet pomimo tego paktu nie pozwolę, żeby coś Ci się stało.
-A... czego on dotyczy?
-Ja... nie mogę Ci powiedzieć.
-A więc będę tu stała dopóki się tego nie dowiem.
-Charlie, ja nie mogę...
-Wiesz, jakoś trudno mi uwierzyć, że nie masz złych zamiarów, skoro wszystko przede mną zatajasz. Przyjaciele mogą mówić sobie o wszystkim.
-Ale tego, droga Charlie, nie mogę Ci powiedzieć. Przykro mi...Minęła ponad godzina, a drzwi sypialni Alastora się uchyliły. Radiowy demon wyjrzał z nich ostrożnie i zastał na progu śpiącą Charlie. Uśmiechnął się, bo ten widok go rozczulił. Wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Idąc korytarzem minął Lucyfera, który groźnie na niego popatrzył rzucając mu spojrzenie spode łba.
-Daj mi ją. Ja ją zaniosę.
-Nie ma takiej potrzeby. Dam radę.
Co zaskakujące - Lucyfer dalej się nie kłócił a tylko skinął poważnie głową i ruszył schodami w dół. W tym samym czasie radiowy demon doniósł już księżniczkę do łóżka. Przykrył ją i już chciał wychodzić, kiedy Charlie złapała go za nadgarstek.
-Byłbyś dobrym ojcem. - Alastor uśmiechnął się na te słowa, a następnie odstawił jej dłoń na kołdrę i skierował się do wyjścia.
-Dobranoc, moja droga.
-Dobranoc, Al.Jednak po tym zdarzeniu wcale nie udał się spać a skierował się do salonu, w którym Angel popijał drinka rozmawiając o czymś z Huskiem. Dosiadł się obok nich i przez pierwsze kilka minut przysłuchiwał się rozmowie.
-Po Twojej ostatniej akcji raczej wystarczy Ci alkoholu, nie sądzisz? - parsknął Husk.
-Ależ ja nie w tym celu przyszedłem. - odparł rozsiadając się wygodnie. - Angel, mam coś dla Ciebie. - rzekł dumnie, kładąc dłoń na jego nadgarstku i podając mu rozerwaną umowę.
-Co to za świstek? - spytał Angel.
-Od dzisiaj oficjalnie Twoja dusza nie należy już do Valentino.
-Słucham? A-Ale jak...? Val zerwał tak po prostu umowę...?!
-No nie tak po prostu, trochę musiałem mu grozić - Alastor się zaśmiał i rozłożył ręce teatralnie - ale chyba dla niego lepsze to niż uszczerbek na zdrowiu, nie sądzisz? - pociągnął go za rękę tak, że Angel natychmiast zmienił pozycję o osiemdziesiąt stopni. Alastor szarpnął nim energicznie, tak że stykali się czołami i Al mógł dokładnie przyjrzeć się reakcji malującej się w jego oczach. A tam były głównie łzy.
-I ja... Jestem wolny?! Nie jestem od niego zależny?! Mogę robić co zechcę?! - Alastor pokiwał zadowolony głową. - Kurwa! Al! Dziękuję! Ja pierodolę! Tak strasznie Ci dziękuję! - Angel rzucił się na niego i zaczął go mocno przytulać. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję... - powtarzał, w kółko płacząc. Ściskał go tak mocno, że radiowy demon nie mógł złapać oddechu. Dopiero po chwili Angel się zorientował - O, wybacz, nie lubisz zbyt wiele bliskości - odparł szybko się odsuwając. Tym razem postanowił uszanować jego przestrzeń osobistą, szczególnie po jej nieuszanowaniu - ja się trochę...
-Nie, nie. Kontynuuj. - odparł rozkładając ręce.
-Serio?! Dzięki, Al!
-Ciebie też uwalniam. - Alastor zwrócił się w stronę Huska. - Ale trzeba przyznać, że całkiem miły był z Ciebie futrzak. - zielony łańcuch opadł z szyi Huska, a on patrzył z szeroko otwartymi oczami to na Angela, to na Alastora.
-Dobrze się czujesz? - spytał.
-Jak zwykle! - rzucił odwracając się w kierunku schodów. - Jutro eksterminacja, przygotujcie się! A tymczasem dobrej nocy Wam życzę, panowie! - To rzekłszy skierował się do sypialni, a Angel i Husk patrzyli na siebie w milczeniu przez dobre kilka minut.***
Kolejna eksterminacja oznaczała tylko kolejne ofiary. Armia aniołów już od samego rana plądrowała i mordowała grzeszników zamieszkujących Piekło. Wszyscy mieszkańcy Hazbin Hotelu chcieli dla bezpieczeństwa zostać wewnątrz. Ale niestety to nie było takie proste, gdyż Sera rozkazała, by zrównać z ziemią właśnie ten oto budynek.
CZYTASZ
"Dzień Eksterminacji" (Hazbin Hotel)
Roman pour AdolescentsPodczas walk w trakcie dnia eksterminacji dzieje się dużo złego. Alastor jest ranny, gdyż zostaje pokonany przez Adama, Lute traci ramię, a po hotelu Charlie zostają tylko gruzy. Dodatkowo Alastor jest wplątany w tajemniczy spisek. Jego dusza nadal...